W rozgrywanych we Francji mistrzostwach Europy Polki poniosły trzy porażki i nie wyszły z grupy. Biało-Czerwone uległy po kolei 26:33 Serbii, 21:28 Danii oraz 22:23 Szwecji."Taka postawa nie jest dla mnie dużym rozczarowaniem. Można się było oczywiście pokusić o wyjście z grupy, ale pierwsza połowa meczu ze Szwedkami to była katastrofa i miała decydujący wpływ na końcowy rezultat. Nasza reprezentacja prezentuje jednak taki poziom i to od dłuższego czasu. W sporcie jednorazowo albo przypadkowo może się zdarzyć jakiś sukces, ale głównie wyniki zależne są od procesu szkoleniowego i od tego, co robi się przez lata" - stwierdził Ciepliński.Gdański szkoleniowiec nie ukrywa, że wyniki towarzyskich meczów pozwalały z optymizmem oczekiwać startu Polek w czempionacie Starego Kontynentu."Szczególnie rezultaty, jakie nasze zawodniczki zanotowały pod koniec września w turnieju Golden League, rozbudziły apetyt na przyzwoity występ. Mogły też dać nadzieję, że reprezentacja nabrała pewnego rytmu, określonego stylu gry i że wyjdzie z grupy. Rzeczywistość okazała się brutalna i jeszcze raz potwierdziło się, że mecze towarzyskie a turniej mistrzowski to dwa różne światy" - przyznał.Były trener biało-czerwonych przekonuje, że kiepskie wyniki reprezentacji Polski nie są dziełem przypadku."Swego czasu zrezygnowałem z prowadzenia kadry seniorek i to nie bez powodu. Już wtedy wiadomo było, że z reprezentacją nie da się w przyszłości osiągnąć wielkich sukcesów, bo nie ma odpowiednio wyszkolonego zaplecza. Moja metoda pracy nie została przez związek zaakceptowana i dlatego podjąłem taką decyzję. I ta równia pochyła działa w naszej dyscyplinie do dzisiaj" - skomentował.Ciepliński twierdzi, że problem kobiecej reprezentacji nie jest związany z osobą selekcjonera."Nasz system szkolenia jest nieodpowiedni i nie nadąża za rozwojem dyscypliny. Każdy trener, który przejmie kadrę, będzie stawał przed podobnym problemem. Musimy zmienić system, bo piłka ręczna się rozwija, a my pod względem szkoleniowym zostaliśmy daleko w tyle. Niestety, wszyscy próbujący coś zmienić i coś rozsądnego podpowiedzieć są uznawani przez tych, którzy zarządzają obecnie w Polsce szkoleniem, za wrogów" - dodał.68-letni szkoleniowiec zauważył, że regres w polskiej piłce ręcznej nie nastąpił tylko wśród kobiet."Nie dotyczy to jednej drużyny i jednej reprezentacji, bo generalnie źle się dzieje także w męskim pionie, zatem mamy ewidentnie do czynienia z błędami systemu szkolenia. Należy się przyjrzeć temu, co robi Wydział Szkolenia, dyrektor sportowy oraz szef wyszkolenia. To jest podstawa, aby wymienić ludzi i szukać nowych rozwiązań" - podsumował Ciepliński. Autor: Marcin Domański (PAP)