"Nagrody indywidualne nie są dla mnie ważne, bardziej cieszą mnie te, które dostaje cała drużyna. Wolę patrzeć w przyszłość, a statuetki i wyróżnienia chowam w torbach w piwnicy. Chętnie wymieniłbym swoje nagrody na jeden tytuł mistrza Polski" - powiedział Daszek. Podczas dekoracji "Gladiatorami", czyli nagrodami przyznawanymi przez piłkarzy ręcznych z całego kraju, Daszek nie był zbyt zadowolony. "Nie ma co rozpamiętywać zakończonego właśnie sezonu. Wszyscy dobrze wiemy, jak bardzo bolą porażki z Vive. W dwóch majowych meczach, o Puchar Polski i pierwszym finałowym, byliśmy na podobnym poziomie co Kielce i bardzo żałujemy, że nie udało nam się tego udokumentować żadnym zwycięstwem, choć dwa razy byliśmy bardzo blisko" - twierdzi skrzydłowy Orlen Wisły. Daszek był bez wątpienia jednym z najsilniejszych punktów płockiej drużyny. "Przy okazji chciałbym podziękować całemu zespołowi, bo to jest ich zasługa. Dziękuję, że obdarzyli mnie tak dużym zaufaniem podając tyle piłek i grając tyle akcji pode mnie. Ja się cieszę, że mam takie zaufanie i takich wspaniałych kolegów, że są w stanie usunąć się w cień i podawać do mnie. Śmiałem się z Jose de Toledo, że jedna statuetka musi być dla niego, bo myślę, że to on był tym zawodnikiem, przy którym ja mogłem się rozwinąć" - podkreślił zawodnik. Daszek jest jednym z najdłużej grającym dla Orlen Wisły zawodnikiem, właśnie skończył się jego piąty sezon w Płocku. "Czuję się tu bardzo dobrze i mam nadzieję, że jeszcze długo tu zostanę. Dziwnie teraz będę się czuł, jako jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w drużynie" - przypomniał. Zespół Orlen Wisły opuścił kapitan drużyny Marcin Wichary. Wiele wskazuje na to, że to Daszek, przejmie opaskę. "Będę się z tego cieszył, ale to na pewno nie wpłynie na moją grę, nadal będę chciał rzucać dużo bramek. Wiem, że jeżeli byłbym kapitanem, bo na razie nie ma takich decyzji, to spadnie na mnie jeszcze jeden obowiązek - panowanie nad zespołem, uspokajanie chłopaków, ale mam nadzieję, że podołam. W wielu kwestiach myślę podobnie jak Marcin, więc chyba nie będzie to trudne zadanie. Jak zostanę kapitanem, będę się musiał dużo uczyć, na pewno porozmawiam sobie z Wichciem, jak on to tak świetnie robił w ostatnich latach" - stwierdził. Ten sezon dla płockiej drużyny był dobry. Co prawda piłkarze nie zdołali wywalczyć Pucharu Polski, ale byli finalistami, przebojem weszli do finału mistrzostw Polski, awansowali też po dwuletniej przerwie do TOP 16 Ligi Mistrzów. "W tym sezonie najbardziej jestem dumny z naszej postawy w spotkaniu wyjazdowym do Silkeborga, które decydowało o awansie do TOP 16 Ligi Mistrzów. To był niesamowity, fantastyczny mecz. Gdyby nas ktoś przed pojedynkiem zapytał, czy to możliwe, żebyśmy wygrali siedmioma bramkami, co pozwoli nam wejść do grona szesnastu najlepszych europejskich zespołów, powiedzielibyśmy pewnie, że sprawa jest przegrana. Prawie wszyscy tak myśleli. Ale jestem zadowolony, bo wtedy chyba najbardziej pokazaliśmy, że mamy charakter i zawsze walczymy, nawet jak nam nie idzie" - podkreślił Daszek. Zdaniem piłkarzy ręcznych polskiej ligi, Daszek najbardziej zasłużył na tytuł najlepszego gracza sezonu. Był podstawowym zawodnikiem drużyny klubowej i reprezentacji. "Teraz czeka mnie o wiele cięższa praca, bo muszę pokazać, że te tytuły mi się należały i żeby spróbować zagrać jeszcze lepiej w przyszłym sezonie. Ale muszę się przyznać, że wolałbym wygrać jeden mecz z Vive, niż nagrodę indywidualną. W ciemno bym zamienił. Piłka ręczna to jest sport zespołowy i zasługą całego zespołu jest moje wyróżnienie indywidualne" - dodał. Z wyboru Daszka na najlepszego zawodnika sezonu nie byli zadowoleni kieleccy kibice, którzy zareagowali buczeniem po wyczytaniu jego nazwiska. "To jest sport, a profesjonalny sportowiec, choć nie jest to miłe, musi się odciąć od takiego zachowania. Nie mamy na to wpływu. Takie zachowania są zawsze. Nie chcę tego komentować, ale zapewniam, że buczeniem wcale nie odebrali mi radości z takiego wyróżnienia" - zapewnił.