Lepszego zakończenia kariery nie mógł sobie pan chyba wymarzyć? Decydujący mecz o mistrzostwie Polski, zdobyta bramka, która ustaliła wynik tego spotkania. Koszulka z pana nazwiskiem i numerem, która zawisła pod dachem Hali Legionów i długa owacja kieleckich kibiców. Karol Bielecki: - Wspaniale to wszystko się ułożyło. Urosz Zorman kapitalnie rozegrał tę ostatnią akcję. Najważniejsze, że piłka wpadła do siatki. Ten moment na długo mi zapadnie w pamięci, mam nadzieję, że kibicom także. Cieszę się przede wszystkim jednak z tego, że wygraliśmy ten mecz, zdobyliśmy mistrzostwo Polski i udanie zakończyliśmy sezon. Ostatni mecz rozegrał pan w klubie, w którym startował do wielkiej kariery, przechodząc w 2004 roku do niemieckiego Magdeburga. - Kiedy rozpoczynałem swoją przygodę z piłką ręczną, marzyłem aby grać w kieleckim klubie. Tutaj zaczynałem swoją karierę i miałem przyjemność ją zakończyć przed tymi wspaniałymi kibicami. Czego więcej mogę chcieć od losu? Wiadomo, że były ciężkie momenty i porażki. Ale taki jest sport. To wszystko co najważniejsze w moim życiu związane jest z tym miastem. Dwa tygodnie temu podczas konferencji prasowej ogłaszając zakończenie swojej kariery sportowej powiedział pan, że była ona wyjątkowa. Trudno się z tym nie zgodzić, bo było w niej chyba praktycznie wszystko... - Ciężko podsumować w kilku słowach ponad 20 lat występów na parkiecie. Nie myślę o pojedynczych meczach czy konkretnym sezonie, ale patrzę na te wszystkie lata, kiedy miałem przyjemność grać w piłkę ręczną. Doceniam ten czas, który spędziłem na parkiecie. Doceniam też to co osiągnąłem i jestem szczęśliwy, że to wszystko w ten sposób się potoczyło. Jest pan w pełni zadowolony z przebiegi swojej kariery sportowej, czy czegoś w niej zabrakło? - Oczywiście, że nie składała się z samych tylko zwycięstw i sukcesów. Podobnie jak i w życiu były przez te wszystkie lata porażki i momenty rozgoryczenia. Ale teraz patrzę na to wszystko z innej strony. Jestem naprawdę szczęśliwy, że w ten sposób potoczyła się moja kariera. Dla wielu osób jest pan symbolem człowieka, którego w życiu nic nie złamie. Sposób w jaki po stracie oka wrócił pan do sportu i to do sportu na najwyższym poziomie budzi podziw, nie tylko wśród kibiców. - Akurat mnie to spotkało w życiu i musiałem sobie z tym poradzić. Cieszę się, że dałem sobie radę i jestem człowiekiem, który tę przeciwność losu pokonał. Nigdy nie zapomnę wsparcia jakie wtedy otrzymałem. Kibice w Kielcach wtedy za mnie się modlili. Wielu ludzi trzymało za mnie kciuki, żebym sobie z tym poradził. Z takim wsparciem dałem radę. Czy ma pan już sprecyzowane plany co będzie robił po zakończeniu kariery sportowej? - Chcę skupić się przede wszystkim na pracy z młodzieżą, aby zachęcić dzieci do aktywności fizycznej i uprawiania sportu. Zamykając pewien rozdział w swoim życiu, jak by pan go podsumował? Co panu dała piłka ręczna? - Ukształtowała mnie jako człowieka i sportowca, po prostu mnie wychowała. Dała mi szansę na to, żeby to życie było inne. Poznałem wielu wspaniałych ludzi. Wszystko, co osiągnąłem w życiu, zawdzięczam tej dyscyplinie sportu. Rozmawiał Janusz Majewski Karol Bielecki jest wychowankiem Wisły Sandomierz. W latach 1999-2004 reprezentował barwy kieleckiego klubu, później przez osiem lat grał na parkietach Bundesligi (SC Magdeburg i Rhein-Neckar Loewen). Od 2012 roku ponownie występował w klubie ze stolicy regionu świętokrzyskiego. Z kielecką drużyną zdobył siedem razy mistrzostwo i Puchar Polski. Dwa lata temu zespół VIVE z Bieleckim w składzie wygrał Ligę Mistrzów. Dwukrotnie zajął też w tych rozgrywkach trzecie miejsce (2013, 2015). Bielecki przez 15 lat (2002-2017) występował w reprezentacji Polski, z którą w 2007 roku zdobył wicemistrzostwo świata, a dwukrotnie (2009, 2015) na mistrzostwach globu zajmował trzecią lokatę. Na olimpiadzie w Rio de Janeiro wraz z ekipą biało-czerwonych uplasował się na czwartej pozycji. Podczas brazylijskich igrzysk zdobył 55 bramek, zostając królem strzelców turnieju. 11 czerwca 2010 roku podczas towarzyskiego meczu z Chorwacją w Kielcach doznał bardzo groźnej kontuzji i stracił oko. Tydzień po wypadku ogłosił zakończenie kariery sportowej, ale później zmienił zdanie. Wbrew zaleceniom lekarzy zdecydował się na kontynuowanie kariery i już pod koniec lipca 2010 roku wystąpił w sparingowym meczu Rhein-Neckar Loewen, a 31 sierpnia zagrał w ligowym spotkaniu popularnych "Lwów". W celu ochrony zdrowego oka występował w specjalnych okularach ochronnych. W 2007 roku prezydent Lech Kaczyński udekorował Bieleckiego Złotym Krzyżem Zasługi. Osiem lat później został oznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.