Jeśli w Lidze Mistrzów mogą być jakieś łatwe spotkania, to takie - w teorii - czekało kielczan akurat w czwartek. Do Hali Legionów przyjechał mistrz Macedonii Eurofarm Pelister, ale porównywanie go z Wardarem Skopje, czyli dwukrotnym zwycięzcą Ligi Mistrzów w ostatnich latach, nie ma najmniejszego sensu. Zespół z Bitoli jest dostarczycielem punktów, przegrał dotąd wszystkie spotkania. Tyle że z meczu na mecz spisuje się lepiej, zagroził już Industrii w pierwszym spotkaniu, w swojej hali grał o remis do ostatniej minuty. Wtedy skończyło się na wyniku 24:21 dla mistrzów Polski, ale już tydzień temu Pick Szeged wygrał w Bitoli dzięki bramce w ostatniej sekundzie. Koncert w Hali Legionów - dominacja od samego początku Wyniki tej kolejki tak się ułożyły, że wygrana nad Pelisterem mogła dać kielczanom już trzypunktową przewagę na Kolstad, PSG i Pickiem. Sytuację doskonałą, bo w walce o bezpośredni awans do ćwierćfinału mistrzowie Polski znaleźliby się w doskonałym położeniu. A już szczególnie, gdyby jeszcze za tydzień udało się też wygrać na Węgrzech. Forma, jaką mistrzowie Polski zaprezentowali dzisiaj, pozwala patrzeć na to z dużym optymizmem. Pelister dziś bowiem nie zagroził kielczanom ani razu. Nie było takiego zrywu rywali jak w Macedonii, gospodarze powolutku budowali swoją przewagę. Nieźle w to spotkanie wszedł Andreas Wolff, to nie jest jakaś nowość, ale ważniejsza była postawa Alexa Dujszebajewa. Reprezentant Hiszpanii miał po kontuzji problem ze złapaniem odpowiedniej formy, taki mecz, jak dzisiaj, może mu tylko pomóc. Podobnie jak i Haukurowi Thrastarsonowi - Islandczyk znów pokazał, że może być wartością dodaną. Mistrzowie Polski świetnie radzili sobie w ataku - w 7. minucie mieli w dorobku już sześć bramek. A przecież w całej Lidze Mistrzów, pod względem zdobytych bramek, są niemal na szarym końcu, choć może nie aż tak nisko jak ich rywal z Macedonii. Goście byli bezradni, Industria karała ich z każdej strony. W końcówce pierwszej połowy trener Branislav Angelovski próbował nawet gry na dwóch obrotowych, co pomogło, ale tylko przez chwilę. W połowie starcia oba zespoły dzieliło pięć bramek (18:13) - to już dużo. Nawet pozbawiona Tomasza Gębali defensywa kielczan spisywała się całkiem nieźle. Dujszebajew dał szansę wszystkim rezerwowym. A ci utrzymali wysokie prowadzenie Pięć tygodni temu w Bitoli gracze Pelisteru w drugiej połowie odrobili niemal całą stratę, a przecież przegrywali z Industrią pod koniec pierwszej połowy aż 3:11. Teraz mistrzowie Polski już im na taki zryw nie pozwolili. Całkowicie kontrolowali grę, nadal świetnie radził sobie Thrastarson, znakomitą zmianę dał Michał Olejniczak. W 42. minucie obie drużyny dzieliło już 11 trafień, losy meczu były rozstrzygnięte (27:16). 30. trafienie dla Kielc zapisał sześć minut później Olejniczak - rozgrywający reprezentacji Polski huknął z miejsca z dziewięciu metrów, bramkarz Urban Lesjak był wściekły na swoich defensorów. Żaden się bowiem nie ruszył. Szansę gry dostali wszyscy gracze Industrii, Miłosz Wałach zmienił w końcu Wolffa, a Cezary Surgiel z karnego zdobył pierwszą bramkę w tym sezonie Ligi Mistrzów. A później drugą, z gry, w ostatniej akcji i gospodarze w Hali Legionów bardzo pewnie wygrali 35:25. Zobacz aktualne tabele obu grup Ligi Mistrzów! Industria Kielce - Eurofarm Pelister 35:25 (18:13) Industria: Wolff (9/30 - 30 proc., Wałach (2/6 - 33 proc.) - Olejniczak 3, Wiaderny 2, Kounkoud 1, Sićko 1, A. Dujszebajew 5, Tournat 4, Karačić 1, D. Dujszebajew 1, Thrastarson 7, Surgiel 2, Paczkowski 1, Karaliok 3, Nahi 4. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 3/3. Eurofarm: Lesjak (5/25 - 20 proc.), Ghedbane (2/11 - 12 proc.) - Cehte 7, Tajnik 1, Borzas 4, Tankoski, Radivojević 4, Kuzmanovski 3, Kosteski 1, Petrović, Petar Atanaseivikj, Peshevski 5, Seri, Pavle Atanaseivikj. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 1/1.