Przed tygodniem, w Wielką Sobotę w Szczecinie, miejscowy zespół wygrał 29:28. Teraz też obie drużyny spotkają się w Wielką Sobotę, tyle że prawosławną. "Zaliczka z pierwszego meczu nie jest duża, ale jest to zwycięstwo i szanuję je. Można powiedzieć, że szklanka jest do połowy pełna" - ocenił przed rewanżem trener Pogoni Adrian Struzik. Optymistką jest kapitan drużyny Monika Głowińska. "Historia naszych występów w europejskich pucharach w tym sezonie pokazuje, że każde rewanżowe spotkanie grałyśmy lepiej od pierwszego. Jedziemy do Lwowa po finał. Nie ma innej opcji" - zapowiedziała doświadczona rozgrywająca. Szczeciński zespół na Ukrainę uda się w piątek. Najpierw samolotem do Warszawy, potem do Rzeszowa i dalej autokarem. Spotkanie wyznaczono na godz. 13. "Na co dzień trenujemy o 15.30, więc to nie będzie dla nas nietypowa pora" - stwierdził Łukasz Kalwa, asystent Struzika. Kalwa jest analitykiem gry zespołów przeciwnych w męskiej reprezentacji Polski. Analizuje także grę rywalek Pogoni. "Przyznaję rację Monice Głowińskiej. Jestem przekonany, że we Lwowie zagramy lepszy mecz. Powodów jest kilka. Pierwszy pojedynek odbył się trzy dni po naszym ligowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin, którego stawką był półfinał mistrzostw Polski. Siłą rzeczy na ten czas był to dla nas priorytet. Kosztował nas dużo sił. Ponadto po osiągnięciu celu ligowego z dziewczyn trochę uszło powietrze. Na dodatek był to okres świąteczny. To też pozostało w głowach. Teraz będziemy wypoczęci, co nam się dawno nie zdarzało, bo graliśmy maraton środa-sobota-środa" - wyliczył. Zdaniem Kalwy kluczem do sukcesu we Lwowie będzie lepsza gra obronna i nie popełnianie tak wielu błędów, jak to miało miejsce w pierwszym meczu. W drugiej parze półfinałowej grają dwa francuskie zespoły - Union Mios Biganos-Belges i HAC Handball Le Havre, który jest faworytem. Pierwsze spotkanie na wyjeździe wygrał 28:21.