Partner merytoryczny: Eleven Sports

Koniec fatalnej serii mistrza Polski. Pogrom w Płocku, awans w tabeli

Dla Orlenu Wisły Płock była mecz z Eurofarmem Pelister wydawał się być idealną szansą na przełamanie fatalnej serii sześciu kolejnych porażek w Lidze Mistrzów, czterech w tym sezonie. I po niespełna kwadransie wszystko zapowiadało, że będzie "lekko, łatwo i przyjemnie". "Nafciarze" prowadzili 9:2, rozbijali mistrza Macedonii Północnej. I chyba za szybko uzyskali tę przewagę, spadła koncentracja. Goście odrobili niemal wszystkie straty. W ostatnim kwadransie płocczanie jednak już zdecydowanie górowali - wygrali spotkanie 26:18.

Mitja Janc w ataku na bramkę Eurofarmu Pelister
Mitja Janc w ataku na bramkę Eurofarmu Pelister/Marian Zubrzycki/PAP

Dwie porażki z PSG w fazie play-off poprzedniego sezonu, ale wkalkulowane w koszty gry w elicie. A teraz, na starcie wyjątkowego sezonu, kolejne cztery. W tym z PSG po zmarnowanym karnym już po czasie gry i w Berlinie z Fuchse, po stracie bramki na kilka sekund przed końcem. Tak wygląda bilans ostatnich spotkań "Nafciarzy" w prestiżowej Lidze Mistrzów.

Wydawało się, że płocczanie nie będą mieć już lepszej okazji do zmiany tego stanu rzeczy, na Mazowsze w czwartek przyjechał Eurofarm Pelister, mistrz Macedonii Północnej, ale w skali europejskiej absolutny kopciuszek. W poprzednim sezonie zespół z Bałkanów przegrał wszystkie 14 spotkań, w tym zaliczył trzy porażki, by wreszcie - przed tygodniem - urwać punkt Sportingowi Lizbona. Mimo, że na 70 sekund przed końcem Eurofarm przegrywał trzema bramkami.

Orlen Wisła Płock faworytem meczu z Eurofarmem Pelister w Lidze Mistrzów

W Płocku trudno się było jednak spodziewać podobnego scenariusza. Orlen Wisła, mimo fatalnego startu, wciąż może walczyć nie tylko o szóste miejsce w grupie, ale o coś więcej. To zespół mocny, który powinien zyskiwać z kolejnymi miesiącami, gdy nowi zawodnicy "wpiszą się" w taktykę trenera Xaviera Sabate. Gdyby jednak w Orlen Arenie doszło do sensacji, tuż po efektownej ligowej wygranej z Industrią Kielce, w całym płockim obozie mogłoby się zrobić bardzo niewesoło.

Podopieczni hiszpańskiego szkoleniowca podeszli do tego starcia bardzo poważnie, od razu ruszyli na rywali. Nie było odpuszczania w defensywie, a gdy już goście ją minęli, na posterunku pojawiał się Mirko Alilović. W ataku zaś płocczanie razili z każdej strony, kontrowali, trafiali z drugiej linii. W 6. minucie było już 5:1, w protokole zaznaczone były nazwiska pięciu różnych strzelców. A za chwilę doszło szóste, Michała Daszka. Gdy w 14. minucie Michał Daszek podwyższył na 9:2, wszyscy w Orlen Arenie byli już spokojni.

Tomas Piroch z Orlenu Wisły i Filip Kuzmanovski/Marian Zubrzycki

W przypadku graczy w niebieskich koszulkach, spokój był chyba jednak za dużo. Gospodarze stracili wiele ze swojej początkowej koncentracji, tak w ataku, jak i w obronie. Popełniali błędy, a rywale zaczęli odrabiać straty. Gdy Bogdan Radivojević, skrzydłowy reprezentacji Serbii, trafił w 23. minucie na 8:11, Sabate nie wytrzymał. Poprosił o przerwę i długo powtarzał dwa słowa: "szybsza piłka". Tyle że tej szybkości jego zawodnikom już brakowało, ich przewaga zmalała do dwóch trafień. Nawet Alilović stawał się coraz bardziej bezradny. 

Spokojny mecz stał się dla płocczan grą pełną nerwów. Ostatni kwadrans już pod pełną kontrolą

Zaliczka Orlenu Wisły nie była duża, ale w żaden sposób nie da się porównać tego spotkania do niedzielnej "Świętej Wojny" z Industrią. Wtedy cała hala żyła, podobnie było na samym parkiecie. A dziś było dużo spokojniej, sporo miejsce wolnych na trybunach. Ci, którzy przybyli do Orlen Areny, nie wyszli jednak załamani - stali się świadkami pierwszej wygranej mistrzów Polski w tym sezonie.

Szybko sytuację uspokoili Zolta Szita i Lovro Mihić, kóry wykorzystał przechwyt Tomasa Pirocha. Gospodarze odskoczyli na cztery bramki, później nawet na sześć (20:14). Goście raz po raz odrabiali niewielką część strat, ale ich potencjał był jednak znacznie niższy od drużyny z Płocka. Wystarczyło kilka uwag Sabate, trochę skupienia w ofensywie - a już efekty zaczęły się pojawiać w wyniku. No i weteran Alilović bronił nawet w sytuacjach sam na sam, potwierdzał formę sprzed lat. W 51. minucie miał już 40 proc. obronionych rzutów rywali, a jego zespół prowadził 23:15.

Skończyło się na ośmiu bramkach różnicy - 26:18. A to dało awans szóste miejsce w tabeli.

Za sześć dni mistrzowie Polski zagrają w Danii z Fredericią, która pozostaje bez punktów, jako jedyna. Drugie zwycięstwo też będzie ich obowiązkiem.

Orlen Wisła Płock - Eurofarm Pelister 26:18 (13:11)

Orlen Wisła: Alilović (11/29 - 38 proc.), Hallgrimsson - Mihić 8, Janc 4, Daszek 3, Piroch 3, Szita 3, Zarabec 2, Dawydzik 2, Šušnja 1, Sroczyk, Serdio, Panić, Šiško, Terzic, Cokan.

Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 1/3.

Eurofarm: Ivić (2/13 - 15 proc.), Mitrevski (7/22 - 32 proc.) - Kuzmanowski 5, Borzas 4, Manaskov 3, Radivojević 3, Ristewski 1, Gjorgowski 1, Pavle Atanasievikj 1, Cehte, Kuzmanoski, Abutović, Petar Atanasievikj, Pezewski, Hosni, Hadzić. 

Kary: 12 minut. Rzuty karne: 2/2.

17.10.2024
20:45
Zakończony
Tomas Piroch
2' , 18' , 29'
Miha Zarabec
3' , 20'
Lovro Mihić
5' , 11' , 26' , 32' , 37' , 41' , 57' , 59'
Zoltan Szita
6' , 31' , 37'
Michał Daszek
9' , 14' , 50'
Dawid Dawydzik
13' , 48'
Mitja Janc
39' , 43' , 49' , 57'
Uros Borzas
4' , 22' , 30' , 36'
Filip Kuzmanovski
8' , 16' , 19' , 20' , 45'
Bogdan Radivojevic
15' , 23' , 40'
Dejan Manaskov
28' , 29' , 52'
Wszystko o meczu
ORLEN Wisła Płock - KGHM Chrobry Głogów. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport
Michał Daszek/Andrzej Iwanczuki/REPORTER/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem