Od początku w grze obu drużyn widać było, że ciąży im ranga meczu. Zarówno Polki jak i Francuzki popełniały sporo prostych błędów. Faule w ataku, kroki, zbyt długie rozgrywanie akcji czy niecelne rzuty się mnożyły. Doszło nawet do tego, że Alice Leveque nie uznano bramki z rzutu karnego, gdyż rzucając przekroczyła linię 7 metra. Zaczęło się od nieudanego ataku szczecinianek, a chwilę później z rzutu karnego trafiła najskuteczniejsza w tegorocznych rozgrywkach Pucharu Challenge Chloe Bulleux, która zdobyła swoją 53. bramkę w rozgrywkach. W odpowiedzi ze skrzydła trafiła Daria Zawistowska. Potem cały czas dwu-, trzybramkową przewagę miały zawodniczki Union Mios. Szczecinianki miały kłopoty z powstrzymaniem lewej rozgrywającej Marion Maubon. Do przerwy Francuzki prowadziły różnicą trzech bramek. Początek drugiej połowy wyglądał zupełnie inaczej w wykonaniu gospodyń. Jakby emocje szczecinianki zostawiły w szatni. W ciągu trzech minut odrobiły straty z pierwszej połowy po rzutach Małgorzaty Stasiak oraz wprowadzonych po przerwie skrzydłowych Martyny Huczko i Katarzyny Sabały. Niestety nerwy wróciły po 10 minutach. Spowodowały je dwa nieskuteczne rzuty karne w wykonaniu Moniki Koprowskiej i Agaty Cebuli. Union Mios w 40. min odzyskał dwubramkowe prowadzenie (14:12). Potem przytrafił się szczeciniankom 7-minutowy okres bez gola, a że przyjezdne trafiły trzykrotnie, to w 47 minucie Adrian Struzik poprosił o czas przy prowadzeniu Union Mios 17:12. Zaraz potem Monika Stachowska przełamała niemoc strzelecką - trafiając nietypowo dla siebie z drugiej linii. Szczecinanki zaczęły mozolnie odrabiać straty. Na pięć minut przed końcem po kolejnej skutecznej kontrze Sabały Francuzki prowadziły już tylko 19:17. Minutę później znów skuteczna kontra Hanny Jaszczuk i trafiony karny Aleksandry Zimny dał na dwie minuty przed końcem szczeciniankom kolejny remis - 19:19. Minutę później było 20:20 i emocje sięgały zenitu. Niestety na 15 sekund przed ostatnią syreną doświadczona Stachowska popełniła błąd kroków, co wykorzystały przyjezdne i Miriam Borg strzeliła swoją jedyną, ale jakże ważną bramkę - na wagę zwycięstwa. "Każdy drugi mecz w tych rozgrywkach pucharowych gramy lepiej od pierwszego" - powiedziała jeszcze przed półfinałem kapitan Pogoni Monika Głowińska. Jeśli jej słowa się potwierdzą w Bordeaux, szczecinianki wcale nie są na straconej pozycji przed rewanżem. Powiedzieli po meczu: Emmanuel Mayonnade (trener Union Mios): To nie był dla nas łatwy mecz. Mieliśmy zwłaszcza sporo kłopotów z przebiciem się przez obronę gospodyń. Stąd dość niski rezultat tego spotkania. Były w tym meczu trzy momenty, gdy mogliśmy rozstrzygnąć losy meczu na swoją korzyść w sposób bardziej zdecydowany. To było w pierwszej połowie, kiedy zdobyliśmy tylko trzybramkową przewagę, na początku drugiej, gdy zamiast utrzymać prowadzenie daliśmy się dogonić, oraz w połowie drugiej części, kiedy prowadziliśmy różnicą aż pięciu bramek i nie dorzuciliśmy do tego kolejnych. Adrian Struzik (trener Pogoni Baltica): Przegraliśmy to spotkanie, ale wynik jest na styku i sprawa na pewno nie jest rozstrzygnięta. Za tydzień jedziemy do Bordeaux po zwycięstwo i puchar. Mimo sporej liczby błędów, jakie się nam dziś przytrafiły, widzę pozytywne strony tego spotkania. Przede wszystkim to, że ciągle jesteśmy w grze, ale także że mając w pewnym momencie pięć bramek straty dziewczyny się nie załamały i zdołały doprowadzić do remisu w końcówce. Pogoń Baltica Szczecin - Union Mios Biganos-Begles 20:21 (7:10) Pogoń Baltica: Agata Cebula 4, Małgorzata Stasiak 4, Monika Stachowska 3, Daria Zawistowska 2, Aleksandra Zimny 2, Hanna Jaszczuk 2, Katarzyna Sabała 2, Martyna Huczko 1 Union Mios: Marion Maubon 4, Mireya Gonzalez 3, Elsa Deville 3, Alice Durand 3, Alice Leveque 3, Chloe Belleux 2, Lund Andreassen 1, Miriam Borg 1, Elsa Deville, Nely Carl Alberto 1. Kary: Pogoń - 6, Union Mios - 12 minut.