Chrobry Głogów w Orlen Superlidze spisuje się znakomicie - trzecia pozycja tej drużyny i wygranie siedmiu z dziesięciu spotkań to bilans ponad stan. Wiadomo, że Industria Kielce i Orlen Wisła Płock są absolutnie ponad wszystkimi, nawet Górnik Zabrze ma mocniejszy skład. I tylko z tymi zespołami Chrobry przegrywał, a zabrzan wciąż jednak wyprzedza w tabeli. W Lidze Europejskiej zespół trenera Witalija Nata na razie dostaje jednak srogie lekcje. Doświadczeni reprezentanci Węgier rywalami polskiego debiutanta. To goście byli faworytami Po losowaniu wydawało się, że faworytem grupy H będzie Sporting Lizbona - zespół aspirujący do gry w Final 4. Wicemistrz i zdobywca Portugalii znokautował Chrobrego w pierwszej kolejce, wygrał aż 37:20. Dziś jednak przeciwnik też był wymagający, choć sytuację w swoim kraju ma zbliżoną do ekipy z Głogowa. Węgry też mają dwóch gigantów - Telekom Veszprem i Pick Szeged, Tatabánya znajduje się za ich plecami, ma trzeciej pozycji. Tak jak Chrobry w Polsce. Jedno różni te zespoły - w ekipie z Tatabányi są byli reprezentanci kraju, a przecież Węgrzy zawsze liczyli się w tej dyscyplinie. Gábor Ancsin czy Ádám Juhász pokazali tę różnicę na parkiecie. Chwilowe badanie sił i nagły zwrot. Trzecia siła ligi węgierskiej pokazała moc Początek meczu był dla głogowian całkiem udany - po trafieniu Pawła Paterka w 7. minucie prowadzili jeszcze 4:3. Później zaczęły się błędy w ataku, gubienie piłki, napędzanie kontr rywala. Swoje dodał też bramkarz MOL Márton Székely, który w całym spotkaniu miał aż 15 udanych interwencji. Golkiper Chrobrego Anton Derewiankin też spisywał się nieźle, to jego interwencje w 20. minucie w sytuacjach sam na sam nie pozwalały gościom odskoczyć na więcej niż trzy bramki różnicy. Tyle że pod koniec pierwszej połowy MOL i tak w końcu uzyskał bezpieczną przewagę - Bence Krakovszki rzucił do pustej bramki na 16:11, a jeszcze Węgrzy mieli jedną szansę. Bez zmian po przerwie. Szybkie rozstrzygnięcie, szansę dostali rezerwowi Jeśli zespół z Głogowa marzył o odwróceniu losów meczu w drugiej połowie, to musiał część strat odrobić na samym początku. Nie był jednak w stanie tego zrobić - Ancsin i Mátyás Győri na to nie pozwolili. W 36. minucie przewaga Tatabanyi wynosiła już osiem trafień, nie było żadnych widoków na odrobienie strat. Można jednak pochwalić Chrobrego za ambitną walkę do samego końca - o każdą bramkę. To spowodowało, że MOL wygrał tylko pięcioma golami, choć jego zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone. W drugim meczu tej grupy CSM Constanta nieoczekiwanie pokonał Sporting Lizbona 29:28 (15:16). Chrobry Głogów - MOL Tatabánya KC 25:30 (11:16) Chrobry: Derewiankin 1 (12/42 - 29 proc.), Stachera - Grabowski 2, Wrona, Zieniewicz 4, Kosznik, Tilte 6, Orpik 3, Jamioł, Dadej 2, Matuszak 2, Otrezow, Styrcz, Paterek 4, Hajnos, Skiba 1. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 2/2. MOL: Székely (15/40 - 37 proc.), Bartucz - Maraš 2, Juhász 5, Obradović, Yadegari Dehkordi, Eklemović 1, Pergel 4, Krancz, Gyori 6, Vilovski, Rodriguez 1, Ancsin 7, Enomoto 1, Vajda, Krakovszki 3. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 2/2.