Szczecinianki w miniony weekend wywalczyły awans do finału tegorocznej edycji Challenge Cup po dwóch wygranych w półfinale z holenderskim H.V. Quintus (25-21 i 32-22). O główne trofeum zmierza się z "etatowym finalistą", zespołem Rocasa Gran Canaria. Hiszpanki w ostatnich czterech latach trzykrotnie grały w finale tego pucharu. Wygrały rywalizację w 2016 r., a przed rokiem przegrały walkę o puchar z Perłą Lublin. Szczecinianki w finale Challenge Cup grały już w 2015 r. przegrywając decydujące mecze z Union Mios Biganos Begles. Teraz mają drugą szansę na zdobycie trofeum. - Wiadomo, lepiej grać rewanż u siebie, ale na losowanie nic nie poradzimy. Mam tylko nadzieję, że we własnej hali wypracujemy sobie przewagę, której na Wyspach Kanaryjskich będziemy broniły - skomentowała losowanie Agata Cebula, kapitan Pogoni. Szczecińska rozgrywająca ma też bardzo dużą szansę na wygranie klasyfikacji na najlepszą snajperkę rozgrywek. Po dotychczasowych meczach z 36 bramkami zajmuje drugie miejsce na liście strzelczyń, ale wyprzedzająca ją Sarah Carlstroem ze szwedzkiego Kristianstad Handboll już nie ma szans na kolejne trafienia, bo jej zespół odpadł w półfinale z Rocasą. Cebula, Patrycja Noga, Daria Zawistowska i Karalina Kochaniak, to cztery zawodniczki Pogoni, które pamiętają finały pucharu Challange sprzed czterech lat. - Mam nadzieję, że tym razem po powrocie z Wysp Kanaryjskich będziemy mogły wraz ze swoimi, szczecińskimi kibicami świętować zdobycie pucharu - mówi kapitan Pogoni. W szczecińskim klubie w sobotę, gdy zawodniczki Pogoni zapewniały sobie start w finale, kibicowano szwedzkiemu zespołowi. Powodem są koszty. Wyjazd na Wyspy Kanaryjskie, to wydatek ok. 100 tys. zł. Jak na budżet klubu szczypiornistek, to wysoka kwota. Gra w Szwecji byłaby znacznie mniej kosztowna. Szwedki jednak dwukrotnie okazały się słabsze od zespołu z Gran Canarii i w weekend 11-12 maja na Wyspach Kanaryjski zostanie wyłoniony zwycięzca Pucharu Challenge.