Jeśli mistrz Polski ma z kimś i gdzieś zdobyć punkty w swoim pierwszym sezonie w Lidze Mistrzyń, to pierwsza z dwóch realnych okazji nadarzyła się właśnie w niedzielę. Do Lubin przyjechał wicemistrz Węgier, a zarazem finalista ostatniej edycji najważniejszych klubowych rozgrywek na kontynencie, czyli FTC-Rail Cargo Hungaria. Drużyna mająca w swoim składzie kilka gwiazd, nawet tego największego formatu, ale jednak trochę w tym sezonie zawodząca. Zwłaszcza w Lidze Mistrzyń, bo dwa zwycięstwa w siedmiu spotkaniach to bilans wstydliwy. A z drugiej jednak, w swojej lidze ledwie cztery dni temu szczypiornistki z Budapesztu pewnie pokonały Győr, czyli... niepokonanego lidera drugiej grupy Ligi Mistrzyń. Kapitalny kwadrans Karoliny Kochaniak-Sali. Spektakularne akcje rozgrywającej Zagłębia Nie ma co jednak ukrywać, to wicemistrz Węgier był faworytem tego starcia. Przed tygodniem w Érd wygrał z Zagłębiem aż 35:22, "Miedziowe" było stać na niecałe pół godziny zaciętej gry. Dziś doszło niemal do kalki tamtego spotkania, choć można było mieć nadzieje - patrząc na dyspozycję niektórych lubinianek w pierwszej połowie - że coś się w tym zakresie zmieni. Zagłębie postawiło się bowiem faworytowi, koncertowo grała Karolina Kochaniak-Sala, wkrótce dołączyła do niej Daria Michalak. To ten duet naprzykrzał się Blance Böde-Bíró - Kochaniak-Sala po kwadransie miała już w dorobku pięć bramek, odważnie wchodziła między rywalki. Michalak z kolei biegała do kontr, ale potrafiła też "wskoczyć" nagle ze skrzydła. To po jej rzucie w 10. minucie Zagłębie prowadziło 7:6, ale tego wszystkiego by nie było, gdyby nie świetna postawa w bramce Moniki Maliczkiewicz. Gdy, grając w osłabieniu, Kochaniak-Sala z Michalak zagrały wrzutkę, a ta druga pokonała bramkarkę FTC, zespół z Lubina prowadził w 14. minucie 9:7. I wtedy zaczęły się pierwsze kłopoty. Punktowały trzy lubinianki, to za mało. Wicemistrz Węgier w końcu się połapał Węgierki świetnie potrafiły bowiem rozgrywać akcje w przewadze, wszystko pod lewoskrzydłową Grétę Márton, byłą mistrzynię świata juniorek. Ta niemal w każdej sytuacji była lepsza od Maliczkiewicz, w cztery minuty zdobyła cztery bramki. Po Darii Przywarze z boiska została bowiem też wyrzucona Adrianna Górna - szczypiornistki FTC-Rail Cargo odzyskały wówczas prowadzenie. Gdy osłabień nie było, Zagłębie wciąż potrafiło walczyć jak równy z równym. W 23. minucie, po kontrze Michalak, doprowadziło nawet do ostatniego w tym spotkaniu remisu - 13:13. A później było już wyraźnie widać, który zespół ma szerszą kadrę. Wicemistrz Węgier stwarzał bowiem zagrożenie z każdej strony, w ekipie Zagłębia z gry punktowały w pierwszej połowie jedynie: Kochaniak Sala (6 bramek), Michalak (5) i Simona Szarková (3). To mało, zwłaszcza, że Węgierki dość szybko zaczęły podwajać obronę przeciw kapitan Zagłębia, co mocno skomplikowało sytuację lubiniankom. A gdy jeszcze klasę w bramce zaczęła pokazywać Böde-Bíró, było właściwie po emocjach. Apel Bożeny Karkut niewiele zmienił. Mistrz Polski bezradny w drugiej połowie Druga połowa to bowiem koncert finalisty Ligi Mistrzyń z poprzedniego sezonu. Przez pierwszy kwadrans Zagłębie stać było tylko na trzy trafienia, wszystkie autorstwa Kochaniak-Sali. Nie pomagały zmiany w składzie, nie pomagały porady trenerki Bożeny Karkut. - Dziewczyny, macie 20 minut, nie rozmieniajcie się na drobne - apelowała, gdy poprosiła o przerwę przy wyniku 17:24. Tyle że jej słowa nie miały znaczenia, już za chwilę było 17:28. Zagłębie kompletnie się pogubiło, nawet okrzyk "Sursum corda", czyli dodający otuchy "w górę serca", który zawodniczki "Miedziowych" wykrzykują przed wejściem na parkiet, brzmiał trochę groteskowo. Nie było już wiary w zespole mistrzyń Polski, który przecież w kraju od wielu miesięcy ogrywa każdego rywala. Co warte podkreślenia, w 48. minucie swojego piątego gola w tym spotkaniu rzuciła Andrea Lekić - było to jej tysięczne trafienie w Lidze Mistrzyń. Dokonała tego jako czwarta zawodniczka w historii. A FTC w pełni już kontrolowało wydarzenia na parkiecie - wygrało niemal dokładnie tak samo wysoko, jak osiem dni temu. Trudno jednak, aby mogło stać się inaczej, skoro po przerwie rzucała już niemal wyłącznie Kochaniak-Sala (pięć z ośmiu trafień drużyny). Po jednej bramce dołożyły: Kinga Grzyb, Karolina Jureńczyk i Joanna Drabik. Zobacz tabele grup Ligi Mistrzyń Zagłębie Lubin - FTC-Rail Cargo Hungaria 23:35 (15:18) Zagłębie: Maliczkiewicz, Zima - Promis, Pankowska, Grzyb 1, Przywara, Górna 1, Zych, Drabik 1, Szarková 3, Michalak 5, Bujnochová, Kochaniak-Sala 11, Matielli, Jureńczyk 1, Milojević. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 1/3. FTC: Böde-Bíró, Mészáros - Edwige 1, Kisfaludy, Hársfalvi 2, Kovács 2, Bölk 4, Márton 7, Tomori, Malestein 5, Kukely 1, Simon 1, Klujber 1, Cvijić 4, Lekić 7. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 4/4.