W ostatnich siedmiu latach tylko raz w finale nie spotkały się ekipy z Kielc i Płocka (w 2010 Vive grało z MMTS Kwidzyn). I tylko raz w tym czasie finału nie wygrali kielczanie - w 2011 roku górą był Płock. Anno Domini 2015 niewiele wskazywało, by miało się wydarzyć coś odbiegającego od tej normy. Wręcz przeciwnie, stawiający ostatnimi czasy znaczny opór płocczanie do finału przystępowali przetrzebieni kontuzjami. W pierwszym meczu finału nie zagrali: Mariusz Jurkiewicz, Ivan Nikcević, Tiago Rocha, Milan Pusića i Mateusz Piechowski, a z tego grona możliwy jest powrót na kolejne mecze tylko Nikcevića. Dlatego trener Manolo Cadeńas w protokół wpisał tylko 14 zawodników, w tym trzech bramkarzy. A z 11 graczy z pola panowie Jakub Moryń i Maciej Skibiński mają po 19 lat, są juniorami i na parkiet dzisiaj nie wyszli. I takim składem płocczanie - o dziwo - długo stawiali twardy opór mistrzom Polski. W pierwszej połowie dwa razy byli nawet na dwubramkowym prowadzeniu. Świetnie w bramce grał Rodrigo Corrales, broniąc aż pięć rzutów w sytuacjach sam na sam lub z pierwszej linii. Ruchliwa obrona sprawiała kielczanom zadziwiająco dużo kłopotów i w efekcie tracili piłki, oddawali nieprzygotowane rzuty i ich postawę można określić brakiem koncentracji lub nonszalancją. Po kwadransie, gdy na boisku pojawił się Krzysztof Lijewski to przywitał kibiców dwoma stratami i faulem w ataku, które Płock zamienił na trzy gole i wyszedł na prowadzenie 7:5. Indywidualna siła rażenia jest jednak dużo większa po stronie kielczan i dlatego nie pozwalali rywalowi rozbudzić ambicji. Ostatnie 8 minut pierwszej połowy wygrali 6:2 i z prowadzenia Wisły 9:7 zrobiło się 13:11 dla gospodarzy A mogło być jeszcze wyższe, ale bramkarz Marcin Wichary obronił karnego Karola Bieleckiego. Po przerwie opór Wisły trwał w najlepsze, a niedokładność i brak koncentracji u kielczan nie ustępowały. Dzięki temu ciągle nie było wiadomo, kto wygra, ale wiadomo było, że grającym w dziewięciu w polu płocczanom, w którymś momencie może "odciąć prąd". Gdy w 47. minucie po bombie Bieleckiego kielczanie wyszli na prowadzeni 23:20, wydawało się że to jest ten moment, gdy umiejętności i doświadczenie obrońców tytułu wezmę górę nad ambicją płocczan. Ale to było jeszcze za wcześnie. Znajdowany przez kolegów - czasami w niesamowity sposób - Kamil Syprzak najczęściej karał kielecką obronę i utrzymywał Wisłę w meczu. Gdy 10 minut przed końcem Vive Tauron Kielce prowadziło już 25:21, to też okazało się że to jeszcze nie ten moment, bo Wisła zdobyła dwie szybkie bramki i światło w tunelu znów zaświeciło jak halogen. Ale kolejne szanse od kielczan goście marnowali już sami i z dwóch bramek przewagi Kielce szybko zrobiły cztery więc w końcówce emocji już nie było. Wynik na 31:26 ustalił z karnego po czasie Julen Aginagalde, a karny podyktowano za rzadki przypadek faulu bramkarza na wychodzącym do kontry przeciwniku - w tym przypadku Corrales faulował Mateusza Jachlewskiego. Od kilku lat za taki wybieg bramkarza "z automatu" dostaje on czerwoną kartkę, a komisarz ligi zdecyduje czy będzie mógł grać w kolejnych meczach. Gdyby Corrales został zdyskwalifikowany na jeden czy dwa mecze, to mógłby sobie pluć w brodę, bo zdarzenie miało miejsce 15 sekund przed końcem przy rozstrzygniętym wyniku, czyli 30:26. A ewentualny brak Corralesa już chyba całkowicie zabiłby rywalizację w tegorocznym finale. Drugi mecz w niedzielę o godzinie 20, także w Kielcach. Transmisja w Polsacie Sport. Pierwszy mecz finałowy: Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock 31:26 (13:11). Vive: Sławomir Szmal, Piotr Grabarczyk, Michał Jurecki 3, Grzegorz Tkaczyk, Tobias Reichmann 4, Piotr Chrapkowski 3, Julen Aguinagalde 3, Karol Bielecki 1, Mateusz Jachlewski, Manuel Strlek 1, Krzysztof Lijewski 5, Denis Buntic 2, Uros Zorman 1, Tomasz Rosiński 4, Ivan Cupic 4. Orlen: Rodrigo Corales, Marcin Wichary - Zbigniew Kwiatkowski, Michał Daszek 4, Dac Racotea 1, Aleksander Tiumencew 4, Adam Wiśniewski 1, Valentin Ghionea 4, Kamil Syprzak 7, Nemanja Zelenovic, Angel Montoro 5. Kary: Vive - 4 min., Orlen 10 min. Czerwona kartka - Rodrigo Corrales (60) za faul na Mateuszu Jachlewskim. Sędziowali: Andrzej Rajkwicz, Jakub Tarczykowski; Widzów ok. 4 200. Autor: Leszek Salva