Zobacz zapis relacji live By poważnie traktować zapowiedzi o chęci wygrania Ligi Mistrzów, trzeba było w półfinale zagrać najlepszy mecz w sezonie. Albo przynajmniej się do niego zbliżyć. W dodatku przeciwko Barcelonie trzeba tak grać zawsze. A w Final Four Ligi Mistrzów szczególnie. Ale pierwsza połowa to nie była najlepszy występ Vive. Około dziesięciu strat, osiem rzutów obronionych przez bramkarza Barcelony, to za dużo przeciwko każdemu przeciwnikowi, a co dopiero przeciwko Barcelonie w Final Four Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski byli jakby stremowani, przestraszeni, zagubieni. O nerwach dominujących nad kielczanami świadczy to, że z graczy z pola pierwsze udane zagrania mieli tylko Julen Aginagalde, Manuel Strlek i Ivan Cupić. Reszta to strata, rzut obroniony, czy faul w ataku. Mimo tych mankamentów, Vive Tauron Kielce przez niemal całą pierwszą połowę było "w meczu". Co prawda między 14 a 20 minutą Barcelona wygrywała aż czterema golami - od 8-4 do 10-6 - to potem sytuacja się zmieniała na korzyć Polaków. Trzy gole z rzędu po dobrych akcjach i twarda obrona pozwoliły odzyskać kontakt i tracić tylko gola (10-9). To były te momenty, które pokazywały, że mistrzowie Polski nie są na straconej pozycji i mogą pomyśleć o czymś więcej, niż nawiązaniu równej walki z Barceloną. Gdy postawili obronę, gdy grali "swoje" w ataku, to Barcelona z drużyny herosów zmieniała się na w miarę normalnych, zagubionych szczypiornistów z dalekiego kraju. Dlatego kielczanom udawało się trzymać na odległość 1-2 bramek. Druga połowa zostawiała nadzieję, że jest tak dużo do poprawy, że zespół musi zagrać lepiej. A wtedy szansa na zwycięstwo się pojawi. I takie nadzieje umarły po pięciu minutach, bo znów stremowani Polacy dali z sobą robić wszystko. Stracili trzy gole z rzędu, przegrywali 14-19 i zdawali się być rozbici. Nieobecne do tej pory w Lanxees Arenie piękno piłki ręcznej wróciło z prędkością światła. Zaczął Grzegorz Tkaczyk zdobywając gola z drugiej linii. Potem dwie kontry chorwackich skrzydłowych Ivana Cupicia i Manuela Strleka, a za chwilę gol z drugiej linii Krzysztofa Lijewskiego. I do tego jeszcze wysunięta, twarda obrona. I to wszystko w 100 sekund! Cztery gole z rzędu w półtorej minuty pozwoliły przywrócić nadzieje. W 39. minucie był już remis 20-20, a gra mistrzów Polski godna jednej z czterech najlepszych drużyn Europy. To Katalończykom zatrzęsły się ręce i choć cały czas byli na prowadzeniu, to sprawa zwycięstwa była otwarta jak ani sekundy wcześniej w tym meczu. O losach awansu do finału zadecydowały jednak interwencje bramkarza. Reprezentant Kataru Danijel Sarić, ten sam który zatrzymał reprezentację Polski w półfinale mistrzostw świata w Katarze, wszedł do bramki w 41. minucie przy stanie 22-22. I to był początek końca kieleckich marzeń o ścisłym finale. Na 17 rzutów graczy Vive odbił AŻ 11. A po drugiej stronie wprowadzony mniej więcej w tym samym czasie Sławomir Szmal zderzył się z piłką dwa razy, w 57. i 59. minucie... Bezbłędny do tej pory Karol Bielecki po sześciu golach pięć kolejnych rzutów posyłał w Saricia, w tym rzut karny. Od 49. minuty i remisu 26-26 po kapitalnym golu Tobiasa Reichmanna Vive Tauron Kielce był całkowicie bezradny w ataku i nie mógł już nic z ty meczem zrobić przegrywając 28-33. W niedzielę o 15.15 mistrzowie Polski w Lanxees Arenie zagrają o trzecie miejsce w Europie. Ich rywalem będą gospodarze turnieju - THW Kiel, które w drugim półfinale uległo węgierskiemu Veszprem 27-31. Z Kolonii Leszek Salva Barcelona - Vive Tauron Kielce 33-28 (16-14) Vive: Sławomir Szmal, Marin Szego - Michał Jurecki 1, Grzegorz Tkaczyk 2, Tobias Reichmann 2, Piotr Chrapkowski 1, Julen Aginagalde 3, Karol Bielecki 7, Mateusz Jachlewski 1, Manuel Strlek 2, Krzysztof Lijewski 3, Denis Buntić 2, Zeljko Musa 1, Urosz Zorman Tomasz Rosiński 1, Ivan Cupić 2. Barcelona: Perez de Vargas, Danijel Sarić - Jesper Noddesbo 4, Victor Tomas 3, Raul Enterrios 2, Cedric Sorhaindo 3, Daniel Sarmiento Melian 2, Aitor Arino, Eduardo Gurbindo, Gudjon Valur Sigurdsson 5, Alejandro Marquez, Siarhiej Rutenka, Viran Morros, Nikola Karabatic 7, Kirił Łazarow 7. Kary: Vive - 8, Barcelona - 2 minuty. Sędziowie: Renars Licis, Zigmars Stolarovs (Łotwa), Widzów ok. 20 000