Hit w Kielcach nie przyniósł spodziewanych emocji. Gospodarze wręcz zdemolowali zespół z Puław wygrywając aż 17 bramkami. Azoty były kompletnie bezradne wobec ich agresywnej gry w obronie. VIVE nękało rywala kontrami, w których brylował zdobywca dziewięciu bramek, hiszpański skrzydłowy Angel Fernandez Perez. "Po reprezentacyjnej przerwie widać było u moich zawodników głód gry. Przyjechał do nas wicelider tabeli, dlatego przez 60 minut musieliśmy zachować pełną koncentrację. Jestem tym bardziej zadowolony z postawy zespołu, bo przez meczem mieliśmy zaledwie jeden wspólny trening" - komplementował swoją drużynę trener Tałant Dujszebajew. Świetny mecz w barwach VIVE, zdecydowanie najlepszy w tym sezonie, rozegrał Filip Ivic, który bronił z 56-procentową skutecznością. "Od początku miał bardzo dobre interwencje, to pozwoliło nam na spokojną grę w obronie. W ataku nie graliśmy na takim poziomie, jakiego oczekuję od drużyny. Ale to normalne po tak długiej przerwie" - przyznał szkoleniowiec 15-krotnych mistrzów Polski. Ivica na ostatnie siedemnaście minut zmienił niespełna 17-letni Miłosz Wałach i niemal równie mocno dał się we znaki rywalom, broniąc sześć z 13 ich rzutów. "Bardzo dobrze zaprezentowaliśmy się jako zespół. Zagraliśmy agresywnie w obronie, co ułatwiało mi skuteczne interwencje. Później zmienił mnie Miłosz i zagrał bardzo dobry mecz. Cieszę się z jego postawy, bo nasza trójka bramkarzy (Vladimir Cupara, Ivic i Wałach - PAP) wspiera się wzajemnie, obojętnie który akurat broni na parkiecie" - podkreślił chorwacki bramkarz. W meczu z Azotami po raz pierwszy w tym sezonie w barwach VIVE kibice zobaczyli Mariusza Jurkiewicza. Rozgrywający VIVE kontuzji doznał jeszcze podczas wakacyjnego odpoczynku. Kolec drzewa ogrodowego przebił mu na wylot palec lewej dłoni, wdało się zakażenie. Były reprezentant Polski przeszedł trzy zabiegi czyszczenia rany, groziła mu nawet amputacja palca. "Trochę późno, ale cieszę się, że już jestem na parkiecie. Powoli zapominam o tym urazie, mogę już normalnie trenować. Z postawy zespołu w tym meczu jestem zadowolony, ale ze swojej gry już nie. Ale najważniejsze, że wróciłem" - przyznał rozgrywający Vive. W zgoła odmiennym humorze od zawodników gospodarzy, co zrozumiałe, był trener Azotów Bartosz Jurecki. "Kielczanie po kolei wybijają każdemu piłkę ręczną z głowy. Wiedzieliśmy z kim przyszło się nam dzisiaj zmierzyć. Na początku meczu mieliśmy bardzo dobre sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nic dziwnego, że Ivic miał 56-procentową skuteczność. Chciałbym, żeby nasi bramkarze mieli podobną" - nie ukrywał były reprezentant kraju, który przyznał, że z jego zespołu po nieudanych pierwszych minutach "zeszło powietrze". "Graliśmy bojaźliwie, nie wyglądaliśmy na drużynę, która chce się pokazać z dobrej strony. Zespół nie zrealizował tego, o czy mówiliśmy przed spotkaniem. Zostawiliśmy chyba głowy w szatni" - podsumował grę swoich podopiecznych szkoleniowiec gości. Zespół z Kielc po dziewięciu kolejkach jest liderem tabeli z kompletem 27 punktów i o sześć wyprzedza Orlen Wisłę Płock i Azoty Puławy.