Orlen Wisła wygrała w Łodzi 27:23. Obie ekipy bardzo dobrze spisywały się w obronie. Między słupkami imponowali Mirko Alilović i Sandro Mestrić. Finalnie, zespół z Mazowsza grał płynniej w ataku. Tego zabrakło po kieleckiej stronie. - Daliśmy wiele prezentów dla Wisły. W samej pierwszej połowie mieliśmy osiem błędów technicznych, z których oni mogli budować przewagę. Mimo wszystko, mieliśmy spotkanie w zasięgu. Odjechali nam w okolicach 40 minuty. To bardziej wynikało z naszych błędów, niż z tego, że byli kto wie jak lepsi. To jednak decyduje o końcowym wyniku - tłumaczył Tomasz Gębala. Akcje Industrii Kielce w ataku były szarpane. Częściej gole były efektem indywidualnych zagrań. - Płock był lepszy. Nie możemy szukać wymówek. To był nasz trzeci mecz w sezonie. Teraz musimy grać lepiej. Wiemy, co trzeba dopracować. Przed nami wiele grania. Sezon to maraton. Szkoda, że zaprzepaściliśmy szansę na zdobycie pierwszego trofeum - wyjaśniał lewy rozgrywający. Czytaj też: Daszek: Kolejne zwycięstwo z Kielcami to nie baśń, ale efekt ciężkiej pracy W drugiej połowie lepszy rytm w bramce zachował Mirko Alilović. Doświadczony Chorwat odbił więcej czystych sytuacji od Sandro Mestricia. Golkiper Industrii Kielce dobrze pracował z obroną. - Wchodzimy do indywidualnych błędów. Dochodziliśmy do sytuacji. Sam na początku drugiej połowy miałem czystą sytuację, ale trafiłem w rękę Mirko. To mściło się w późniejszym etapie - wyjaśniał były reprezentant Polski, który wypowiedział się również o idei rozgrywania Superpucharu. - Można to oceniać z różnych perspektyw. Pozostańmy przy tym, że to bardzo fajne i korzystajmy z tego, że można ściągać fanów z różnych ośrodków, niekoniecznie z miast związanych z piłką ręczną i zarażać ich tą dyscypliną.