Dla płocczan był to tak naprawdę mecz ostatniej szansy na pozostanie w grze o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Wszystko wskazuje na to, że z walki, na cztery kolejki przed końcem, wypadło już FC Porto, a z pozostałych ekip to właśnie mistrz Chorwacji jest tą, którą płocczanie mieli szansę wyprzedzić po 14. kolejce. Warunkiem było jednak zwycięstwo w Orlen Arenie. Dobrze bronił młody bramkarz i... właściwie tyle dobrego Zadanie wydawało się jak najbardziej realne, bo przecież PPD w żaden sposób nie może równać się sportową siłą do Łomży Industrii Kielce, która poległa w Płocku ledwie cztery dni temu. Tyle że Orlen Wisła z tamtego spotkania, a Orlen Wisła z pierwszego kwadransa dzisiaj, to dwie zupełnie inne drużyny. Ciężko zrozumieć, jak w ciągu tak krótkiego czasu można zmienić swoje oblicze. Jedynie młody bramkarz Marcel Jastrzębski od początku nawiązywał do swojego niedzielnego występu. Wicemistrzom Polski nie układało się dosłownie nic. Zawodziła w pierwszych minutach defensywa, która przecież zwykle jest największym atutem drużyny Xaviera Sabate. W ofensywie było jeszcze gorzej. W 8. minucie, gdy Chorwaci podwyższyli na 4-1, hiszpański szkoleniowiec "Nafciarzy" musiał już prosić o przerwę. Sytuację miał opanować doświadczony rozgrywający Daniel Sarmiento, ale dawny mistrz świata i niedawny brązowy medalista z Tokio popełnił dwa proste błędy i szybko usiadł na ławce. Sabate nie miał jednak na środku zbyt dużego wyboru i po kilku minutach musiał znów posłać 39-latka na boisko. Nafciarze wracają do gry - lepsza obrona kluczem do sukcesu Przez kwadrans lider PGNiG Superligi zawodził na całego. Jedynie Jastrzębski raz po raz odbijał jakąś piłkę, nie dał się też dwukrotnie pokonać z rzutów karnych. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać, na co duży wpływ miała lepsza gra obronna Orlenu Wisły. Defensywa kierowana przez Leona Šušnję i Mirsada Terzicia wreszcie zaczęła zmuszać rywali do błędów, Gonzalo Perez biegał do kontr, a Michał Daszek z zimną krwią wykorzystywał rzuty karne. Reprezentant Polski wreszcie grał na dużym luzie, gdy miał naprzeciw siebie Serba Stefana Dodicia, ogrywał go niemiłosiernie. W 25. minucie Perez w końcu doprowadził do remisu (11-11), a choć gospodarzom nie udało się objąć prowadzenia, to nastroje w przerwie wcale nie musiały być w ekipie z Płocka złe. A przynajmniej tak złe, jak po pierwszym fragmencie meczu. Orlen Wisła w końcu na prowadzeniu! Długo trzeba było czekać Zespół z Zagrzebia, podobnie jak Orlen Wisła, też bazuje na agresywnej obronie. Do 37. minuty bramki dla płocczan zdobywało tylko czterech graczy: Daszek (7), Kosorotow (2), Mihić (4) i Perez (3). Brakowało wsparcia reszty drużyny, większego zagrożenia z drugiej linii. W 40. minucie gospodarze w końcu objęli prowadzenie - Kosorotow trafił na 19-18. Niestety, płocczanie nie poszli za ciosem. Zbyt często ich rzuty bronił doświadczony Dino Slavić, a do tego Chorwaci bardzo szybko wznawiali grę i kontrowali. Spadła też skuteczność Jastrzębskiego, co było dużym problemem dla Orlenu Wisły. W 47. minucie PPD odskoczyło na 23-21 i trener Sabate ratował się przerwą na żądanie. Wprowadził też na boisko Ignacio Bioscę, a Hiszpan zaraz po wejściu popisał się udaną interwencją - jedyną w meczu. Do tego trafili Przemysław Krajewski oraz Abel Serdio i znów był remis (23-23). Daszek mógł doprowadzić do remisu, ale... sfaulował w ataku. A później ruszyli goście Podobnie jak półtora miesiąca temu, o wyniku miała zadecydować więc końcówka. W Zagrzebiu skończyło się remisem 26-26, teraz takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało gospodarzy. Sytuacja się skomplikowała, gdy karę dwóch minut dostał Przemysław Krajewski, a goście zdobyli dwie kolejne bramki. Polak jednak wrócił na boisko, a wtedy dwie kary z rzędu dostali Chorwaci. Tyle że oni zdołali utrzymać swoje prowadzenie. Wicemistrzowie Polski jednak walczyli do końca, choć brakowało im armat w drugiej linii. Do remisu mógł doprowadzić Daszek, ale popełnił faul w ataku. Za to goście, choć w osłabieniu, na niespełna trzy minuty przed końcem znów uciekli na 28-26. Płocczanie byli już wtedy pod ścianą, niewiele wskazywało, że zdołają wygrać to spotkanie. A gdy Kosorotow posłał rzut na wysokość drugiego piętra, ich szanse zmalały do zera. Orlen Wisła Płock - HC PPD Zagrzeb 26-30 (13-14) Orlen Wisła: Jastrzębski (7/32 - 22 proc.), Biosca (1/6 - 17 proc.) - Mihić 5, Kosorotow 4, Żytnikow 1, Lučin, Dawydzik, Daszek 8, Piroch, Serdio 2, Šušnja 1, Yasuhira, Terzić, Krajewski 2, Sarmiento, Perez 3. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 3/3. PPD Zagrzeb: Slavic (13/38 - 34 proc.), Pantjar - Dibirow 4, Dodić 4, Ćavar, Faljić, Gojun, Musa 4, Sirotić 3, Kavčič 2, Leimeter 2, Grahovac 2, Cupić, Srna 2, Kraljević 3, Klarica 4. Kary: 14 minut. Rzuty karne: 2/4. Pozostałe wyniki grupy A: Dinamo Bukareszt - Telekom Veszprem 31-31 (13-16)Paris SG - SC Magdeburg 33-37 (19-15)GOG Gudme - FC Porto 34-33 (15-13) 1. PSG 10 - 16 pkt - 357-3222. Telekom Veszprem 10 - 16 pkt - 321-2933. SC Magdeburg 10 - 14 pkt - 332-3114. Dinamo Bukareszt 10 - 11 pkt - 304-3035. GOG Gudme 10 - 9 pkt - 331-3356. PPD Zagrzeb 10 - 8 pkt - 280-2957. Orlen Wisła Płock 10 - 5 pkt - 271-2988. FC Porto - 10 - 1 pkt - 290-329