Po minionym sezonie, który Górnik zakończył na 5. miejscu ze śląską siódemką pożegnał się m.in. Jakub Skrzyniarz, który w Zabrzu pod okiem znakomitego Czecha Martina Galii wyrósł na podporę reprezentacji Polski i najlepszego bramkarza ligi (dostał Gladiatora). Teraz między słupkami zastąpi go doświadczony 34-letni Piotr Wyszomirski. CZYTAJ TAKŻE: Wielka bitwa w Płocku. Łomża Vive znów mistrzem! - Odchodzi od nas fantastyczny bramkarz, jakim w trakcie gry w Górniku stał się Kuba Skrzyniarz. Jestem jednak przekonany, że w nowym sezonie nie stracimy jakości na tej pozycji. Trafia do nas jeden z najlepszych polskich bramkarzy ostatnich 15 lat - mówi prezes Górnika Bogdan Kmiecik. Wyszomirski ma na swoim koncie medal mistrzostw świata wywalczony w Katarze w 2015 roku. W swoim czasie był reprezentacyjnym kolegą Marcina Lijewskiego, obecnego trenera Górnika, a w kadrze Polski z powodzeniem grał ponad dekadę. Poza medalem mistrzostw świata, Piotr Wyszomirski był jednym z najlepszych polskich zawodników podczas igrzysk w Rio de Janeiro, szczególnie w pamiętnym spotkaniu ćwierćfinałowym z Chorwatami, czy w spotkaniu z Danią, kiedy bronił z 49-procentową skutecznością! Także dzięki jego dobrej grze w 2010 roku Polacy zajęli 4 miejsce - najwyższe w dotychczasowej historii swoich startów w ME. Dla 34-letniego reprezentanta Polski gra w Zabrzu oznacza powrót do kraju po 10 latach. Wyszomirski w 2012 roku opuścił Azoty Puławy i wyjechał do ligi węgierskiej. Najpierw grał w Csurgoi, potem w drużynie wicemistrza kraju Pick Szeged. W 2016 roku przeniósł się do niemieckiego Lemgo, by po czterech latach wrócić na Węgry - tym razem do brązowego medalisty rozgrywek Grundfos Tatabanya. Licząc dwóch zawodników z Ukrainy, którzy dołączyli do zespołu jeszcze w marcu (Dmytro Ilczenko i Dmytro Artemienko), Górnik zakontraktował już sześciu graczy na nowy sezon. Obok Wyszomirskiego to także m.in. skrzydłowy Gwardii Opole Patryk Mauer, białoruski rozgrywający Aliaksandr Baczko (Azoty Puławy) i Japończyk Rennosuke Tokuda (Grupa Azoty Tarnów/TuS N-Luebbecke). CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wielkie nieszczęście w Płocku. I to tuż przed Final4