Zwycięstwo 25-24 nad Niemcami Polacy zawdzięczają głównie Szmalowi, który popisywał się w bramce wieloma znakomitymi interwencjami. "Ostatnie mecze tego sezonu kosztowały obie drużyny mnóstwo sił. W końcówce tego spotkania decydującą rolę odgrywały charakter i charyzma, a nie taktyka i indywidualne umiejętności" - zauważył. Po 30 minutach "Biało-czerwoni" przegrywali 9-12 i dopiero w drugiej połowie zdołali odrobić straty. "Do przerwy popełniliśmy za dużo błędów technicznych, a poza tym rywale byli na nas bardzo dobrze przygotowani w obronie. Mieliśmy przez to spore problemy, aby dojść do sytuacji rzutowych. Byłem po tym meczu komplementowany, ale muszę również podkreślić, że bardzo dobrze bronił też Silvio Heinevetter" - ocenił. W drugiej połowie gospodarze zmienili system obrony i sami zaczęli nękać rywali grą z kontry. "Zamiast sześć-zero stanęliśmy pięć-jeden i ta defensywa sprawiła Niemcom sporo problemów. Na razie w Gdańsku skończyła się jednak pierwsza połowa, a chcąc awansować do finałów mistrzostw świata musimy wygrać obie części. Jeden mecz to za mało" - stwierdził. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 14 czerwca w Magdeburgu. "Miałem okazję kilka razy grać w tej hali. Tam kibice znajdują się bardzo blisko boiska i ich doping czuć na plecach. Tamtejsza publiczność zalicza się do jednej z najbardziej żywiołowo reagujących w Bundeslidze. Muszę przyznać, że obiekt w Magdeburgu nie należał do moich ulubionych, ale mam nadzieję, że w następną sobotę to się zmieni" - podsumował Sławomir Szmal.