Barlinek Industria Kielce przegrał, podobnie jak rok temu, finał Ligi Mistrzów. Wtedy po rzutach karnych z Barceloną, teraz - po dogrywce z SC Magdeburg. Kielczanie mieli w końcówce regulaminowego czasu piłkę i akcję na zwycięstwo, na dodatek grali wtedy w przewadze. Nie wykorzystali jej, Alex Dujszebajew oddał swój jedyny nieskuteczny rzut w całym meczu. Tak pechowa porażka sprawiła, że wszyscy w kieleckim zespole byli potwornie rozczarowani. Klub popracuje nad przyszłością. I wtedy coś powie - Moje serce na pewno teraz krwawi... Taki mecz możesz przegrać, to się zdarza, ale to boli. Po prostu boli - mówił tuż po spotkaniu prezes klubu z Kielc Bertus Servaas. - Po takim spotkaniu nie mówi się, że czegoś zabrakło. Mieliśmy czas w ostatniej minucie, gdy mogliśmy skończyć to spotkanie przed dogrywką. Wszyscy chcemy tu wrócić, zawodnicy są tego warci. Mają fantastyczną mentalność - mówił prezes mistrza Polski Bertus Servaas. Polscy kibice opanowali fragment Kolonii. Niezwykły przemarsz, który stał się tradycją Wygrana w całej Lidze Mistrzów na pewno by pomogła w dalszych negocjacjach z Michałem Sołowowem o dłuższym sponsoringu kieleckiej siódemki. Servaas od razu uciął jednak temat. - Teraz nie czas na to, dajmy spokój. Klub popracuje nad przyszłością, będziemy o niej informować - zapowiedział. "Do zobaczenia za rok" - trener Dujszebajew pożegnał się z Kolonią. Tak jak rok temu Trener mistrzów Polski Tałant Dujszebajew miał duży żal o źle rozegraną końcówkę spotkanie w jego zasadniczej części. - Zmarnowaliśmy kilka akcji, sami daliśmy im szansę. Ta przerwa nie była nam na rękę, prowadziliśmy dwoma bramkami, później już przegrywaliśmy. Podejmowaliśmy złe decyzje, sam na sam mieli Karaliok, Daniel Dujszebajew i Moryto. Ich bramkarz był wtedy w lepszej dyspozycji - ocenił Kirgiz. Chwalił jednak swój zespół za cały sezon, ale też za ten mecz. Drużyna, która walczy w takim starciu przez 70 minut i przegrywa jedną, nie może grać źle - ocenił i dodał: - Do zobaczenia za rok. Podobnymi wrażeniami dzielił się po spotkaniu jego syn Alex, najlepszy strzelec finału, razem z Kayem Smitsem. - Jest mi teraz bardzo ciężko, bardzo. Tak jak przegraliśmy jedną, tam samo jedną mogliśmy wygrać. Gratulacje dla Magdeburga za cały sezon - ocenił starszy z braci w Barlinku Industrii. - Zawód, ból... Może zimnej głowy zabrakło, bo przecież mieliśmy ostatnią akcję w przewadze, to był czas na zwycięską bramkę. Do 45. minuty wszystko układało się nam bardzo fajnie, później coraz trudniej było się przebić przez obronę Magdeburga - mówił z kolei Arkadiusz Moryto.