Wielka szkoda, że w prestiżowym turnieju w Kolonii nie wystąpi również wicemistrz Polski - Orlen Wisła Płock. "Nafciarze" w ćwierćfinale toczyli niezwykle wyrównany pojedynek z mistrzem Niemiec, zremisowali pierwszy mecz w swojej hali, ale w Magdeburgu przegrali dwoma bramkami ostatnie pięć minut rewanżu. I o tyle ostatecznie okazali się gorsi od "Gladiatorów". Awansować udało się za to kielczanom, którzy zadanie mieli chyba nawet trudniejsze - ich rywalem był bowiem grający niemal co rok w Final 4 Telekom Veszprem. I Barlinek Industria ten dwumecz dość pewnie wygrał. Kielce dostały to, czego chciały. Będzie powtórka zeszłorocznego finału? Final Four odbędzie się tradycyjnie w Kolonii - w ogromnej hali Lanxess Arena. Cztery najlepsze europejskie drużyny przyjadą tu już w czwartek 14 czerwca, a dwa dni później zagrają półfinały. - Chciałbym zagrać z Magdeburgiem czy PSG, a dopiero w finale zrewanżować się Barcelonie - mówił jeszcze w niedzielę po ostatnim meczu Superligi rozgrywający Barlinka Szymon Sićko. Jego życzenie się spełniło. Najpierw losowano formalnych gospodarzy w obu parach - prezydent EHF Michael Wiederer pokazał karteczkę z napisem SC Magdeburg, a po kilkudziesięciu sekundach - wylosowana została ta z napisem "PSG". Wiadomo już było, że kielczanie unikną starcia z Katalończykami na tym etapie. Później jako rywala mistrza Niemiec wylosowano właśnie Barcelonę, a Kielce zostały przeciwnikiem PSG. Te dwa pojedynki odbędą się 16 czerwca, a następnego dnia rozegrane zostaną mecze o miejsca: najpierw trzecie, a później - o pierwsze. Triumfator Ligi Mistrzów dostanie w nagrodę, poza pucharem, także milion euro. Mocarze z Paryża. Do niedawna najbogatszy klub świata, ostatnio mocno się zmienił Gdy po wyeliminowaniu Veszpremu prezes klubu z Kielc Bertus Servaas został zapytany o rywala w półfinale, odpowiedział tak: - Każdego, tylko nie Barcelonę. Marzeniem jest zmierzyć się z nimi w finale. Mówią, że aktualnie z tej listy zespołów najsłabszy jest Magdeburg, ale ja nie wierzę w bajki. Oni na ten mecz będą mieli wszystkich do dyspozycji i w pierwszym meczu na pewno wytrzymają. Jeśli mam wybierać, to wolę grać na całość z PSG - stwierdził. Jego życzenie się spełniło. Do niedawna PSG miało największy zbiór gwiazd, jaki można sobie wyobrazić w Europie, ale nie przekładało się to na wyniki w Lidze Mistrzów. Posiadanie połowy najmocniejszej reprezentacji na świecie, strzelb pokroju Mikkela Hansena czy Nikoli Karabaticia dało w ostatnich siedmiu latach pięć udziałów w Final 4 i... zero końcowych triumfów. Raz tylko paryżanie byli w wielkim finale, sześć lat temu, ale wtedy przegrali jedną bramką z Wardarem Skopje, który w swoim składzie miał obecnych graczy Barlinka: Karačicia i Alexa Dujszebajewa. Szef mistrza Polski chciał rozgrywającego PSG. Plan jednak nie wypalił Dziś to wciąż zbiór wielu gwiazd, ale... jak najbardziej w zasięgu mistrza Polski. Mocni są bramkarze, ze Szwedem Andreasem Palicką na czele, na skrzydłach trzeba uważać na reprezentantów Francji (Mathieu Grebille) i Hiszpanii (Ferran Sole), na kole jest oczywiście nasz Kamil Syprzak, zaś w obronie duet: Luka Karabatić i Henrik Toft Hansen. Motorem napędowym wszystkich akcji PSG jest malutki Holender Luc Steins, którego Servaas chciał ściągnać do Kielc jako następcę Igora Karačicia. A ma komu dogrywać: w Kolonii swoje ostatnie spotkania w barwach PSG rozegra najwyższy bodaj szczypiornista świata Dainis Krištopāns, jest zwinny Francuz Elohim Prandi, no i od niedawna także Petar Nenadić, który zazwyczaj w meczach z Kielcami popisywał się strzeleckimi umiejętnościami. Brakuje tylko kontuzjowanego Nikoli Karabaticia. Na niektórych pozycjach mistrz Polski prezentuje się lepiej od rywala z Paryża, ale kluczowa może tu być po prostu dyspozycja dnia. Czy Andreas Wolff będzie w stanie znów udowodnić, że jest najlepszym bramkarzem świata, czy może przyćmi go duet Palicka/Yannick Green? A może ze zdwojoną motywacją zagrają byli skrzydłowi PSG, a dziś reprezentujący Kielce: Dylan Nahi i Benoit Kounkoud? Przekonamy się już 16 czerwca w Kolonii.