Leszek Krowicki (trener reprezentacji Polski): "Walczyliśmy do końca i za to należą się dziewczynom wielkie pochwały. W pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy sporej liczby dogodnych sytuacji, które sobie wypracowaliśmy. Generalnie graliśmy dobrze w obronie, przy olbrzymim wkładzie Ady (bramkarka Adrianna Płaczek - PAP). Przegraliśmy na pewno z bardzo dobrym zespołem i pokazaliśmy, że drugie połowy wcale nie muszą być gorszymi fragmentami w naszym wykonaniu. - Trochę skandalicznie zakończył się ten mecz, bowiem miałem jeszcze jeden czas do dyspozycji, niestety na tablicy ukazała się błędna informacja, gdyż to kolega ze Szwecji wykorzystał trzy czasy. To mi zabrało poważny argument, żeby ustawić odpowiednio grę w końcówce. Przy stoliku sędziowskim nikt nie chciał się przyznać do błędu, a to w takim meczu było dość istotne". Karolina Kudłacz-Gloc (rozgrywająca rewprezentacji Polski): "Sport jest bardzo brutalny. Uważam, że zasłużyłyśmy przynajmniej na jeden punkt w tym meczu. Pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Grałyśmy bardzo krótkie akcje, indywidualne, nie udawało się nam wypracowywać dobrych pozycji dla koleżanek, co na pewno poprawiłyśmy w drugiej części. Piłka chodziła szybciej, było więcej ruchu. Grałyśmy zespołowo, każda dostawała szanse, przez co rywalkom trudno było skupić się na pojedynczej zawodniczce. Fantastycznie grałyśmy w obronie, przecinałyśmy podania, zamykałyśmy koło, biegałyśmy bardzo mocno po boisku, do tego świetnie pomagała nam nasza bramkarka. W końcówce było bardzo nierówne sędziowanie. Ciężko się gra w osłabieniu, gdy jedna zawodniczka ma karę. Trzeba wtedy grać bardzo długo, konsekwentnie. A tych kar w ostatnich minutach było bardzo dużo. Szwedki miały sporo szczęścia i może były lepsze o to jedno trafienie". Monika Kobylińska (rozgrywająca reprezentacji Polski): "Byłyśmy gorsze w pierwszej połowie, potem się podniosłyśmy, walczyłyśmy w drugiej, ale czegoś zabrakło. Przed przerwą przede wszystkim zawiodła skuteczność, rzuty były złe. W drugiej połowie trochę to polepszyłyśmy, ale to nie wystarczyło. Mistrzostwa na pewno dla nas nieudane, a jedynym plusem jest to, że ostatnią połowę zagrałyśmy dobrze. Walczyłyśmy i szkoda, że to się tak skończyło. Teraz będzie ciężko wrócić do domu".