Andrzej Klemba, Interia: Najpierw pytanie branżowe, kto jest lepszym bramkarzem - Mirko Alilović czy Bekir Cordalija? Sławomir Szmal, były bramkarz reprezentacji Polski: Trudno mi mówić, bo nie znam dokładnych statystyk, a to one decydują. Obydwaj rozegrali dobry mecz. Mirko właściwie w drugiej połowie był ostoją w drużynie z Płocka, bo odbił parę ważnych piłek, które mogły zdecydować o porażce. No, a potem w rzutach karnych obronił aż trzy. Cordalija rozpoczął znakomicie, bo miał cztery czy pięć udanych interwencji, w tym karny. Potem zmienił go Miłosz Wałach. Też dobrze radził sobie z rzutami karnymi, ale z gry oczekiwałbym od niego trochę więcej. Powiedziałbym, że Alilović i Cordalija zasłużyliby pół na pół na nagrodę MVP, ale liczy się ten, kto założył złoty medal. Mirko zadecydował o wyniku meczu. Zagrał przez pięćdziesiąt minut w takim wieku [rocznik 1985 - przyp. red.] i pokazał taką formę, że gratulacje. A same finały stał na wysokim poziomie? W tym drugim meczu wydaje się, że Industria przegrała z nerwami. Mogła wcześniej wywalczyć wyższą przewagę... - To były właściwie dwa podobne mecze. W Płocku kielczanie przez większość czasu prowadzili, mieli przewagę, ale czegoś brakowało, żeby wynik utrzymać do końca meczu. I tak samo było w Kielcach. W końcówce meczu gospodarze grali dwa razy w przewadze zawodnika i nie dość, ze tego nie wykorzystały, to jeszcze rywale zdobywali bramki. - Po prostu nie znaleźli najlepszego rozwiązania, bo są założenia taktyczne, które oni muszą wykonać. No i się nie udało tego zrobić. Pytanie, który z zawodników nie zrobił tego, co miał zadane. Atmosfera w trakcie meczów się udziela czy da się od tego odciąć - Widzimy, jakie są emocje zawodników. W takim meczu raczej nie da się odciąć, ale każdy zawodnik różnie do tego podchodzi. Jeden jest tak skoncentrowany, że nie słyszy publiczności, a drugiego to motywuje. Na pewno atmosfera w Kielcach była podczas tego finału niesamowita.