Wieczorny mecz w Max-Schemlling-Halle to idealne podsumowanie tego, czego każdy spodziewał się po losowaniu grup Ligi Europy. Skoro to w grupie A znaleźli się dwaj uczestnicy zeszłorocznego Final Four, to raczej między nimi powinna była rozstrzygnąć się sprawa pierwszego miejsca. Płocczanie trochę skomplikowali sobie sytuację w połowie listopada, gdy w Orlen Arenie ulegli Lisom 24-28. Pozostałe mecze jednak wygrali, a w sumie tylko jedno z kłopotami, zresztą na własne życzenie, w Hiszpanii z Bidasoą Irun (29-28). Podobnie zresztą kolejnym rywalom cios za ciosem zadawali gracze z Berlina, aż tu nagle w połowie lutego przydarzyła im się wpadka w Tuluzie (27-28). To zaś powoduje, że dziś oba zespoły mają tyle samo punktów - po 16. Zwycięzca wieczornego starcia zajmie więc pierwsze miejsce w grupie, a remis premiuje gospodarzy, bo będą mieli lepszy bilans bezpośrednich spotkań od wicemistrza Polski. Füchse Berlin - Orlen Wisła Płock. Kto uniknie Magdeburga? To pierwsze miejsce jest absolutnie kluczowe w kontekście walki o udział w Final Four, a taki w planach mają obie te drużyny. Zespół z pierwszej lokaty trafi w 1/8 finału na przeciętny niemiecki zespół TBV Lemgo, drugi zespół w grupie czeka już znacznie trudniejsza przeprawa z Benficą Lizbona lub HBC Nantes, które przecież dziewięć miesięcy temu grało w Final Four Ligi Mistrzów, po wyeliminowaniu Łomży Vive Kielce i Telekomu Veszprem. Ich mecz również dzisiaj. Schody i jeszcze większa różnica pojawią się w ćwierćfinałach. Zwycięzca "płockiej" grupy w decydującym dwumeczu o udział w Final Four zmierzy się najprawdopodobniej ze szwedzkim Savehofem. Drugi zespół wpadnie zaś na SC Magdeburg - lidera Bundesligi, obrońcę tytułu w Lidze Europy i sensacyjnego triumfatora październikowego turnieju Super Globe, czyli nieoficjalnych klubowych mistrzostw świata. W Arabii Saudyjskiej Magdeburg rozbił w finale Barcelonę. Wydaje się, że to rywal nieosiągalny na ten moment tak dla Füchse, jak i Orlenu Wisły, choć płocczanie rok temu byli gorsi od Magdeburga w półfinale Ligi Europy zaledwie o jedną bramkę. Klub ten pewnym krokiem zmierza po swoje drugie mistrzostwo Niemiec (po zjednoczeniu), a poprzednie świętował 21 lat temu. W Bundeslidze przegrał tylko jedno spotkanie (we Flensburgu), na wyjeździe ograł już za to Rhen-Neckar Löwen, THW Kiel czy właśnie Füchse. Jednym z liderów defensywy jest tam Piotr Chrapkowski. Gwiazdy w składzie Füchse Berlin Jak więc widać, stawka meczu w Berlinie jest ogromna. W listopadzie Orlen Wisła stawiała zacięty opór Lisom przez ponad 50 minut, później rywale odskoczyli na cztery bramki. Pytanie, czy dzisiaj trener Xavi Sabate będzie miał do dyspozycji odpowiednio mocny zespół, by powalczyć do ostatniej minuty. Kontuzjowany jest Krzysztof Komarzewski, nie grał ostatnio obrotowy Abel Serdio, zaś w piątek w Lubinie w kadrze brakowało też Davida Fernandeza. Rywale zaś mają bardzo doświadczony zespół, wiele z nazwisk kibice handball powinni doskonale kojarzyć, choćby reprezentantów Niemiec Paula Druxa i Fabiana Wiede, Mijajlo Marsenicia czy weteranów: Hansa Lindberga i Virana Morrosa. Füchse poprowadzi już trener Jaron Siewert, który zakończył kwarantannę, a w składzie zabraknie kontuzjowanej gwiazdy Marko Kopljara. Füchse Berlin - Orlen Wisła Płock. Gdzie oglądać? Początek meczu w Lisów z Orlenem Wisłą o godz. 20.45, transmisja w Eurosport 1 i Eurosport Player.