Polsko-węgierskie starcia znów zakończyły się na remis, dokładnie tak, jak miesiąc temu. I podobnie jak wtedy znów górą był mistrz Polski w starciu z mistrzem Węgier (Łomża Industria Kielce ograła Pick Szeged), i tak samo wicemistrz Węgier pokonał wicemistrza Polski. Veszprem okazał się bowiem bardzo niegościnny dla Orlenu Wisły Płock. I to bardzo niegościnny. Wicemistrz Polski zwolnił bramkarza. Młodzież musi brać ciężar na siebie Dzień przed spotkaniem z Telekomem płocki klub poinformował o rozwiązaniu, za porozumieniem stron, umowy z Kristianem Pilipoviciem, podstawowym dotąd bramkarzem. Chorwat nie był wybitnym asem, ale w niektórych spotkaniach spisywał się bardzo dobrze. W kadrze na prestiżowe starcie z jednym z faworytów Ligi Mistrzów pozostali więc młodzi: Marcel Jastrzębski i Krystian Witkowski. Zaczął ten pierwszy, spisywał się przed przerwą bardzo dobrze. Obronił sześć rzutów, większość w sytuacjach sam na sam, ale niewiele to w sumie dało. Inni gracze z Płocka byli bowiem bezradni przy świetnie działającej defensywie Telekomu. W ataku koncert dawał za to były gracz Orlenu Wisły Petar Nenadić. W ósmej minucie miał na koncie już cztery trafienia, a gospodarze wygrywali 6-3. Po kwadransie sam Nenadić prowadził z wicemistrzem Polski 6-4, a jego koledzy dołożyli jeszcze cztery bramki (10-4). Przewaga Telekomu była więc już bardzo wyraźna, a jeszcze rosła. Krótki zryw gości niewiele dał. Veszprem pewny swego już w przerwie Nie było bowiem w zespole z Płocka nikogo, kto byłby w stanie wziąć grę na siebie. Wracający do gry po przerwie Daniel Sarmiento popełniał błędy, brakowało wsparcia ze skrzydeł, bo do Veszprem nie poleciał Lovro Mihić, a Michał Daszek aż do 27. minucie oglądał mecz z ławki rezerwowych. W 18. minucie gospodarze wygrywali już 12-4, a trener Orlenu Wisły Xavier Sabate po raz drugi poprosił o przerwę. Jego uwagi podziałały na zespół, bo teraz to płocczanie zdobyli trzy bramki z rzędu, czym zdenerwowali szkoleniowca Veszprem Momira Ilicia. Teraz to on musiał wziąć czas i przekazać drużynie, że to spotkanie wcale nie jest jeszcze wygrane. Tyle że po pierwszej połowie już jednak było, bo przewaga ośmiu bramek (17-9) była praktycznie nie do roztrwonienia. Telekom Veszprem zaczął gromić. Nagła odpowiedź Orlenu Wisły Ten mecz wiele stracił już na atrakcyjności, choć węgierscy kibice wciąż wspierali swój zespół dopingiem tak, jakby walczył on na poważnie. W 35. minucie Yehia Elderaa podwyższył na 21-10, a Orlen Wisła wyraźnie cierpiał. Na dodatek kontuzji oka doznał Michał Daszek - trafiony przypadkowo w twarz przez Manuela Štrleka. Schodząc z boiska trzymał opatrunek lodowy na twarzy, na parkiet już nie wrócił. Oby uraz nie był poważny - już w kontekście mistrzostw świata, która za miesiąc zaczną się w Katowicach! Mimo tego płocczanie zanotowali w końcu dobry okres gry. Akcje napędzał Japończyk Kosuke Yasuhira, z drugiej linii rzucali Tin Lučin i Siergiej Kosorotow, który od przyszłego sezonu ma być graczem Telekomu. Teraz Rosjanin trafia jeszcze dla Orlenu, a w 39. minucie zmniejszył straty do siedmiu goli (16-23). Za chwilę jeszcze poprawił Lučin (17-23), a Ilić znów musiał prosić o przerwę na zmobilizowanie swoich graczy. Ci bowiem zaczęli grać nonszalancko, lekceważyli już polskiego rywala. Klęska w Veszpremie, kontuzje kolejnych gracze. A hit z Kielcami już w niedzielę Płocczanie nie poszli jednak za ciosem, nie zmniejszali dalej strat. A mieli podstawy, bo kontuzja kolana Egipcjanina Omara Yahii, wyglądająca na bardzo poważną, mogła źle podziałać na wicemistrza Węgier. Tymczasem podopieczni Xaviera Sabate zaczęli faulować, zbierali kolejne kary, a Tomás Piroch dostał nawet bezpośrednią czerwoną kartkę. Znów kilka razy trafił Nenadić, zupełnie nie było widać braku w Telekomie świetnego miesiąc temu Rasmusa Lauge Schmidta, który w Płocku rzucił 11 bramek i przesądził o triumfie Telekomu. Trafiali inni, a wicemistrz Polski, pozbawiony kilku graczy (kontuzji doznał też Lučin), cierpiał już na całego. I przegrał całe spotkanie 22-32. Teraz podopieczni Sabate mają zaledwie trzy dni odpoczynku przed arcyważnym starciem z Łomżą Industrią Kielce - niedzielne spotkanie może mieć kluczowe znaczenie w walce o mistrzostwo Polski. A później czeka ich równie ważny mecz z PPD Zagrzeb, które nieoczekiwanie zremisowało w Bukareszcie z Dinamem i zepchnęło Orlen Wisłę na siódme miejsce. Pierwsze, które nie daje awansu do fazy pucharowej. Telekom Veszprem - Orlen Wisła Płock 32-22 (17-9) Telekom: Corrales (8 obron/27 rzutów - 30 proc.), Cupara (3/6 - 50 proc.) - Štrlek 3, Nenadić 9, Marguč 3, Omar 2, Nilsson 5, Pechmalbec 3, Ligetvári, Sipos, Lukács, Elderaa 4, Vailupau 1, Elisson 1, Mahé 1. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 1/1. Orlen Wisła: Jastrzębski (8/31 - 26 proc.), Witkowski (2/10 - 20 proc.) - Kosorotow 7, Perez 1, Żytnikow 2, Lučin 3, Dawydzik, Daszek 2, Piroch 2, Serdio 3, Šušnja, Yasuhira 1, Terzić, Krajewski 1, Sroczyk, Sarmiento. Kary: 20 minuty. Rzuty karne: 2/3. Pozostałe wyniki grupy A: FC Porto - PSG 33-35 (17-16)SC Magdeburg - GOG Gudme 36-34 (21-18)Dinamo Bukareszt - PPD Zagrzeb 27-27 (14-13) 1. PSG 9 - 16 pkt - 324-2852. Telekom Veszprem 9 - 15 pkt - 290-2623. SC Magdeburg 9 - 12 pkt - 295-2784. Dinamo Bukareszt 9 - 10 pkt - 273-2725. GOG Gudme 9 - 7 pkt - 297-3026. PPD Zagrzeb 9 - 6 pkt - 250-2697. Orlen Wisła Płock 9 - 5 pkt - 245-2688. FC Porto - 9 - 1 pkt - 257-295