Dla czeskiego miast Cheb tegoroczny międzynarodowy turniej był szczególny - zorganizowano go bowiem po raz 50. I w tej jubileuszowej edycji miały wystąpić cztery reprezentacje: Egipt oraz trzy drużyny szykujące się do finałów mistrzostw Europy: Islandia, Czechy i Polska. Tyle że tuż przed turniejem drużyna z Afryki ogłosiła, że w imprezie nie wystąpi. Dziurę w składzie zakleiła więc klubowa ekipa Házeny Kynžvart, czyli aktualnego wicemistrza Republiki Czeskiej. Od początku było wiadomo, że to starcie, dla Polski akurat kończące zmagania, będzie najmniej istotnym. W czwartek Biało-Czerwone pewnie wygrały z Islandią 26:15, ale tego można się było spodziewać. Kluczowy był piątkowy mecz z gospodarzem zawodów, czyli Czeszkami. A to ćwierćfinalista ostatnich mistrzostw świata, choć do starcia z Polkami wyszedł bez swojej największej gwiazdy Markéty Jeřábkovej. A to czołowa środkowa na świecie, liderka Ikastu. I Polki ten brak wykorzystały, wygrały całe spotkanie 28:25, choć tylko dzięki znakomitej końcówce. Zapewniły sobie triumf w turnieju, a trener Arne Senstad, zgodnie z założeniami, potraktował ostatnie starcie z Házeną wybitnie szkoleniowo. Pani kapitan patrzyła na wszystko z trybun. A zaczęły te, które grały dotąd niewiele Polki grały więc bez Moniki Kobylińskiej i Natalii Nosek, choć tej drugiej w meczowej kadrze nie było już w piątek. Kapitan reprezentacji pokazała klasę w meczu z Czeszkami, zdobyła dziewięć bramek, ciągnęła drużynę w ataku. A dziś reagowała na ławce rezerwowych, choć w protokole się nie znalazła. W bramce zaczęła najmłodsza stażem Paulina Wdowiak, od pierwszej minuty szansę dostała debiutantka z czwartku Katarzyna Cygan. Były też Daria Przywara i Karolina Jureńczyk, które w piątek nie grały w ogóle lub niewiele. I tak jak się można było spodziewać, Biało-Czerwone dość szybko uzyskały przewagę - 5:1 było już w 7. minucie. Gdy przez pięć minut nie potrafiły zdobyć bramki, Senstad od razu poprosił o przerwę. Gdy w 21. minucie zrobiło się 11:4, wicemistrz Czech pewnie przestał już myśleć o możliwości sensacji. Był jeszcze zryw zawodniczek z miejscowości Lázně Kynžvart, gdy w 56. minucie doprowadziły do wyniku 20:25, ale Polki odpowiedziały czterema trafienia i znów wygrały wysoko. Dla norweskiego selekcjonera reprezentacji Polski był to pierwszy z testów przed zaczynającymi się za dwa miesiące mistrzostwami kontynentu. W Bazylei Biało-Czerwone zmierzą się z Francją, Hiszpanią i Portugalią, do drugiego etapu awansują tylko dwa zespoły. W październiku, 25 i 26, Polska zagra jeszcze dwumecz z Islandią na wyspie, w listopadzie zaś, tuż przed ME, dwa razy ze Szwecją. Polska - Házená Kynžvart 29:20 (15:7) Polska: Wdowiak, Płaczek, Zima - Olek 5, Galińska 3, Balsam 2, Matuszczyk, Górna 3, Tomczyk 2, Przywara 2, Cygan 1, Urbańska, Michalak, Uścinowicz 5, Jureńczyk 3, Nocuń 3. Kary: 8 minut.