W rozegranym we wtorek meczu ekstraklasy piłkarze ręczni PGE Vive Kielce pokonali na wyjeździe Piotrkowianina (45:32). Nie lada wyczynem popisał się podczas tego pojedynku prawoskrzydłowy kielczan Arkadiusz Moryto, który do siatki rywali trafił aż 17 razy. To największa liczba bramek zdobyta przez zawodnika w jednym spotkaniu w historii powstałej w Polsce w 2016 roku ligi zawodowej. Poprzedni rekord należał również do 21-letniego szczypiornisty. W lutym tego roku, jeszcze w barwach Zagłębia Lubin, reprezentant Polski w starciu ze Stalą Mielec zdobył 15 bramek. "W niedzielnym meczu Ligi Mistrzów z Montpellier grałem trochę mniej, więc miałem więcej sił niż reszta drużyny. Trener dał odpocząć Blazowi Jancowi, bo miał kłopoty z kostką. Miałem 60 minut do dyspozycji, grałem od deski do deski. W drugiej połowie dobrze graliśmy w obronie i z tego wyprowadzaliśmy groźne kontry. Również w ataku pozycyjnym piłka częściej dochodziła do mnie. Stąd tyle bramek" - opisywał przebieg wtorkowego meczu Moryto, który dosyć spokojnie podchodzi do swojego rekordowego osiągnięcia. "Fajnie jest bić rekordy, to bardzo miłe uczucie. Ale najważniejsze jest dobro drużyny. Ważne, że wygraliśmy. Ten mecz wcale nie był taki łatwy, jak to pokazuje końcowy wynik. Do przerwy prowadziliśmy tylko jedną bramką, to było dla nas bardzo trudne spotkanie" - zapewnił Moryto. Wyczyn młodego zawodnika docenił sam Tałant Dujszebajew. "Arek jest jeszcze bardzo młodym zawodnikiem, ale już z bogatym jak na swój wiek doświadczeniem. W ekstraklasie występuje dopiero od dwóch lat, ale gra już w reprezentacji, z którą był na mistrzostwach świata. W ubiegłym sezonie był królem strzelców polskiej ekstraklasy. Teraz zdobywa także doświadczenie w Lidze Mistrzów. To materiał na super zawodnika w przyszłości" - chwalił swojego podopiecznego trener Vive. 17 bramek zdobyte przez Morytę w Piotrkowie to rekordowe osiągnięcie w historii polskiej ligi zawodowej, ale nie w historii kieleckiego klubu. W latach 90. poprzedniego wieku lewoskrzydłowy Iskry Kielce (jedna z poprzednich nazw kieleckiego klubu) Robert Nowakowski w wyjazdowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław zdobył 18 bramek. "To był niesamowity mecz. Trenerem naszego zespołu był wtedy Giennadij Kamielin. Graliśmy bardzo mocno w obronie i wyprowadzaliśmy szybkie kontry. Ja zdobyłem 18 bramek, a Mariusz Jurasik, jeśli dobrze pamiętam, 13. Rzadko się zdarza, aby dwóch zawodników w jednym meczu rzuciło ponad 30 bramek. W tamtym pojedynku wprost zdeklasowaliśmy wrocławian. To było drugie spotkanie w mojej karierze, w którym 18-krotnie trafiałem do bramki rywali. Wcześniej dokonałem tego grając jeszcze w Hutniku Kraków w wyjazdowym meczu z Pogonią Szczecin" - wspominał Nowakowski. Popularny "Kosa", były reprezentant kraju, w kieleckim klubie występował przez sześć sezonów (1995-98 i 2002-2005), trzykrotnie (1996, 1998, 2003) zdobywając z nim mistrzostwo Polski. "Nowakowski to jedna z ikon kieleckiego klubu. Czy jego rekord jest do pobicia? Pewnie tak, ale powtórzę jeszcze raz. Piłka ręczna to gra zespołowa. Od wszelkich rekordów ważniejsze jest dobro drużyny" - podkreślił Moryto. Autor: Janusz Majewski