Andersson od olimpiady w Londynie i zdobycia przez Szwecję srebrnego medalu nie zagrał ani jednego meczu w reprezentacji, z którą, jak podkreślił w sierpniu, "definitywnie skończył". Powrócił jednak do drużyny narodowej na dwa mecze eliminacji ME z Polską. W czwartek w pierwszej połowie meczu nie strzelił żadnej bramki, w drugiej cztery i zszedł z boiska przed końcem spotkania. "Powodem mniejszej ilości strzałów na bramkę była kontuzja barku, która mi je uniemożliwiała. Bóle zaczęły się już w poniedziałek na treningu po niedokładnym strzale, lecz w czwartek stan się znacznie pogorszył" - powiedział agencji TT. Piłkarz będzie do niedzieli pod stałą 24-godzinną opieką fizjoterapeutów, którzy mają zastosować specjalny rodzaj akupunktury. "To kilkadziesiąt ukłuć w miejsce bólu w czasie dwóch minut sześciocentymetrową igłą. Przechodziłem już ten zabieg i jest bardzo bolesny. Zależy mi jednak na drugim meczu z Polską, więc zacisnę zęby. W Gdańsku chcę zagrać" - powiedział Andersson. Trenerzy Staffan Olsson i Ola Lindgren podkreślili, że zawodnik, który, pomimo mniejszej ilości strzałów, podawał wręcz perfekcyjnie, jest bardzo ważny dla drużyny i bardzo przysłużył się do zwycięstwa w Malmoe: "był jednym z najważniejszych ogniw w grze naszej drużyny. Teraz czeka go walka z czasem, ale liczymy, że w niedzielę będzie jednak w stanie grać.