Po pierwszych meczach rewanże zapowiadały się arcyciekawie. THW Kiel we własnej hali wygrał z Węgrami 32-31, ale po niesamowitym meczu. 12 minut przed końcem Veszprem prowadziło sześcioma golami, ale przegrało przy wydatnym udziale sędziów z Macedonii. W rewanżu mogło zdarzyć się wszystko. Węgrzy prowadzili już czterema golami (12-8), ale kwadrans przed końcem Niemcy doprowadzili do remisu, a po chwili wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Wygrali 29-28 i zagrają w Kolonii po raz trzeci w czteroletniej historii turnieju finałowego. Inna potęga, Barcelona, w Madrycie przegrała - jak na nią - bardzo wysoko - 20-25. W Palau Balugrana od początku jednak rzuciła się na stołeczny zespół. Po 20 minutach prowadziła 12-3! Bramkarz "Barcy" Danijel Sarić obronił trzy rzuty karne i Atletico było na kolanach. Tyle że 40 minut do końca to szmat czasu i trener Atletico Talant Dujszebajew dobrze o tym wiedział. Jeszcze przed przerwą jego zespół zmniejszył straty, a w drugiej połowie doszedł na sześć goli. Końcówka była szaleńcza - Madryt cały czas miał szanse dojść odwiecznego rywala na pięć goli, co dało by mu awans, ale każdą szansę marnował. W największym stopniu za sprawą fenomenalnego Sarića w bramce Barcelony, która wygrała z Atletico 32-24. Klub z Madrytu drugi raz w ostatnich dziewięciu latach nie znalazł się w najlepszej czwórce w Europie, a jest to konsekwencją kryzysu finansowego w Hiszpanii - przed sezonem z klubu odeszło wielu znakomitych zawodników. W niedzielę do tych gigantów europejskiego handballu może dołączyć Vive Targi Kielce, jeśli wyeliminuje Metalurga Skopje. Mecz w Hali Legionów o godzinie 17. Pierwsze spotkanie w Skopje mistrzowie Polski wygrali 27-25. Ostatniego finalistę wyłoni, także niedzielny wewnątrzniemiecki pojedynek HSV Hamburg z Marcinem Lijewskim w składzie z Flensburg Handewit (godz. 18.30). Hamburczycy wygrali pierwszy mecz 32:26. Autor: Leszek Salva