KGHM Chrobry przystąpił do drugiego spotkania z Azotami Puławy na dużym musiku, po przegranej w hali przeciwnika. W pierwszych fragmentach po podopiecznych Witalija Nata nie było widać presji. Bardzo dobrze w ataku prezentował się Paweł Paterek. Przyjezdni zniwelowali jednak straty i pierwsza polowa zakończyła się remisem 19:19. Druga część długo była toczona pod dyktando zespołu z Lubelszczyzny, który osiągnął nawet trzy bramki przewagi. W finalnych minutach to jednak gospodarze - niesieni dopingiem swoich kibiców - zdobywali seryjnie bramki i finalnie wygrali 34:33. O awansie zdecyduje trzeci mecz, który zostanie rozegrany w środę, również w Głogowie (godz. 18). - Cieszy wygrana. Przyszła po bardzo trudnym meczu. Nikt nie łudził się, że będzie lekko. Rywalizujemy z bardzo doświadczonym przeciwnikiem. W szeregach Azotów jest kilku zawodników z pozasuperligowym doświadczeniem. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać. Po chłopakach nie było widać ciążącej presji. W takich spotkaniach, przy takiej woli walki, rodzi się prawdziwy zespół. Nawet kiedy nie szło, wierzyliśmy, że zwyciężymy. Swoje zrobili również nasi wspaniali kibice - powiedział Witalij Nat, trener KGHM Chrobrego. Dosyć niespodziewanie duże emocje były również w Płocku, gdzie Orlen Wisła rywalizowała z Arged Rebud KPR-em Ostrovią Ostrów Wielkopolski. "Nafciarze" wygrali w pierwszym, wyjazdowym meczu 37:28. Rewanż zaczęli fatalnie, bo od wyniku 0:4. Pierwszego gola rzucili dopiero w dziewiątej minucie. Do końca pierwszej części przyjezdni utrzymywali przewagę i do szatni schodzili przy wyniku 11:8 na swoją korzyść. Zwykle po zmianie stron podopieczni Xaviera Sabate potrafili szybko odskakiwać. Tak było w niedawnej, pucharowej rywalizacji z Górnikiem Zabrze. Nie tym razem. Ostrovia grała ambitnie i utrzymywała przewagę. Na kwadrans przed końcem prowadziła 15:11. Płocczanie doszli ich na jedną bramkę, a w końcówce doprowadzili do remisu 20:20. Na półtorej minuty przed końcem karnego dla gości nie wykorzystał Kamil Adamki, a po drugiej stronie gola na wagę trzech punktów zdobył George Fazekas. Było to pierwsze prowadzenie Orlen Wisły w meczu. - Gratuluję Ostrovii, która zagrała bardzo dobre spotkanie. My nie możemy być zadowoleni. O ile gra w obronie wyglądała dobrze, to mamy duże zastrzeżenia do ataku. To nie jest nasz poziom. Tak było też w kilku innych meczach. Na szczęście teraz mamy miesiąc na spokojne treningi. W szatni czujemy się jak przegrani, to najgorsze - tłumaczył Dawid Dawydzik, obrotowy Orlen Wisły. W pozostałych ćwierćfinałach nie było sensacji. Grono półfinalistów uzupełnili Industria Kielce i Górnik Zabrze. W grupie spadkowej doszło już do najważniejszego rozstrzygnięcia. Z ligą pożegnał się Zepter KPR Legionowo, który w niedzielę przegrał po karnych z Zagłębiem w Lubinie. - Walczyliśmy o trzy punkty. Ten jeden nic nam nie daje. Włożyliśmy dużo serca i charakteru, aby wygrać. Sytuacja w tabeli jest jaka jest, ale w każdym z trzech pozostałych spotkań będziemy chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony - powiedział Michał Klapka, skrzydłowy klubu z Legionowa. Mimo wygranej, Zagłębie spadło na miejsce barażowe. Wyprzedziła je Energa Wybrzeże Gdańsk, która pokonała u siebie Gwardię Opole 31:29. Na pozycję lidera grupy spadkowej wysunęła się Grupa Azoty Unia Tarnów po pewnym pokonaniu Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 29:21. TERMINARZ ORLEN SUPERLIGI - II MECZ ĆWIERĆFINAŁU I 2. SERIA GRUPY SPADKOWEJ: Industria Kielce - MMTS Kwidzyn 40:25 (22:8) Energa Wybrzeże Gdańsk - Gwardia Opole 31:29 (18:13) Grupa Azoty Unia Tarnów - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 29:21 (16:9) KGHM Chrobry Głogów - Azoty Puławy 34:33 (19:19) Orlen Wisła Płock - Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 21:20 (8:11) Zagłębie Lubin - Zepter KPR Legionowo 33:33 (14:13) k. 4:3 Górnik Zabrze - Energa MKS Kalisz 35:25 (13:11)