Niemal 20 lat w Brazylii, w sierpniu 2003 roku, Polska po raz ostatni wystąpiła w mistrzostwach świata U-21 piłkarzy ręcznych. W Brazylii mieliśmy pecha, już w pierwszej fazie grupowej trafiliśmy na Szwecję i Danię, późniejszych finalistów tej imprezy. Były to jedyne spotkania przegrane przez Polaków w turnieju, na końcu zajęli w nim siódme miejsce. Mieliśmy wtedy wielką gwiazdę - Karol Bielecki został królem strzelców z 70 trafieniami, wybrano go też do Drużyny Gwiazd. A jaką karierę później zrobił "Kola", nikomu tłumaczyć nie trzeba. Polacy zagrali w mistrzowskiej hali. Wspaniały początek turnieju Dziś Polacy wrócili do elity w tej kategorii wiekowej, a awans wywalczyli na początku stycznia w niesamowitych okolicznościach. Na 78 sekund przed końcem meczu z Norwegią przegrywali 25:28, grali w osłabieniu. A jednak wyrównali, co dało im awans. I w nagrodę dziś zadebiutowali w mistrzostwach świata. Turniej finałowy odbywa się w Grecji i w Niemczech - Polacy zagrali dziś w Magdeburgu, w hali niedzielnego zwycięzcy Ligi Mistrzów. Nasz skrzydłowy Szymon Wiaderny odbył więc krótką podróż, bo jeszcze w sobotę był w składzie Barlinka Industrii podczas ćwierćfinałowego starcia z PSG. Dziś miał stuprocentową skuteczność w starciu z Amerykanami, zdobył osiem bramek. No i wybrano go MVP spotkania. Mecz był zaś dla Polaków bardzo łatwy. W czterozespołowej grupie mamy jeszcze Chorwatów czy Francuzów, to potentaci, ale też właśnie Amerykanów, którzy piłki ręcznej się uczą. Mecz z nimi był przetarciem przed potyczką z Chorwacją, która może zadecydować o awansie do drugiej fazy (awansują tylko dwa zespoły). Ważna decyzja EHF. Orlen Wisła Płock znów w Lidze Mistrzów! Widać to było od początku - pierwsza akcja USA trwała 100 sekund, stracili piłkę. A Polacy byli bezlitośni - trafił ze skrzydła Dawid Molski, za chwilę powtórzył to. Do tego w bramce nie do pokonania był Marcel Jastrzębski, as Orlenu Wisły Płock, mający już za sobą grę w pierwszej reprezentacji. Po raz pierwszy został pokonany w 8. minucie, Polacy mieli już wtedy pięć trafień. Ćwierć setki bramek w jednej połowie. Druga połowa niewiele gorsza Jastrzębski nie grał później jakoś szczególnie, odbił w pierwszej połowie tylko cztery piłki. Nie miało to znaczenia, różnicę między zespołami widać było gołym okiem. Jakub Będzikowski czy Patryk Wasiak prezentowali się na tle rywali jak zawodowcy. Biało-czerwoni po raz pierwszy pomylili się przy rzucie w 18. minucie, nie trafił wtedy Piotr Mielczarski. Amerykańscy bramkarze zaliczyli pierwszą udaną interwencję minutę później, po 16 nieskutecznych. Po pierwszej połowie Polacy prowadzili 25:11, to był kurs na pół setki bramek. Jeszcze na osiem minut przed końcem biało-czerwoni mogli wierzyć w taki wynik, brakowało im ośmiu trafień. Nie udało się, Mohmoud Hashim zaliczył kilka udanych interwencji. Ostatniego gola w meczu rzucił Benjamin Edwards, efektownym lobem z rzutu karnego nad Jakubem Ałajem. Skończyło się więc na wyniku 47:22, a już w czwartek Polacy zmierzą się w GETEC Arenie w Magdeburgu z Chorwacją. Co dalej z Barlinkiem Industrią Kielce? Prezes stawia sprawę jasno Polska - Stany Zjednoczone 47:22 (25:11) Polska: Jastrzębski, Ałaj - Karpiński 1, Nowak 4, Stempin 2, Kosznik 5, Powarzyński 2, Graczyk 2, Krawczyk 2, Molski 6, Mielczarski 1, Będzikowski 2, Sladkowski 3, Krok 3, Wasiak 6, Wiaderny 8. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 5/6. USA: Wide, Hashim - Phillips 1, Proctor 2, Karrer, Miller 1, Walker 2, Gordon, Robertson, Hunyadi 3, B. Edwards 6, Grabner 3, Reed, Morawski, McCauley, O. Edwards 4. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 2/2.