"Bogacze", "Milionerzy", "Dream team" - tak jeszcze niedawno mówiono o ekipie Paris Saint-Germain Handball, na którą szejkowie wydawali miliony euro. Skupiała wielu najlepszych graczy świata, ale nigdy nie wygrała Ligi Mistrzów. Teraz sytuacja wygląda już inaczej - Veszprem, Barcelona czy Łomża Industria Kielce są w stanie finansowo przebijać oferty paryżan, stąd odejścia wielu czołowych graczy. A i tak kilka znakomitości jeszcze w Paryżu zostało - PSG to już nie murowany kandydat do wygrania Ligi Mistrzów, ale na pewno jeden z faworytów do gry w Final4. Orlen Wisła Płock to przy nim kopciuszek, ale taki, który potrafi sprawiać niespodzianki. Musi jednak grać wtedy koncertowo, jak choćby w czerwcowym finale Pucharu Polski z Kielcami. Świetny kwadrans płocczan w Paryżu! Wicemistrz Polski zaczął to spotkanie bardzo obiecująco. Poza drobnym fragmentem między 2. a 5. minutą, gdy Orlen Wisła zaliczył dwie straty w ataku i nie wykorzystał jednej sytuacji sam na sam z Andreasem Palicką, było naprawdę nieźle. Agresywną obroną goście wymuszali błędy, przede wszystkim ogromnego Łotysza Dainisa Krištopānsa. Po zaskakującej akcji ze zbiegiem Tina Lučina na prawe rozegranie i rzutem, wicemistrz Polski prowadził już 6-3. Płocczanie nie mieli miejsca na grę z obrotowym, bo Henrik Toft Hansen z Luką Karabaticiem maksymalnie ograniczali miejsce na środku pola, ale znajdowali inne sposoby. Tyle że na ich nieszczęście, po kwadransie do gry ofensywnej włączył się wychowanek płockiego klubu - Kamil Syprzak. Koncert Kamila Syprzaka - obrotowy PSG bezbłędny! W 17. minucie paryżanie rozegrali akcję na wysokości drugiego piętra - Krištopāns (215 cm) zagrał do Syprzaka (207 cm), a ten wyrównał na 8-8. Za chwilę Syprzak dał PSG prowadzenie 9-8, a po kontrze David Balaguer podwyższył na 10-8. Wtedy mistrzowie Francji przejęli inicjatywę, choć "Nafciarze" też mieli wielką okazję na odwrócenie sytuacji. W krótkim odstępie czasu, za uderzenia w twarz graczy Orlenu, kary dwóch minut dostali Elohim Prandi i Krištopāns. Tyle że sytuacja się nie zmieniła, dzięki Lucowi Steinsowi PSG utrzymało prowadzenie. Jedynym zagrożeniem dla Francuzów było to, że już w 26. minucie drugą karę dostał Krištopāns, a drugiego prawego rozgrywającego, po kontuzji Dominika Mathe, nie mają. Po pierwszej połowie gospodarze mieli dwie bramki zaliczki - głównie dzięki Syprzakowi, który z siedmiu oddanych rzutów zdobył... siedem bramek! Weteran Nikola Karabatić poprowadził PSG do wygranej Jeden i drugi zespół miał problem ze skutecznością bramkarzy, ale z czasem coraz bardziej widoczna była przewaga PSG w ataku. Goście mogli zmniejszyć straty do jednego trafienia, ale Przemysław Krajewski nie złapał piłki na środku boiska po potężnym rzucie Prandiego w poprzeczkę. Sytuacji nie zmieniła też pierwsza (i w sumie jedyna) pomyłka Syprzaka, który w 39. minucie przegrał pojedynek z 7 metrów z Norbertem Witkowskim. Paryż miał już wtedy cztery gole zaliczki, ciężar gry wziął na siebie Nikola Karabatić. Płocczanie, poza indywidualnymi wejściami Siergieja Kosorotowa, nie potrafili zaskoczyć rywala. W 42. minucie świetną interwencją w bramce PSG popisał się w końcu Palicka, broniąc rzut Lučina - od razu zagrał do Steinsa, a ten rzucił do pustej bramki. Było więc 26-21, a już za chwilę marzenia wicemistrzów Polski o jakiejkolwiek sensacji się rozpłynęły. Szybki jak wiatr Steins mknął do kolejnych kontr, Karabatić nic sobie nie robił z defensywy rywali, a przewaga PSG wzrosła do ośmiu trafień (30-22 w 46. minucie). O jakichkolwiek większych emocjach nie było już mowy. Choć i tak trzeba pochwalić Orlen Wisłę za ambitną grę do samego końca - w 55. minucie PSG miało już tylko pięć trafień więcej, a Gonzalo Perez wykonywał jeszcze rzut karny. Tyle że Palicka nie dał się zaskoczyć na rzut między nogami. Wicemistrz Polski miał jeszcze szansę zmniejszyć różnicę do dwóch goli, ale ostatecznie skończyło się na czterech. W rewanżu w Płocku wcale tak być nie musi. Paris Saint-Germain Handball - Orlen Wisła Płock 37-33 (18-16) PSG: Palicka (4 obrony/23 rzuty - 17 procent), Green (0/14 - 0 procent) - Syprzak 9, N. Karabatić 7, Prandi 6, Steins 6, Solé 2, Krištopāns 2, Balaguer 2, L. Karabatić 2, N'Tanzi 1, Keita, Toft Hansen, Grebille, Gibelin. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 5/6. Orlen Wisła: Pilipović (4/23 - 15 procent), Witkowski (2/16 - 12 procent) - Kosorotow 8, Pérez 5, Mihić 4, Daszek 3, Lučin 3, Żytnikow 3, Serdio 2, Dawydzik 2, Piroch 1, Yasuhira 1, Krajewski 1, Šušnja, Sarmiento, Terzić. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 1/2.