Rywalkami Polek w grupie C, oprócz czwartej drużyny mistrzostw Ameryki - Paragwaju, będą: broniące tytułu Norweżki, brązowe medalistki poprzednich MŚ - Hiszpanki, mistrz Afryki - Angola (ósme miejsce przed dwoma laty na MŚ) i wicemistrz Ameryki - Argentyna. Do 1/8 finału awansują po cztery najlepsze ekipy z każdej z czterech grup. W tej fazie zespoły grać będą systemem pucharowym, czyli przegrany odpada. Ewentualnymi rywalkami Polek może być któraś z drużyn grupy D: brązowy medalista ubiegłorocznych mistrzostw Europy - Węgry, Czechy, Niemcy, Australia, Rumunia i Tunezja. Zespoły grać będą "na krzyż", czyli zwycięzca grupy C z czwartą drużyną grupy D, druga z trzecią, itd. Spotkania ćwierćfinałowe odbędą się 18 grudnia w Belgradzie i Nowym Sadzie. INTERIA.PL: W sobotę zaczynacie swój udział w mistrzostwach świata od meczu z Paragwajem. To dobry rywal na początek? Kinga Byzdra, rozgrywająca reprezentacji Polski: - To drużyna z Ameryki Południowej, więc prezentuje trochę inną grę niż my, ale za nic w świecie nie dam się namówić na deklaracje, że wygramy to spotkanie. Denerwujesz się już? Żeński handball wypadł na trochę ze światowego obiegu. - Oj tak! Przecież nie było nas na tej imprezie bardzo długo - przez sześć lat. Dlatego jest w nas ta wielka radość, że wracamy na salony i możemy pokazać, jak nasza reprezentacja gra. Emocje towarzyszą nam już od dawna. Wszystkie, co do jednej, jesteśmy bardzo podekscytowane tym, co czeka nas w Serbii. Każda z nas będzie dawała z siebie wszystko. Już nie mogę się doczekać pierwszego meczu. Polska - czarny koń mistrzostw świata. Podoba ci się takie hasło? - Jak najbardziej (śmiech). Bardzo bym sobie tego życzyła, abyśmy dobrze zaprezentowały się w Serbii. Jaka jest realna siła naszej reprezentacji? Na poprzednich mistrzostwach świata zajęliśmy 11. miejsce. Stać nas na poprawienie tego wyniku? - Nie ma co wracać do tego, co było. Naszym podstawowym celem jest wyjście z grupy i wygranie jak największej liczby meczów. Żeby zagrać w fazie pucharowej wystarczy zająć czwarte miejsce w sześciozespołowej grupie. To żaden wyczyn. - Muszę znów odpowiedzieć stanowczo: nie dam się wciągnąć w żadne kalkulacje i przypuszczenia. Nie chcę niczego obliczać i zastanawiać się z kim warto wygrać, a z kim nie. Realnie patrząc, powinniście walczyć o trzecie miejsce. Norweżki i Hiszpanki są poza zasięgiem. A o trzecie miejsce będzie walczyć z Angolą i Argentyną. Może jednak warto zdecydowanie powiedzieć o swojej sile. Przecież niedawno dwukrotnie pokonałyście Brazylijki. - Brazylia to w tej chwili piąta drużyna świata. Choć grałyśmy tylko sparingi to i tak wynik dał nam dużego kopa i podniósł całą ekipę na duchu. Z drugiej strony zawiodłyśmy w meczu z Czeszkami w eliminacjach mistrzostw Europy. Można powiedzieć, że jesteśmy trochę nieobliczalną drużyną. Musimy w każdym meczu być zaangażowanym na sto procent. Kiedy brakuje mobilizacji to kończy się to tak jak we wspomnianej grze z Czeszkami. Co jest charakterystycznego w grze polskiej reprezentacji piłkarek ręcznych? - Jesteśmy drużyną. Nie ma u nas gwiazd, każdy jest w stanie podporządkować się kolektywowi i wie, że tylko w ten sposób jesteśmy w stanie osiągnąć sukces. Nauczyłyśmy się tego, że nie można grać zbyt indywidualnie, bo to do niczego nie prowadzi. Awans na mundial to znak, że dla całej dyscypliny nadchodzą lepsze czasy? - To widać gołym okiem. Na boisku radzimy sobie coraz lepiej i naprawdę zrobiłyśmy postępy. Do tego naszymi poczynaniami interesują się media, a tego ostatnio nie było. Od kiedy przyszedł trener Rasmussen ruszyłyśmy z kopyta! Rozmawiał: Krzysztof Oliwa