VIVE zdobyło 72 punkty w 25 meczach. Srebrny medal przypadł szczypiornistom Orlen Wisły Płock, którzy zgromadzili 69 pkt, ale tylko w 24 spotkaniach. W bezpośrednich pojedynkach dwóch najlepszych polskich drużyn ostatnich lat, kielczanie przegrali w Płocku 26:27, ale w rewanżu pokonali odwiecznego rywala we własnej hali 29:20. "Już przed tym meczem trener Tałant Dujszebajew mówił nam, że musimy wygrać dwoma bramkami. Być może już wtedy coś przeczuwał. Dla nas i tak bardzo ważne było pierwsze miejsce na koniec fazy zasadniczej. Po ostatnim spotkaniu w Puławach zdawaliśmy sobie sprawę, że sytuacja z koronawirusem może pójść w taką stronę. Czekaliśmy na ostateczną decyzję i ona zapadła, spodziewaliśmy się takiego rozwoju sytuacji" - przyznał obrotowy kielczan Arciom Karalek. Białoruski szczypiornista nie ukrywał, że tytuł najlepszej drużyny kraju zdobyty w ten sposób, nie smakuje tak jak poprzedni. "Ale wszyscy zdajemy sobie sprawę z obecnej sytuacji. Musimy cieszyć się z tego, co mamy. Przegraliśmy jesienią jedną bramką w Płocku, ale u siebie wygraliśmy dziewięcioma trafieniami, więc tytuł zdobyliśmy zasłużenie" - zaznaczył reprezentant Białorusi. "Jestem bardzo szczęśliwy. Znowu pokazaliśmy, że jesteśmy najlepszą drużyną piłki ręcznej w Polsce, ale szkoda, że to wszystko się tak skończyło. Ale w tym momencie najważniejsze jest nasze zdrowie. Dlatego wszystkim życzę dużo zdrowia. Mam nadzieję, że ta cała sytuacja szybko się unormuje" - dodał Janc. Dla drużyny PGE VIVE zakończenie rozgrywek ekstraklasy nie oznacza jednak jeszcze końca sezonu. Kielczanie czekają jeszcze na decyzję Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej (EHF) odnośnie rozgrywek Ligi Mistrzów. Spotkania jak na razie są zawieszone do 12 kwietnia. Zespół z Kielc w 1/8 finału ma zmierzyć się z Celje Pivovarną Lasko. "Jeśli powiedzą koniec, to będziemy musieli się dostosować. Widzimy ile osób choruje, czasami nie chcę spoglądać na statystyki, bo później robi się bardzo smutno. Teraz musimy siedzieć w domu, to jedyne rozwiązanie" - powiedział Karalek. "Trudno powiedzieć jak to się to wszystko potoczy. Na pewno przez najbliższy miesiąc nie będziemy grać. Ale później gdyby rozgrywki zostały wznowione, to znowu potrzebujemy czasu, aby się przygotować do tych spotkań. Mam jednak nadzieję, że może uda się jeszcze zagrać w tym sezonie w Lidze Mistrzów, bo byliśmy naprawdę w świetnej formie. Ale jeszcze raz powtórzę, najważniejsze jest zdrowie. Sport nie jest na pierwszym planie" - podkreślił słoweński prawoskrzydłowy kieleckiego zespołu. Dla Janca to ostatni rok pobytu w Kielcach. Od nowego sezonu 23-letni zawodnik będzie grał w Barcelonie. "Na pożegnania przyjdzie jeszcze czas, ale jedno teraz mogę powiedzieć. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem reprezentować barwy tego klubu i grać w tej hali przed takimi wspaniałymi kibicami. To był mój drugi dom" - zapewnił. Na razie Janc i jego koledzy z drużyny mogą świętować 17. w historii tytuł mistrza kraju. "Propozycję złożył już Julen Aginagalde. Stworzymy grupę na Whatsappie, zadzwonimy do siebie i napijemy się po piwku" - powiedział śmiejąc się Karalek. Autor: Janusz Majewski