W czterech eliminacyjnych do finałów ME meczach Polki odniosły dwa zwycięstwa nad najsłabszą w grupie trzeciej Wielką Brytanią 33:20 i 29:20, ale wcześnie uległy na wyjeździe Rosji 21:32 oraz u siebie Czarnogórze 27:31. Aby wywalczyć awans do finałów, które w grudniu odbędą się w Holandii, "Biało-czerwone" musiały nie tylko wysoko pokonać w Kwidzynie Rosję. W niedzielę muszą też wygrać na wyjeździe odpowiednią różnicą bramek z Czarnogórą. O niespodziewanym sukcesie polskich piłkarek, które teraz muszą w Podgoricy pokonać rywalki sześcioma trafieniami, przesądził zwłaszcza fragment drugiej połowy, kiedy zdobyły osiem bramek z rzędu. W bramce przez całe spotkanie fantastycznie spisywała się też Izabela Czarna. Początek meczu ze Sborną zapowiadał, że Polki mogą zrewanżować się za bolesną porażkę 21:32 poniesioną w październiku w Togliatti. W dziewiątej minucie po akcji Małgorzaty Stasiak gospodynie prowadziły 6:2. Ta różnica mogła być wyższa, ale Kinga Byzdra nie wykorzystała jednego z dwóch rzutów karnych, a Karolina Kudłacz trafiła w słupek. W 13. minucie po rzucie Kristiny Repelewskiej było 9:4 dla "Biało-czerwonych". Pomimo wysokiego prowadzenia drużyna trenera Kima Rasmussena grała nieskutecznie - zawodniczki ostrzeliwały słupki i poprzeczkę bramki rywalek, a kolejnego karnego zmarnowała Kinga Polenz. Z czasem do głosu zaczęły dochodzić Rosjanki, które na początku nie mogły znaleźć sposobu na Czarną. 27-letnia bramkarka już w niedzielę w przegranym w Gdyni 22:27 towarzyskim spotkaniu z Niemkami zasygnalizowała niezłą dyspozycję. W 23. minucie Jekaterina Dawidienko doprowadziła do pierwszego remisu 11:11, a pięć minut później po rzucie Jekateriny Wetkowej Rosjanki przyjezdne wyszły nawet na prowadzenie 14:13. Na początku drugiej połowy zawodniczki Sbornej nie wykorzystały czterech sytuacji sam na sam z Czarną oraz jednego rzutu karnego (obroniła Anna Baranowska). W 42. minucie było jeszcze 20:18 dla Rosjanek, ale wtedy miał miejsce znakomity okres gry Polek, które wspierane niesamowitymi interwencjami swojej bramkarki zaliczyły osiem trafień z rzędu i w 50. minucie wygrywały 26:20. Tę bramkową serię przerwała dopiero w 53. minucie z siedmiu metrów Dawidienko. Sukces "Biało-czerwonych" przypieczętowała celnym rzutem w ostatniej sekundzie z prawego skrzydła Katarzyna Koniuszaniec. Powiedzieli po meczu: Jewgienij Trefiłow (trener Rosji): "Nic nam w tym spotkaniu nie wychodziło. Moje zawodniczki sprawiały wrażenie, jakby weszły na parkiet wprost z bankietu i w ogóle nie wiedziały, o co w piłce ręcznej chodzi. Popełniliśmy mnóstwo błędów. Sam naliczyłem aż 18 zmarnowanych kontr i sytuacji sam na sam z polską bramkarką. Jeśli zanotujemy podobną liczbę błędów, to możemy nawet przegrać w niedzielę u siebie z Wielką Brytanią". Kim Rasmussen (trener Polski): "Jestem ogromnie dumny i szczęśliwy z tego, że pokonaliśmy Rosję, która jest jedną z najlepszych drużyn na świecie. Przez dwa lata ciężko pracowaliśmy na taki sukces i cierpliwie czekaliśmy na ten dzień. Na pewno dopisało nam trochę szczęścia, świetnie spisywała się też nasza bramkarka, ale mieliśmy również pomysł oraz wielką chęć pokonania Rosji. Podstawą tego zwycięstwa była jednak nasza wspólna praca. Triumf w tym spotkaniu wydawał się dla nas być "mission impossible". Jeśli udało nam się wygrać z Rosją, to dlaczego nie możemy pokonać w niedzielę także Czarnogóry? Monika Stachowska (obrotowa reprezentacji Polski): "Wciąż jestem oszołomiona. Do tej pory przegrywałyśmy większość ważnych meczów, a teraz pokonałyśmy tak wielki zespół. Rosja to zawsze Rosja, niezależnie od tego, jakie zajęła miejsce w najważniejszych ostatnich imprezach. Bądźmy szczerzy, w nasz sukces nikt, łącznie z dziennikarzami i kibicami obecnymi w hali w Kwidzynie, nie wierzył. Wierzyła tylko jedna osoba, o był nią nasz duński szkoleniowiec, który na każdym treningu wmawiał nam to i kazał wierzyć w siebie. A naprawdę ciężko jest z optymizmem patrzeć w przyszłość, kiedy przegrywa się mecz za meczem. Trudno też powiedzieć, że udało nam się pokonać Rosję, bo tak można by określić nasze zwycięstwo różnicą 2-3 bramek. My ją zlałyśmy". Polska - Rosja 30:22 (15:14) Polska: Izabela Czarna, Anna Baranowska - Karolina Kudłacz 6, Alina Wojtas 6, Kinga Byzdra 4, Katarzyna Koniuszaniec 4, Małgorzata Stasiak 3, Kinga Polenz 3, Patrycja Kulwińska 2, Kristina Repelewska 1, Monika Stachowska 1, Karolina Szwed. Rosja: Maria Sidorowa, Anna Siedojkina - Jekaterina Dawidienko 5, Jekaterina Marennikowa 4, Tatiana Chmyrowa 3, Ludmiła Postnowa 3, Olga Czernoiwanienko 2, Maja Pietrowa 1, Nadieżda Murawiewa 1, Jekaterina Wietkowa 1, Natalia Szipilowa 1, Irina Bliznowa 1, Wiktoria Żylinskajte, Emilia Turei, Anna Sen. Sędziowali: Jiri Opava, Pavel Valek (obaj Czechy). Kary: Polska - 4, Rosja - 2 minuty. Widzów: 1200.