W środę w Płocku kielczanie zremisowali z odwiecznym rywalem (26-26). W Hali Legionów obie drużyny zagrają osłabione brakiem zawieszonych na dwa mecze Renato Sulicia i Władysława Kulesza. To kara za ich zachowanie podczas pierwszego spotkania. "Chciałbym przeprosić wszystkich kibiców za to, co zrobiłem. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno tak bym się nie zachował. To był mój głupi błąd" - przyznał białoruski rozgrywający obrońców tytułu. Chorwat Sulić został zawieszony za faul w 29. minucie na Hiszpanie Alexie Dujshebaevie (uderzenie w brzuch). Chwilę potem Chorwata zaatakował kolanem Kulesz. "Nic mi nie powiedział. Po prostu od początku grał bardzo twardo. Mocno potraktował Alexa. Zrobiłem to pod wpływem emocji. Wiem, że to było złe. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że osłabiłem swój zespół" - dodał Białorusin. Wobec zawieszenia Kulesza w kadrze kieleckiej drużyny pozostał tylko jeden nominalny lewy rozgrywający - Marko Mamić. "Nie ma dramatu, będziemy musieli sobie jakoś z tym poradzić. Mam już konkretny plan taktyczny na to spotkanie, ale oczywiście go nie zdradzę" - przyznał trener PGE Vive Tałant Dujszebajew, który do całej sprawy podszedł dosyć spokojnie. "Jak człowiek zasłużył, to musi zostać ukarany. Dla "Vlada" to będzie dobra nauczka na przyszłość, żeby nie dać się sprowokować rywalowi. Chłopak jest jeszcze młody, niedoświadczony" - bronił Kulesza szkoleniowiec. Głównym atutem kieleckiej drużyny w sobotnim pojedynku będzie własna hala, w której nie zwykła przegrywać. Także z tego powodu zawodnicy 15-krotnego mistrza Polski z optymizmem podchodzą do meczu z Wisłą, choć doceniają jednocześnie klasę płocczan. "Wisła ostatnio prezentuje się bardzo dobrze, co pokazała nie tylko w pierwszym meczu ligowego finału, ale również w finale Pucharu Polski. Ja jednak wierzę w swój zespół i jestem przekonany, że to my będziemy górą" - powiedział bramkarz Filip Ivić, który po raz ostatni zagra przed kielecką publicznością, gdyż po sezonie odchodzi do niemieckiego VfL Gummersbach. "Trzy lata bardzo szybko minęły. Przeżyłem tutaj niezapomniane chwile. Poznałem fantastycznych ludzi. Po meczu na pewno będzie mi ciężko, ale podczas samego spotkania dam z siebie wszystko, abyśmy to my mogli świętować" - dodał Chorwat. Na twardy, trudny pojedynek nastawia się w sobotę również Moryto. Reprezentant kraju podkreślił, że końcowy wynik jest sprawą otwartą, ale trochę więcej szans przyznaje swojej drużynie. "Podobnie jak w Płocku to będzie bój do upadłego, walka do samego końca. Szanse obu zespołów na zwycięstwo oceniam mniej więcej równo, ale gramy u siebie, przed własnymi kibicami dlatego mamy 51 proc. szans na końcowy sukces" - dodał skrzydłowy kieleckiej ekipy. "Nastawiamy się na ciężką przeprawę, ale zrobimy wszystko, aby po raz 16. w historii klubu sięgnąć po tytuł" - zapewnił trener Dujszebajew. Sobotni mecz rozpocznie się w Kielcach o godz. 18. Autor: Janusz Majewski