Pierwszy mecz półfinałowy odbędzie się w sobotę w Szczecinie w małej, mogącej pomieścić zaledwie 800 widzów hali przy stadionie Pogoni. Główny obiekt sportowy Szczecina, Azoty Arena jest bowiem zajęty przez siatkarki rywalizujące w Final Four Ligi Mistrzyń. Ukrainki, także przed rokiem zakończyły rywalizację na półfinale, kiedy to zostały wyeliminowane po dwóch porażkach ze szwedzkim H 65 Hoor. Szwedki potem wygrały te rozgrywki, mimo że dwumecz z Issy Paryż zakończył się idealnym remisem 42-42. O triumfie drużyny z Hoor zdecydowała większa liczba bramek strzelonych na wyjeździe. Szczecinianki na tle rywalek są przedstawiane jako beniaminek rozgrywek europejskich. Ostatnio grało w nich poprzednie pokolenie szczypiornistek Pogoni na przełomie lat 80. i 90. poprzedniego stulecia. Zresztą bez większych sukcesów. W tym roku Pogoń wyeliminowała kolejno: HIFK Helsinki, portugalski JAC Alcanena i turecki Ardesen GSK. W sześciu meczach podopieczne trenera Adriana Struzika zanotowały zaledwie jedną porażkę, mimo że aż pięć z tych spotkań rozegrały na parkietach rywalek. Ta porażka przytrafiła im się w ćwierćfinałowym meczu w Turcji. Dzień później szczecinianki odrobiły z nawiązką trzybramkową stratę. Po tym spotkaniu doszło do bójki między zawodniczkami obu zespołów, na parkiet wdarło się też kilku kibiców tureckich. Białoruska rozgrywająca Pogoni Hanna Jaszczuk została uderzona w twarz przez bramkarkę turecką, a że nie pozostała jej dłużna, trybunał europejskiej federacji (EHF) podjął decyzję o zawieszeniu Jaszczuk na oba mecze półfinałowe. "Zawodniczka uderzyła rywalkę piłką w plecy za co otrzymała czerwoną kartkę oraz uderzyła po meczu przeciwniczkę w twarz" - czytamy uzasadnienie EHF w sprawie kary dla piłkarki Pogoni. - Jest mi niesamowicie przykro, że tak się stało. Zawodnicy zawsze muszą panować nad emocjami w czasie i po meczu. Niezależnie od tego czy są prowokowani. W innym razie po każdym takim spotkaniu "na styku" dochodziłoby do bójek. Sama jestem sobie winna. Nie zapanowałam nad swoimi emocjami. Zabrakło 15 sekund do końca meczu. Szkoda, bo teraz nie zagram w półfinale - przyznała ze skruchą Jaszczuk. EHF w uzasadnieniu przyznaje, że w czasie meczu dochodziło do prowokacyjnych zachowań ze strony tureckich rywalek, ale jednocześnie dodaje, że nie usprawiedliwia to agresywnego zachowania Białorusinki. Jednak mimo wszystko, w przypadku zamieszek na parkiecie winę ponosi klub turecki, który był organizatorem meczu. Tymczasem na razie federacja ukarała tylko polski zespół. - Sprawa kary wobec klubu Ardesen jest jeszcze w trakcie rozpatrywania przez Trybunał EHF. Decyzja nie została podjęta. Gdy to się stanie, zamieścimy odpowiedni komunikat - poinformował JJ Rowland, szef działu komunikacji medialnej federacji. Trybunał EHF sprawę czerwonej kartki dla Jaszczuk musiał rozpatrzyć w trybie priorytetowym, przed meczami półfinałowymi, natomiast w przypadku kar dla klubu z Turcji spieszyć się nie musi, bo Turczynki i tak już odpadły z tegorocznej rywalizacji. Rowland pytany o to jaka kara może spotkać klub z Turcji wskazuje pełen wachlarz możliwych do zastosowania kar regulaminowych od upomnienia zespołu po wykluczenie z rozgrywek na kolejne sezony oraz kary pieniężnej, mogącej sięgnąć nawet 50 tys. euro. Jaszczuk, to jedyna zawodniczka z kadry Struzika, która nie będzie mogła zagrać w półfinałach. Pozostałe szczypiornistki omijają kontuzje. - Do środy w ogóle nie zajmowaliśmy się Galiczanką. Meczem priorytetowym był ćwierćfinał mistrzostw Polski z Zagłębiem Lubin (Pogoń wygrała dwumecz i awansowała do czołowej czwórki - red.). W czwartek dziewczyny dostały wolne, a w piątek miały odprawy przedmeczowe związane z rywalizacją w Challenge Cup - powiedział Struzik. Znalezione w internecie nagrania z meczów Ukrainek analizował Łukasz Kalwa, asystent Struzika: "Galiczanka na pewno nie jest topowym, europejskim zespołem. Poziomem od nas nie odbiega. Jestem przekonany, że rywalki są w naszym zasięgu" - ocenił Kalwa. Wychowanką lwowskiego klubu jest bramkarka Pogoni, mieszkająca od 16 lat w Polsce Sołomija Szywierska: "Kilku trenerów w klubie zostało z czasów, gdy ja tam jeszcze byłam. Galiczanka właśnie zapewniła sobie mistrzostwo Ukrainy. Jak większość drużyn ze wschodu: Rosji, Białorusi i Ukrainy grają dobrze jeden na jednego, gorzej im wychodzi gra zespołowa. Jestem dobrej myśli przed tą rywalizacją" - powiedziała Szywierska, nie ukrywając radości, że przy okazji rewanżu, który odbędzie się 11 kwietnia we Lwowie, będzie miała okazję odwiedzić rodzinny dom. Zwycięzca rywalizacji polsko-ukraińskiej w finałach zmierzy się z lepszym zespołem z drugiego półfinału, który będzie derbową rywalizacją francuskich zespołów Union Mios Biganos-Belges - HAC Handball Le Havre.