Polki z Portugalkami rywalizowały kilka dni temu w Maii. Wówczas podopieczne Kima Rasmussena pewnie wygrały 24:17. Mimo wysokiego zwycięstwa Kinga Grzyb przyznała, że nie była zadowolona z tego pojedynku. "W środę nie miałyśmy za dobrego dnia. Zapominamy o tym pierwszym meczu i w niedzielę będzie to całkowicie inny pojedynek. Mam nadzieję, że zagramy tak jak potrafimy i nie będzie żadnych wątpliwości, kto jest lepszym zespołem" - powiedziała. Rywalki "Biało-czerwonych" w grupie eliminacyjnej plasują się na ostatniej, czwartej pozycji z zerowym dorobkiem punktowym (Polki mają jedno zwycięstwo i dwie porażki). Chociaż Portugalki są niewygodnym przeciwnikiem, to zdecydowanymi faworytkami meczu wydają się być Polki. "Portugalki są dziwnym przeciwnikiem, bo nie mają poukładanej gry czy to w obronie czy w ataku, tak jak inne zespoły. U nich dużo zależy od przypadku i bardzo ciężko gra się z takim przeciwnikiem. Mimo tego nie biorę pod uwagę, żebyśmy nie wygrały najbliższego meczu, bo to praktycznie przekreśliłoby nasze szansę na awans na mistrzostwa Europy" - dodała skrzydłowa reprezentacji Polski. Po powrocie z Portugalii Polki trenowały w Zielonej Górze w hali CRS raz dziennie. Dodatkowo kadrowiczki ćwiczyły na siłowni oraz odbyły spacer po starówce. W porównaniu z poprzednim meczem w kadrze dojdzie na pewno do jednej zmiany - kontuzjowaną Małgorzatę Gapską zastąpi Izabela Czarna. Dla Polek niedzielny mecz będzie pierwszą okazją do zaprezentowania się przed własną publicznością po udanym występie w mistrzostwach świata. Zielonogórska hala, która może pomieścić 5 tys. kibiców, najpewniej zapełni się do ostatniego miejsca, gdyż w sprzedaży pozostały już tylko pojedyncze wejściówki. "Bardzo się cieszymy z tego, że na hali w Zielonej Górze będzie 5 tysięcy fanów. Kibiców mamy wspaniałych. Ja mogłabym wszystkie mecze grać przed naszymi kibicami i aż szkoda, że żadne mistrzostwa nie odbywają się w Polsce, bo na pewno byłoby sporo ludzi - dodała Grzyb. Spotkanie Polek z Portugalkami rozpocznie się o godz. 17.30.