Najważniejsze spotkanie eliminacji sparaliżowało Polaków - i tej wersji się trzymajmy, bo przecież widzieliśmy ich w ostatnich miesiącach (mundial w Egipcie) i dniach (mecz eliminacyjny w Słowenii) w znacznie lepszej dyspozycji. Spotkanie najważniejsze, bo awans na mistrzostwa Europy z każdej grupy wywalczą dwie pierwsze drużyny i cztery najlepsze z trzecich miejsc. Pierwsza lokata zarezerwowana powinna być dla najsilniejszej Słowenii, a czwarta dla najsłabszej Turcji. Polska i Holandia muszą więc walczyć o drugą pozycję. Można było nawet zaryzykować, że decydować może bilans bramkowy w dwumeczu ale w styczniu Holendrzy zrobili numer remisując w Słowenii, co dla nas oznacza, że oba mecze z Niderlandami są dla nas najważniejsze. Więc wersji o paraliżu w pierwszej połowie musimy się trzymać jak niepodległości, bo inaczej niemocy przez pierwsze 30 minut tłumaczyć się nie da. Przez pierwsze 20 minut na boisku Hali Orbita niepodzielnie panowały chaos, bałagan, nerwy, nieskuteczność. Atak pozycyjny funkcjonował w polskiej drużynie słabiutko, a to zdrobnienie to tylko z sympatii dla zespołu. Niespecjalnie wyrośnięci Holendrzy aż się prosili, by ich bombardować z drugiej linii, a tymczasem bombardowaliśmy bramkarza. Dokładniej Szymon Sićko, najlepszy zawodnik meczu ze Słowenią, tym razem w pół godziny nie posłał do siatki żadnego ze swoich pięciu rzutów. Na ocenę niedostateczną nie zasłużył, bo obronił się czterema asystami i podaniami do kołowego, z których Maciej Gębala robił karne. Zresztą współpraca Sićki z Gębalą to jeden z dwóch dobrze wykonywanych elementów w grze Polaków. Bo drugi to Adam Morawski - "Loczek" w bramce trzymał nas w meczu, bo do 20 minuty obronił połowę rzutów gości. Holendrzy na początku również przyjęli teorię chaosu, jako dominującą w tym spotkaniu. Nie robił nam wielkiej krzywdy Luc Stein z PSG, który w kapeluszu ma 170 cm i trzy tygodnie temu rozjechał w barwach Paryża Łomżę Vive Kielce. Ale że nie zrobił krzywdy do przerwy, nie znaczy, że nie mógł instynktu zabójcy włączyć w drugiej połowie... Do przerwy był remis po 11, tyleż zasłużony co rozczarowujący dla Polaków. Elementów do poprawy było tyle, że można było mieć nadzieje na lepszą grę w drugiej połowie. I pierwsze minuty naprzeciw tych oczekiwań wyszły. Po pięciu minutach prowadziliśmy trzema golami, 15-12. Odblokował się Sićko, pokazał Michał Olejniczak, swoje dołożył Morawski. Tyle, że co łatwo przyszło, łatwo też poszło. Bart Ravensbergen w holenderskiej bramce włączył się do meczu, a najgorsze, że włączył się też Lub Steins... Filigranowy środkowy rozgrywający jeździł między naszymi obrońcami jak na skuterze, narzucił takie tempo rozgrywania akcji, że rośli polscy obrońcy nie nadążali zanim wodzić wzrokiem, a co dopiero go powstrzymać. Jednobramkowe prowadzenie utrzymywaliśmy do 47. minuty - ostatnie 20-19, a potem Luc Steins wziął mecz na siebie. Z pięciu kolejnych bramek Holendrów sam zdobył cztery, a przy jednej asystował. Goście prowadzili 22-20, Polacy już do końca dochodzili na remis. Dwie świetne akcje Michała Daszka i interwencje Morawskiego sprawiły, że remis utrzymywał się do... przedostatniej sekundy. 37 sekund przed końcem po udanej interwencji "Loczka" trener Patryk Rombel poprosił o czas, by przygotować ostatnią akcję, ale 7 sekund przed końcem rzut Sićki - ósmy w tym meczu! - obronił Ravensbergen. Holendrzy mieli 7 sekund na akcję, wzięli czas i zrobili akcje marzeń - remis już był dla nich dobrym wynikiem, więc pozwolili sobie ostatni atak wykończyć w stylu mocno fantazyjnym, czyli wrzutką - Luc Steins obiegł naszą obronę i podał do Ivo Steinsa, który rzucił do pustej bramki. Po porażce 26-27 Polacy by myśleć o awansie muszą pomyśleć jak pokonać w Opolu Słowenię i potem w rewanżu Holandię na wyjeździe. Leszek Salva Polska - Holandia 26-27 (11-11) Polska: Kornecki, Morawski - Przytuła, Daszek 6, Olejniczak 4, Sićko 4, Czuwara, Pilitowski 1, Syprzak 2, Krajewski 4, M. Gębala 5, Przybylski, Działakiewicz, Fedeńczak, Dawydzik, Chrapkowski. Kary 4 min.Holandia: Ravensbergen, van den Beucken - Kooijman, Sluijters, L. Steins 7, Schagen 2, I. Steins 3, Schoenaker, Versteijnen, K. Smits 10, J. Smits, Boomhouwer, Jerry, Smit, Ten Velde 2, Baijens 3. Kary 6 min.Sędziowali: Fabian Baumgart i Sacha Wild (Niemcy). Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Polska - Holandia Tabela grupy 5: M Z R P GOLE PKT1. Słowenia 3 2 1 0 93-79 52. Holandia 4 2 1 1 104-113 53. Polska 4 2 0 2 119-107 44. Turcja 3 0 0 3 74-91 0