Przed tygodniem kielczanie pokonali Elverum w swojej hali 37-33, choć w drugiej połowie zaprezentowali się kiepsko. Można było mieć więc obawy przed rewanżem w Norwegii, choć na pewno plusem był powrót do kadry Nicolasa Tournata. To jednak nie francuski obrotowy, a niemiecki bramkarz był bohaterem Łomży Industrii. Andreas Wolff od początku spotkania prezentował się kapitalnie, po czterech minutach miał cztery skuteczne interwencje, czyli dwa razy więcej niż przed tygodniem! I to dzięki niemu kielczanie w 12. minucie prowadzili 8-6. O ile bramkarz spisywał się znakomicie, to gracze z pola w większości zawodzili. Dobrze zaczął Igor Karačić, ale szybko usiadł na ławce. Nie mogli odnaleźć się rozgrywający, może jedynie obrotowy Arciom Karaliok miał więcej dobrych momentów niż złych. Choć też po wejściu na boisko zmarnował świetną sytuację, a wracając do obrony popełnił faul i wyleciał na dwie minuty. Gdyby nie Wolff, Elverum prowadziłoby pewnie kilkoma bramkami. A tak to wynik kręcił się w okolicach remisu. Goście wygrali pierwszą połowę jedną bramką, co - patrząc na ich grę - było sporym sukcesem. Mistrzowie Polski odskoczyli i... znów stanęli. Trener się wściekał Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza - od kapitalnej interwencji Wolffa oraz zepsutej akcji w ataku. Później było już jednak lepiej, a po trafieniu Elliota Stenmalma mistrz Polski pierwszy raz odskoczył na trzy gole (17-14). Chwilę później Wolff znów popisał się świetną paradą, a Nicolas Tournat poprawił na 19-15. Wydawało się, że kielczanie w końcu znaleźli właściwy rytm i w końcu będą mieli z górki. Nic bardziej mylnego, proste błędy popełnili Thrastarson i Stenmalm, mistrzowie Norwegii znów złapali kontakt. Na kwadrans przed końcem mógł być nawet remis, ale Wolff obronił sytuację sam na sam z Kasperem Lienem. Zdenerwowany Dujszebajew poprosił o przerwę, zmienił głównego rozgrywającego. Wrócił na boisko Igor Karačić, Stenmalma zastąpił Szymon Sićko - doświadczeni gracze mieli przywrócić Łomży właściwy rytm. Tyle że Elverum wyrównało, a chwilę później objęło prowadzenie! Wielkie nerwy w samej końcówce. Sprawy w swoje ręce wziął specjalista - Alex Dujszebajew Zupełnie niepotrzebnie zrobiło się więc bardzo nerwowo, a strata choćby punktu w Norwegii byłaby dla mistrzów Polski ogromną wpadką. Starsi zawodnicy zdołali jednak opanować sytuację, choć młodzież z Elverum, wspierana przez własnych kibiców, wciąż się odgryzała. I gdy znów wydawało się, że - choć w bólach - to jednak punkty pojadą do Polski, gości dopadła prawie pięciominutowa niemoc w ataku. Ponownie pojawiły się straty w ofensywie, niecelnie rzucił Olejniczak. Na dwie minuty przed końcem był remis 26-26 i to gospodarze mieli piłkę! W decydujących momentach nerwy zawiodły jednak Serba Urosa Borzasa. Serbski rozgrywający najpierw nie trafił w bramkę, a na 15 sekund przed końcem został zablokowany przez Karalioka. W międzyczasie sprawy w swoje ręce wziął Alex Dujszebajew i na minutę przed końcem dał Kielcom prowadzenie 27-26. Jak się okazało, był to ostatni gol w meczu, bo akcję Elverum przerwał blokiem Karaliok. I tak właśnie mistrz Polski, mimo słabszej gry, zdołał wywalczyć dwa punkty. Elverum Handball - Łomża Industria Kielce 26-27 (13-14) Elverum: Imsgard (9/35 - 26 proc.), Mizera (0/1 - 0 proc.) - Awad 1, Borzas 6, Anderson, Berg 1, Blomgren 4, Thorsen 2, Grøndahl 5, Langaas 1, Heldal 2, Vidović 1, Hedberg 2, Hübert Larsen, Fingren 1, Þorkelsson. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 3/5. Łomża: Wolff (19/45 - 42 proc.), Kornecki - Wiaderny, Karaliok 1, A. Dujszebajew 6, Gębala 1, Sićko 1, Sanchez-Migallon, Tournat 4, Thrastarson, Moryto 4, Olejniczak 3, Karačić 2, Stenmalm 2, Nahi 3. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 3/3. Pozostałe wyniki grupy B: Barcelona - THW Kiel 26-24 (13-13)Celje - Pick Szeged 28-36 (13-20)Nantes - Aalborg 35-28 (18-12) 1. Barcelona - 8 - 15 pkt - 280-2322. Łomża Industria - 8 - 14 pkt - 272-2493. Nantes - 8 - 12 pkt - 281-2484. Aalborg - 8 - 7 pkt - 267-2615. THW Kiel - 8 - 6 pkt - 263-2636. Pick Szeged - 8 - 6 pkt - 248-2607. Celje - 8 - 2 pkt - 238-2818. Elverum - 8 - 2 pkt - 224-279