Za Industrią Kielce wyjątkowy sezon. Po raz pierwszy od lat do klubowej gabloty nie trafiło żadne trofeum. Kilkunastoletnia dominacja w Polsce i godne reprezentowanie kraju w Europie najprawdopodobniej sprawi jednak, że kielczanie i tak zagrają w przyszłej kampanii w Lidze Mistrzów. Czekają na decyzję Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej (EHF). Pierwszy taki sezon od 16 lat Upadek w sporcie boli zawsze, a jest tym boleśniejszy, im wyżej znajdowała się drużyna tuż przed nim. Industria Kielce ma za sobą sezon, jakiego nie przeżyła od 16 lat. Po raz ostatni bowiem w 2008 roku zakończyła kampanię bez żadnego istotnego trofeum. W tym roku na krajowym podwórku dała się zdominować Orlenowi Wiśle Płock. "Nafciarze" przełamali hegemonię kielczan i po dwóch thrillerach odebrali im mistrzostwo Polski, które w minionych 12 latach bezustannie trafiało do województwa świętokrzyskiego. W Pucharze Polski z kolei, rzuty karne okazały się niepotrzebne, a Wisła wygrała pewnie 29:20. Jeśli zaś chodzi o Ligę Mistrzów, tym razem Industria nie dotarła nawet do Final4. Na poziomie ćwierćfinałów zbyt silni okazali się szczypiorniści z SC Magdeburg (27:26, 25:27). W kontekście przyszłości najistotniejsza okazała się jednak klęska w Superlidze. W teorii oznacza on bowiem, że finaliści dwóch z trzech ostatnich edycji Ligi Mistrzów nie powinni wziąć udziału w edycji nadchodzącej. Wiele wskazuje jednak na to, że kielczanie ponownie będą mierzyć się z najlepszymi w Europie. Industria Kielce walczy o dziką kartę W najbliższej Lidze Mistrzów wystąpi 16 drużyn. Dziewięć z nich już znamy, bo zakwalifikowały się bezpośrednio z rankingu. Rzecz jasna, w tym gronie znajdują się świeżo koronowani mistrzowie Superligi, czyli Orlen Wisła Płock. Pozostałych siedem miejsc zostanie przyznanych na zasadzie dzikich kart. Każdy chętny klub musiał do 10 czerwca złożyć odpowiednie dokumenty. Jak informują dziennikarze TVP Sport, Industria o to zadbała. Oficjalną decyzję kielczanie poznają za nieco ponad tydzień, bo 19 czerwca. Nieoficjalna brzmi jednak tak, że wicemistrzowie Polski mogą już powoli szykować się do kolejnej rywalizacji z najsilniejszymi drużynami Starego Kontynentu. Udziały w dwóch z trzech ostatnich finałów Ligi Mistrzów sprawiają, że trudno wyobrazić sobie, by wniosek został odrzucony przez EHF. O swoje miejsce wśród elity walczą też, między innymi, Pick Szeged (Węgry), HBC Nantes (Francja) i RK Zagrzeb (Chorwacja), które również nie powinny mieć problemu z przyznaniem miejsca w turnieju. Spore szanse wydają się też mieć: FC Porto (Portugalia), Dinamo Bukareszt (Rumunia), Elverum (Norwegia), Eurofarm Pelister (Macedonia Północna), Gorenje Velenje (Słowenia) oraz Kadetten Schaffhausen (Szwajcaria).