Kielczanie po porażce w pierwszym spotkaniu 28-33, aby awansować do ćwierćfinału LM muszą w rewanżu wygrać różnicą co najmniej sześciu bramek. Mistrzowie Polski mogą też przejść pokonując rywala pięcioma, ale zespół z Montpellier nie może wtedy rzucić więcej niż 27. - Doskonale wiemy, że z Francji nie przywieźliśmy dobrego wyniku. Ten mecz trwa jednak nie 60, tylko 120 minut. Najważniejsze, żeby po tych dwóch godzinach pojedynku wynik był korzystny dla nas - podkreślił szkoleniowiec. Dujszebajew dodał, że przed jego zespołem trudne zadanie, ale obrońcy trofeum są w stanie odrobić pięciobramkową stratę. - Piłkarze Barcelony przegrali pierwszy mecz w Lidze Mistrzów z PSG 0:4, by w rewanżu pokonać rywali aż 6-1. Skoro w piłce nożnej można odrobić tak dużą stratę, to tym bardziej jest to możliwe w piłce ręcznej - powiedział z przekonaniem Kirgiz. Trener Vive Tauron zdaje sobie jednak sprawę, że jego zespół - jeśli chce awansować do najlepszej ósemki LM - musi zagrać dużo lepiej niż we Francji. - Musimy uszczelnić obronę. Nie możemy mieć tylu strat w ataku. Jeśli je ograniczymy, to uniemożliwimy rywalom przeprowadzanie kontr. Oni są w tym elemencie bardzo groźni - ostrzegał trener kielczan. Dujszebajew zapewnił, że w drużynie nikt nie zwiesza głów, a zawodnicy zapowiadają, że zrobią wszystko, by awansować do kolejnej rundy. - Zespół wierzy w siebie. Wychodziliśmy już z gorszych opresji. W drużynie panuje bojowa atmosfera. Będziemy walczyć - zadeklarował. Jego zdaniem razem z zespołem walczyć będą kieleccy fani. - Nigdy nas nie zawiedli. Wspierali nas w najtrudniejszych momentach. Razem z ich dopingiem, ich wiarą jesteśmy w stanie awansować - chwalił kieleckich fanów Dujszebajew. Niedzielne spotkanie Vive Tauron Kielce z Montpellier HB rozpocznie się w stolicy regionu świętokrzyskiego o godz. 18.