Dla wicemistrza Polski, wracającego do szczypiorniackiej elity po trzech latach przerwy, już sam awans z grupy do fazy pucharowej był sporym osiągnięciem. Na dodatek wywalczony w niesamowity sposób, gdy wszyscy postawili już krzyżyk na drużynie Xaviera Sabate. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, trafienie na HBC Nantes, a nie np. na THW Kiel, wydawało się też dość korzystnym rozwiązaniem dla płocczan. Francuzi grają bardzo ofensywnie, Orlen Wisła specjalizuje się w grze defensywnej, ale wielokrotnie "Nafciarze" pokazywali już, że z takim drużynami potrafią sobie radzić. Kluczem w rywalizacji z Nantes było jednak pierwsze spotkanie, bo przecież wicemistrzowie Polski na wyjazdach radzą sobie znacznie gorzej niż w Płocku. Nantes szybko zaatakowało. Konsternacja w płockim obozie W Orlen Arenie zjawiło się ponad cztery tysiące kibiców, ale już początek spotkania mógł wywołać ich niepokój. Nantes radziło sobie bowiem z defensywą gospodarzy doskonale, utalentowany bramkarz Marcel Jastrzębski też nie potrafił odbić żadnej piłki. Dość szybko goście odskoczyli na trzy bramki (3-0 w 4. minucie) i mogli kontrolować mecz. Podopieczni Sabate mieli duże problemy w ataku, ale też nie potrafili odpowiednio ustawić defensywy przy szybkim przenoszeniu piłki przez rywali. W końcu Jastrzębskiego zastąpił w bramce Ignacio Biosca, odbił kilka piłek. W ataku też coś się ruszyło, aczkolwiek Francuzi nie pozwalali na więcej niż zdobycie kontaktowej bramki. Wtedy bowiem sami odpowiadali. Przełamał to w końcu Tomas Piroch, który w 20. minucie wyrównał na 10-10, ale już za chwilę było 11-14. I niestety, płocczanie marnowali też rzuty karne. W 20. minucie pomylił się Tin Lučin, tuż przed przerwą - Gergő Fazekas. A szkoda, bo mogło być 15-17, a tak bramkę zdążył jeszcze rzucić Kauldi Odriozola i wicemistrz Francji prowadził po 30 minutach aż 18-14. Świetny początek płockiego bramkarza. Sześć minut bez straty bramki! To był bardzo trudny moment dla płocczan, ale trener Sabate zdołał zmotywować swoich podopiecznych. Początek drugiej części meczu był popisem defensywnej gry gospodarzy, ale też wspartej świetnymi paradami bramkarza Bioski. Przez sześć minut Hiszpan nie dał się pokonać ani razu i aż szkoda, że po drugiej stronie boiska jedynie dwa rzuty Michała Daszka znalazły drogę do bramki. Z drugiej jednak strony, niezłą dyspozycję pokazywał też bramkarz gości Viktor Hallgrimsson. Francuzi nie dochodzili już z taką łatwością do rzutów jak w pierwszej połowie. Biosca wciąż wspierał obronę Orlenu Wisły w bramce, nie było więc mowy o jakiejś dominacji Nantes. Gości ratował często weteran Valero Rivera, perfekcyjny w rzutach ze skrzydła, ale też i w karnych. Pozostałe atuty gości zostały jednak ograniczone, w ataku płocczan też coś się ruszyło. W 43. minucie Dmitrij Żytnikow wyrównał na 21-21, teraz potrzeba było jeszcze pierwszego w tym spotkaniu prowadzenia. Kibice bardzo długo czekali na pierwsze prowadzenie Orlenu Wisły. I się doczekali W końcu to nastąpiło, choć płoccy kibice musieli się jeszcze uzbroić w cierpliwość. Duża w tym zasługa Bioski, który dwukrotnie świetnie bronił rzuty Thibauda Brieta, tak skutecznego na początku spotkania. Wreszcie z karnych przestał się mylić Lučin, z drugiej linii trafiał Żytnikow, potężną bombą popisał się Siergiej Kosorotow. To Rosjanin wyprowadził Orlen Wisłę na pierwsze prowadzenie - 25-24 w 49. minucie. I wtedy trener gości Gregory Cojean ratował się przerwą na żądanie. Na boisku coraz częściej iskrzyło, płocczan prowokował Jorge Maqueda, zresztą hiszpański mistrz wyleciał z boiska na dwie minuty razem z obrońcą Orlenu Wisły Leonem Šušnją. Trafiali jedni, za chwilę odpowiadali drudzy. Było jasne, że mecz zakończy się wynikiem zbliżonym do remisu, nie będzie takich pogromów jak na Węgrzech (Pick Szeged przegrał z Telekomem Veszprem aż 23-36) czy w Rumunii (Dinamo Bukareszt uległo THW Kiel 28-41). I że losy tej rywalizacji i tak rozstrzygną się za tydzień w Nantes (środa, 29 marca, godz. 20.45). I tak się stało. Na boisku padł remis 32-32, bo gospodarze zmarnowali ostatnią akcję, choć trener Sabate dokładnie ją im rozrysował. Na lepszy zespół z tej pary czeka już w ćwierćfinale mistrz Niemiec - SC Magdeburg. Orlen Wisła Płock - HBC Nantes 32-32 (14-18) Orlen Wisła Płock: Jastrzębski, Biosca - Daszek 4, Lučin 6, Piroch 3, Serdio 4, Šušnja 0, Fazekas 0, Krajewski 0, Perez 0, Terzić 0, Dawydzik 0, Mihić 3, Mindegia 2, Żytnikow 6, Kosorotow 4. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 5/7. HBC Nantes: Gaspar, Hallgrimsson - Marchan 0, Briet 4, Minne 4, De la Breteche 0, Persson, Rivera 10, Cavalcanti 2, Ovniček 1, Damatrin-Bertrand 0, Portela 0, Maqueda 1, Toto 2, Monar 3, Odriozola 5. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 6/6.