Wydawać by się mogło, że w trudnym dla siebie okresie, akurat tuż po klubowych mistrzostwach świata, kielczanie mają całkiem znośny terminarz w Lidze Mistrzów. Ta jesień dla Industrii jest trudna - kontuzje wyłączyły z gry liderów drużyny, choćby Andreasa Wolffa czy Alexa Dujszebajewa, a gdy oni wrócili, to wypadł Arkadiusz Moryto. Na pewno nie wystąpi także w rewanżowym starciu z HC Zagrzeb, za tydzień, a co stanie się później - pokażą kolejne badania. Uraz barku z Segedynu, z meczu reprezentacji, miał być niegroźny. Skrzydłowy Industrii i najlepszy strzelec drużyny w poprzednim sezonie w Lidze Mistrzów stracił już jednak pięć spotkań. A to nie koniec. Mistrz Chorwacji miał być dostarczycielem punktów. A jest zupełnie inaczej Kielczanie w niedzielę zakończyli starty w Arabii Saudyjskiej, przez Katar wrócili w poniedziałek wieczorem do Polski, a już w środę zameldowali się w Zagrzebiu. To i tak "luksus" - Füchse grało w niedzielę wieczorem w finale IHF Super Globe, a już we wtorek w Lidze Europejskiej podejmowało Dinamo Bukareszt. Gospodarze liczyli więc na zmęczenie mistrzów Polski - faworyta ciężko tu było wskazać. Niby mistrz Chorwacji był - obok Eurofarmu Pelister - uważany za najsłabszą drużynę w grupie, ale jednak praktyka pokazała coś innego. To zespół nieobliczalny, w tej hali rozgromił już Kolstad. I klasę pokazał w pierwszym kwadransie meczu z Industrią. Świetny początek reprezentanta Polski z... Zagrzebia. I koncert bramkarza Ważną rolę w zespole gospodarzy pełnił od początku Patryk Walczak - obrotowy reprezentacji Polski. Wspólnie z Jakovem Gojunem tworzył duet środkowych obrońców - nie pozwalali kielczanom na rzuty z dystansu, a jednocześnie świetnie pilnowali na kole najpierw Arcioma Karalioka, a później Nicolasa Tournata. Mistrzowie Polski mieli ogromne problemy w ataku, rzucali często z trudnych pozycji, a 21-letni Matej Mandić od początku spotkanie bronił wyśmienicie. To szybko znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Gdy w 9. minucie rosyjski weteran Timur Dibirow przelobował z rzutu karnego Andreasa Wolffa, który i tak był najlepszy graczem Industrii - było wtedy 6:3. Kompletnie nie mógł się odnaleźć Szymon Sićko, podejmował błędne decyzje, nie trafiał Dylan Nahi (trzy pudła w pierwszej połowie). Gdy w 12. minucie Walczak podwyższył na 7:3, Tałąnt Dujszebajew nie wytrzymał, poprosił o przerwę. Jego uwagi, ale i zmiany, dużo dały - Industria zaczęła lepiej bronić, sporo wniósł na parkiet Daniel Dujszebajew. Już w 20. minucie było tylko 9:8 dla Chorwatów, wtedy Haukur Thrastarson trafił w poprzeczkę. Lepsza defensywa Industrii, mistrz Polski szybko odrobił straty. Więcej nie mógł zdziałać, ściana w bramce Widać już jednak było, że coś się zmienia - gracze z Zagrzebia mieli teraz większe problemy w ofensywie niż ich rywale na początku spotkania. Do tego Wolff zatrzymał Dibirowa przy drugiej próbie przerzucenia go z rzutu karnego. Przez ponad sześć minut żaden z zespołów nie był w stanie zmienić wyniku, a był wtedy remis 10:10. Z jednej strony ataku RK Zagrzeb zatrzymywały się na defensywie kielczan, z drugiej - fenomenalnie bronił Mandić. W pierwszej połowie zaliczył aż 12 skutecznych interwencji, w jednej akcji potrafił zatrzymać tak Alexa Dujszebajewa, jak i Nahiego. Szwankowała więc skuteczność Industrii - tak samo jak kilka dni temu w Dammamie. Dziś wynosiła nawet poniżej 50 procent, a to już koszmarny wynik. Po przerwie RK minimalnie przeważało, ale gdy starszy z braci Dujszebajewów rzucił z własnej połowy do pustej bramki, znów był remis: 15:15 w 41. minucie. Tyle że problemem było to, czy kielczanie wytrzymają kondycyjnie końcówkę spotkania. A mistrzowie Chorwacji zaczęli znów przejmować inicjatywę. Gdy Ivan Čupić trafił z kontry, wywalczając jeszcze karę dla Sićki, na 19:17, było już bardzo źle. Nie miała Industria zawodnika, który byłby w stanie pociągnąć zespół, jedynie Igor Karačić zdołał rzucić trzy bramki. Gdy do końca zostało 10 minut, RK prowadził 20:18. Widać już było po graczach z Kielc zmęczenie, mocno "szarpali" się w ataku, próbowali indywidualnych wejść środkiem. Kapitalna końcówka dla kibiców, ogromne emocje. Co tam się działo! Szansa jednak była, mecz był na styku. W 55. minucie, przy wyniku 20:19, Čupić po raz drugi stanął oko w oko z Wolffem z siedmiu metrów. I znów były skrzydłowy kielczan pokonał Niemca: RK odskoczył na dwa trafienia, jeszcze przez półtorej minuty grał w liczebnej przewadze. A na dodatek, na 4,5 minuty przed końcem, Mandić wygrał pojedynek z dawnym idolem chorwackich kibiców, jedną z gwiazd ich reprezentacji, Karačiciem. Ten karny, przy stanie 22:20, mógł mieć kluczowe znaczenie. Tyle że za chwilę świetną obroną popisał się Wolff, kontaktową bramkę zdobył Alex Dujszebajew (21:22) i znów odżyły marzenia gości. Za moment wywalczyli piłkę, dostali szansę na wyrównanie. I tak się stało - Tournat na 60 sekund przed końcem wyrównał, za chwilę kielczanie wywalczyli piłkę, trener Dujszebajew poprosił o czas, gdy do końca zostało 18 sekund. Industria miała doskonałą szansę, by nieoczekiwanie - i raczej niezasłużenie - wywieźć ze stolicy Chorwacji dwa punkty. Tak się nie stało, świetną akcję gości, z zaskakującym wbiegiem z ławki Karačicia (zastąpił Wolffa) nie wykończył Nahi - ze skrzydła przegrał pojedynek z Mandiciem, który po raz 17. obronił rzut w tym starciu. Zobacz aktualne tabele obu grup Ligi Mistrzów! RK Zagrzeb - Industria Kielce 22:22 (11:10) RK: Mandić (17/37 - 42 proc.), Pantjar - Kos 5, Ćavar, Walczak 3, Faljić, Klarica 3, Gojun, Srna 3, Sirotić, Čupić 3, Dibirow 3, Kavčič 1, Glavaš, Morales 1, Suholežnik. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 3/4. Industria: Wolff (12/34 - 35 proc.), Wałach - Olejniczak 2, Wiaderny 1, Kounkoud 2, Sićko 1, Alex Dujszebajew 2, Tournat 3, Karacić 3, Daniel Dujszebajew 4, Thrastarson, Paczkowski 1, Gębala, Karaliok 1, Nahi 2. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 0/1.