Kamil Syprzak to największa obecnie gwiazda piłki ręcznej w Polsce? Nie mnie to oceniać, są mądrzejsi ludzie od wysuwania takich opinii. Ja skupiam się na swoje grze i na swojej drużynie. Czuję się mocny, czuję się silny na swojej pozycji, mam przeświadczenie, że gram w jednej z najlepszych drużyn na świecie. I tyle. Pytam, bo należysz do grona mimo wszystko cały czas nielicznych sportowców w naszym kraju, znających swoją wartość. Zawsze byłeś pewny siebie? Starałem się twardo stąpać po ziemi. Cofając się do dawnych lat, wczesnej młodości, to tej pewności siebie za dużo nie było. Zawsze wyróżniałem się wzrostem na tle rówieśników, często trafiały się różne historie, przykrości. Zazwyczaj, jak coś się działo, było na tego najwyższego. Przez to dzieciństwo nie było łatwe, ale z biegiem czasu się z tym "oswoiłem". Nabierałem pewności siebie, a taką kropkę nad "i" w tej kwestii był bezpośredni transfer z Wisły Płock do FC Barcelona. To znaczy, że byłeś rozrabiaką? Do aniołków nie należałem (śmiech). Z drugiej strony, od normy nie odstawałem. Starałem się też dawać przykład kolegom, ale często to mnie się obrywało za innych, choć też nie miałem nic przeciwko temu, by brać na siebie odpowiedzialność czy bronić pozostałych. I tak mi zostało zresztą do teraz. Wspomniałeś o grze dla jednego z najlepszych klubów świata. Właśnie przedłużyłeś swój kontrakt w PSG. Aż tak dobrze czujesz się w Paryżu? Zdecydowanie! Zdecydowałem się pozostać tutaj na dłużej i bronić barw klubu z Paryża, bo czujemy się tutaj naprawdę dobrze. Wyjeżdżając z Polski, miałem takie założenie, że będę próbował różnych kierunków, mówiłem sobie, że nie będę w jednym miejscu dłużej niż 3-4 lata. No i niestety, albo i stety, musiałem te założenia zmodyfikować. Nie ma co zmieniać miejsca, w którym jest mi dobrze, w którym się rozwijam, w którym moja kariera idzie w dobrym kierunku. Gram w klubie walczącym o najwyższe cele, co roku stawianym jako jeden z faworytów do wywalczenia trofeów. I pozostaje tylko te trofea zdobywać. Rozmawiamy po meczu w Zagrzebiu, który nie poszedł po Waszej myśli. Liga Mistrzów to nadal Wasz priorytet? Tego trofeum w Twojej bogatej karierze cały czas w sportowym CV brakuje. Nie tylko w moim CV tego brakuje. Polityka PSG jest taka, że zawsze gramy o najwyższe cele, a to trofeum, zarówno w sekcji piłki ręcznej, jak i piłki nożnej, nie zostało zdobyte i presja z tym związana cały czas rośnie. Z roku na rok coraz bardziej. Miejmy nadzieję, że mecz z Zagrzebiem nie będzie miał większych konsekwencji. Zresztą faza grupowa nie jest do końca decydująca. Oczywiście, można zagrać o dwa mecze mniej i czasami ma to dobry wpływ, a czasami nie. Nie koncentruję się aż tak bardzo na tym, które miejsce zajmiemy. W poprzednim roku zajęliśmy pierwszą lokatę w grupie, a potem trafiliśmy na THW Kiel, z którym zagraliśmy dwa trudne mecze. Dlatego jeżeli chcesz wygrać Ligę Mistrzów, tak czy inaczej musisz pokonać wszystkich i to miejsce po fazie grupowej nie jest najważniejsze. Za Tobą też mistrzostwa Europy, które dla reprezentacji Polski nie były udane. Zastanawiasz się nad swoją przyszłością w tej kadrze? Pojawiały się myśli o rezygnacji? W ogóle nie przychodzą mi takie myśli do głowy. Dopóki będę widział, że moja osoba stanowi wartość dodaną dla tej reprezentacji, to będę przyjeżdżał na zgrupowania i walczył za orzełka na piersi. Reprezentowanie swojego kraju to wielkie wyróżnienie dla sportowca. Ostatnie mistrzostwa Europy nie były dla nas udane. Oczekiwania były duże, kibiców, ale i nas wobec samych siebie. Nie wykorzystaliśmy swoich szans, ale przyszłość polskiej piłki ręcznej jest w dobrych rękach, chociaż to proces, który musi potrwać. Kadra przechodzi zmiany, ale potrzebuje jeszcze czasu. No właśnie, stanowisz wartość dodaną, ale cały czas pojawiają się pytania, czy nie mógłbyś być jeszcze ważniejszą postacią dla kadry. Czujesz się trochę niewykorzystany? To temat, który się za mną ciągnie. Na pewno mecze w reprezentacji różnią się od występów klubowych. Czasu na to, żeby się zgrać, mamy bardzo mało. W ciągu roku, gdyby zebrać wszystko, wyszłoby może miesiąc. I tak jak wspomniałem, nasza kadra przeszła duże zmiany pokoleniowe, jest sporo nowych zawodników i jeszcze się na tyle dobrze nie znamy, aby móc skorzystać ze swoich najsilniejszych punktów. Niebawem minie 10 lat od kiedy wyjechałeś z Płocka. Śledzisz nadal mecze Wisły? Ależ oczywiście, Wisła jest zawsze w moim sercu. W każdym sezonie mocno im kibicuję. Obserwując tabelę Ligi Mistrzów jest szansa, że możemy na siebie trafić w kolejnej fazie, jeśli wszystko ułoży się w odpowiedni sposób. Fajnie byłoby wrócić do Orlen Areny, bo wiążą się z tym fantastyczne wspomnienia. W tym roku tytuł wróci do Płocka? Trzymam za nich kciuki. Widać progres w drużynie, praca trenera i dyrekcji klubu jest bardzo dobra i nie pozostaje im nic innego, jak w końcu wrócić na pierwsze miejsce i sięgnąć po tytuł. Niebawem decydujące starcie z Industrią Kielce. Pamiętasz swoje spotkania przeciwko tej drużynie? Ciężko je zapomnieć. Te spotkania zawsze były charakterystyczne i rządziły się swoimi prawami, często nie przypominały meczów piłki ręcznej, bo było w nich więcej walki niż handballa. No ale tak to wygląda, rywalizacja między tymi klubami jest od lat. Ostatnio to zespół z Kielc dominował w lidze, ale w tym roku to Wisła jest na jak najlepsze drodze do zdobycia tytułu i będę im mocno kibicował. Ja nigdy o tych meczach nie zapomnę, kiedy zdobywaliśmy z drużyną z Płocka mistrzostwo, to były to historyczne spotkania. Gdyby zadzwonił Tałant Dujszebajew i zaproponował Ci grę w Kielcach rozważyłbyś taką ofertę? Raz już do mnie dzwonił Tałant Dujszebajew i odrzuciłem taką ofertę. Niedługo kibice będą mogli Cię zobaczyć w dość nietypowej sytuacji, bo wziąłeś udział w "Ninja Warrior Polska". Skąd w ogóle taki pomysł? Śledzę ten program na co dzień. Będąc młodym chłopcem, należałem do bardzo aktywnych i często sprawdzałem swoje możliwości, np. wspinając się na drzewa, chodząc po budynkach czy skacząc z dachu na jakieś góry piasku, więc taki podwórkowy parkour nie był mi obcy. I stąd chęć spróbowania sił w programie "Ninja Warrior". Jako zawodowy sportowiec musiałeś długo się przygotowywać czy wystarczyły treningi w klubie? Byliśmy w treningu, tak że to mi wystarczyło. Trening piłki ręcznej jest jednak zdecydowanie inny i być może, jeśli po zakończeniu kariery będę chciał ponownie wystąpić w tym programie, moje przygotowania będą nieco inne. Masz dużo czasu na pozasportowe aktywności? Czasu jest mało, ale chęci bardzo dużo. Staram się w wolnym czasie nie próżnować, a przy tym na każdym kroku zrobić wszystko, żeby wspomóc swój organizm. Jak każdy wie, jestem zawodnikiem pokaźnych rozmiarów, 207 cm wzrostu i 125 kilogramów wagi. Więc ten cały mój stelaż musi się jakoś trzymać i trzeba go wspomagać. Mam nieco inne przeciążenia niż pozostali zawodnicy, dlatego często szukam też pomocy gdzieś indziej. Trenuje inne sporty, mam to szczęście, że moja żona jest instruktorką pilates i często korzystam z jej pomocy, trenuję elastyczność i wytrzymałość swoich mięśni. No właśnie, niedawno wraz z żoną otworzyliście własne studio pilates. To świeżo zrealizowany pomysł, marzenie mojej żony. Kiedy wyjechaliśmy do Hiszpanii, zakochała się w pilatesie i ta przygoda trwa do teraz. Zawsze chciała otworzyć swoje studio i teraz realizuje swoje marzenia. Masz jakieś hobby, które pozwala się oderwać od piłki ręcznej? Jestem taką osobą, która nie lubi siedzieć na tyłku. I jeśli nie jest to trening, lubię spędzać czas na świeżym powietrzu. Jednym z moich hobby, które zacząłem niedawno, jest golf. To też sport, w którym jest sporo rotacji, dużo pracy swingowej, a to też trochę przydaje się do piłki ręcznej, choć technika ruchu jest nieco inna. Wychodząc na pole golfowe, mogę zapomnieć o handballu, zrelaksować się na powietrzu i zresetować głowę. Mieszkałeś w pięknych miejscach, Barcelona, teraz Paryż. Korzystasz z dobrodziejstw kultury? Oczywiście, że tak. Jak mieszkaliśmy w Barcelonie, wiedzieliśmy, że jest to miasto, gdzie wychowywało się wielu artystów, więc często chodziliśmy ich szlakami i odkrywaliśmy na nowo ścieżki, które oni przecierali, bawiliśmy się w takich małych detektywów. Tak samo jest w Paryżu, jest wiele możliwości spotkania z kulturą. Lubimy z żoną chodzić do muzeów, spacerować brzegiem Sekwany i podziwiać wspaniałą, paryską architekturę. Sięgać do czasów Napoleona i wspominać historię Francji.