Gigantyczne emocje w Veszprem, Industria ruszyła w pogoń. Decydowała ostatnia akcja
Tak jak w środę można się było spodziewać pewnego zwycięstwa w Lidze Mistrzów Orlenu Wisły Płock z Eurofarmem Pelister, tak w czwartek spodziewano się równie spokojnego triumfu One Veszprem HV w starciu z Industrią Kielce. Wicemistrzowie Polski w przeszłości nieźle radzili sobie na Węgrzech, ale mieli jednak trochę mocniejszy skład niż obecnie. Mistrz Węgier wygrał pierwszą połowę 21:15, wysoko. I miał spokojnie kontrolować grę, a tymczasem w kwadrans goście odrobili pięć z tych sześciu bramek. I jeszcze w ostatniej akcji mieli szansę na remis. Spotkanie zakończyło się wynikiem 35:33.

W czerwcu 2016 roku kielczanie jeden jedyny raz świętowali triumf w Lidze Mistrzów - w Kolonii pokonali po rzutach karnych właśnie ekipę z Veszpremu, odrabiając wcześniej w niespełna kwadrans aż dziewięć bramek straty. Już wtedy drużynę z Kielc prowadził Tałant Dujszebajew, to on wciąż zarządza ekipą Industrii. Słabszą jednak kadrowo niż wtedy, przed wymianą ważnych ogniw w podstawowej siódemce, co ma nastąpić już przed najbliższym sezonem.
A jednocześnie wciąż głodną sukcesów, choć jednak teraz bardziej występującą w roli underdoga.
Co innego zaś Veszprem - Węgrzy to potentat, z roku na rok są wymieniani wśród faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. I zawsze na jakimś etapie przepadają. Teraz ma być inaczej - w dziesiątą rocznicę tamtego finału z Kielcami, bo właśnie w czerwcu 2026 roku odbędzie turniej finałowy.
Liga Mistrzów piłkarzy ręcznych. One Veszprem HC kontra Industria Kielce. Dwa oblicza gości w pierwszej połowie
Veszprem zaczął ten sezon w Lidze Mistrzów od porażki w Aalborgu, kielczanie rozbili w swojej hali Kolstad. A później nastroje już w obu ekipach były różne, wręcz diametralnie różne. Industria przegrała mecze ze Sportingiem i Fuchse, ale przerażało to, że straciła w nich aż 78 bramek. To statystyka na tym poziomie porażąjąca.

Na Węgry nie poleciał z zespołem najlepszy bramkarz Industrii - Klemen Ferlin. Na jednym z treningów dostał piłką w oko, sytuacja z jego wzrokiem była przez kilka dni bardzo niewesoła. Wrócił za to Dylan Nahi, co też sporo dla Tałanta Dujszebajewa znaczyło.
Od początku gospodarze mieli inicjatywę, choć nie mogli uzyskać jakiejś znaczącej przewagi. Lepiej spisywali się bramkarze One Veszprem, zwłaszcza Rodrigo Corrales, ale to Mikael Appelgren obronił rzut karny Piotra Jarosiewicza. W Kielcach był z tym problem, Bekir Cordalija nie zaliczył żadnej interwencji, zastąpił więc go Adam Morawski. Po słabszym okresie i on wrócił jednak na ławkę. Brakowało Ferlina...
Bolało zwłaszcza to, że wpadała większość rzutów z dystansu mistrza Wegier. A to Ivan Martinović, a to Nedim Remili bombardowali bramkę Industrii. W 20. minucie zrobiło się 14:10, trener Dujszebajew poprosił o przerwę. Zarządził grę siedmiu na sześciu, większych efektów to nie dało. Za chwilę One prowadził już 16:11, a jeszcze Gasper Marguc miał pustą bramkę, nie złapał jednak piłki.
Pierwszą połowę gospodarze wygrali 21:15 - to była spora zaliczka.
Szalona pogoń Industrii Kielce w drugiej połowie. Nie minął kwadrans, niemal wszystkie straty odrobione
Trudno było być w tym momencie optymistą, zwłaszcza przy zaledwie trzech interwencjach przed przerwą duetu Cordalija - Morawski. A Industria potrzebowała wsparcia z tyłu. O dziwo, znakomicie zaczęła grać obrona, a i chyba mistrzowie Węgier poczuli się już zbyt pewnie. Przewaga zaś nagle zaczęła maleć. I to nawet w sytuacji, gdy Arkadiusz Moryto przegrał pojedynek z Corralesem.
A jednak te straty malały, dwa razy trafił Jorge Maqueda, było już 20:23. A później, już przy stanie 27:25 dla Veszpremu, trener gospodarzy poprosił o czas. Po to, by za moment Piotr Jarosiewicz rzucał do pustej bramki. Trafił, gospodarze wygrywali 27:26.

Była nadzieja, że teraz to gospodarzom zaczną się mocniej trząść ręce. Stało się odwrotnie. Prostą stratę popełnił Maqueda, nie trafił z idealnej pozycji Alex Dujszebajew, za chwilę syn trenera Industrii też zgubił piłkę. A One Veszprem kontrował, w 47. minucie gospodarze wygrywali już 30:26. To znów było sporo.
Nadzieja pojawiła się znów w 56. minucie, Benoit Kounkoud zmniejszył straty do dwóch bramek (31:33). Znów udało się zatrzymać akcję gospodarzy, mimo że ci grali w przewadze. Maqueda trafił jednak w słupek, szansa na kontakt została zmarnowana. Kolejna pojawiła się na 63 sekundy przed końcem - i Jarosiewicz z karnego trafił na 33:34. Piłkę mieli gospodarze, Pascual poprosił o przerwę. Było jasne, że przez 35 sekund sędziowie z Bośni grać mistrzom Węgier nie pozwolą, kluczem było więc wybronienie tej akcji przez kielczan.
I to się udało, Remili nie trafił. Kounkoud zagrywał do kontry, podanie zostało przechwycone przez Martinovicia. A jeszcze Chorwat został sfaulowany przez Theo Monara, Francuz dostał dwie minuty kary.
Zostało 17 sekund, a za moment Marguc zapewnił im zwycięstwo.
One Veszprem HC - Industria Kielce 35:33 (21:15)
Veszprem: Corrales (9/39 - 23 proc.) - Appelgren (1/4 - 25 proc.) - Remili 9, Descat 8 (rzuty karne: 4/4), Martinović 5, Mesilhy 5, Marguc 4, Ali Zein 2, Thiagus Petrus 1, Elderaa 1, Elisson, Ligetvari, Cindrić, Lenne, Pechmalbec, Molnar.
Kary: 8 minut. Rzuty karne: 4/4.
Industria: Cordalija (7/33 - 21 proc.), Morawski (2/11 - 18 proc.) - Jarosiewicz 8 (rzuty karne 6/7), Vlah 5, Karaliok 4, Sićko 3, Moryto 3, A. Dujszebajew 2, Kounkoud 2, Maqueda 2, Kaddah 2, D. Dujszebajew 1, Nahi 1, Olejniczak, Monar, Rogulski.
Kary: 12 minut. Rzuty karne: 6/7.











