Barcelona gromi tuż po powrocie z Polski. Ciudad Real zdobyty, triumf po 14 latach
Kibice na całym świecie żyją już piłkarskim El Clasico, czyli starciem gigantów: Realu Madryt i FC Barcelona. Kiedyś podobne potyczki odbywały się też w piłce ręcznej, między Dumą Katalonii i BM Ciudad Real, którego potęgę współtworzył jako zawodnik i trener Tałant Dujszebajew, dziś opiekun Industrii Kielce. A później BM został przeniesiony do Madrytu, pod szyld Atletico. Niedawno się odrodził, dziś zagrał pierwsze spotkanie od 14 lat z Barcą. Rozpędzoną po bardzo wysokiej wygranej w Płocku z Orlenem Wisłą.

Na początku XXI wieku BM Ciudad Real zdobył pięć tytułów mistrza Hiszpanii, trzy razy wygrał Ligę Mistrzów, dwa razy zdobywał klubowe mistrzostwo świata. Z Tałantem Dujszebajewem za kierownicą, czyli w roli rozgrywającego lub trenera.
To właśnie wtedy Barcelona napotkała wielki opór w kraju - oba kluby mierzyły się tak tu o mistrzostwo, jak i o triumfy w Lidze Mistrzów. Każdy pojedynek elektryzował, Palau Blaugrana czy Pabellón Quijote Arena w Ciudad Real wypełniały się po brzegi.
A w 2011 roku jeden z najlepszych klubów na kontynencie przeniesiono do Madrytu - problemem były oczywiście sprawy finansowe. Dalej trenerem był Dujszebajew, w składzie drużyny znalazł się Mariusz Jurkiewicz. Ostatni mecz w Quijote Arena z Barcą odbył się pod koniec kwietnia 2011 roku, BM wygrało 30:27 w ligowym finale, choć tytuł i tak pojechał do Katalonii. A miesiąc później w Kolonii Barca pokonała Ciudad Real 27:24 i wygrała Ligę Mistrzów.

Kilka lat temu rozpoczęła się odbudowa potęgi, a już pod szyldem BM Caserío Ciudad Real zespół wrócił do Liga ASOBAL. Jak wyliczyła oficjalna strona Blaugrany, dzisiejsze starcie nastąpiło w krajowej lidze 5297 dni po tamtym.
I już nie było aż tak zacięte.
BM Caserio Ciudad Real kontra FC Barcelona w :Liga ASOBAL. Pierwszy takie mecz po 14 latach
BM Caserío Ciudad Real jest beniaminkiem, raczej w ekipie trenera Santiago Urdialesa nie ma marzeń o podbijaniu rozgrywek. W pierwszych sześciu kolejkach jego zespół zdobył pięć punktów - to przeciętny dorobek. Barca zaś, po przegranej w połowie września z Magdeburgiem, wskoczyła na zwycięską ścieżkę. Triumfowała w klubowych mistrzostwach świata, wygrywa wszystko w Liga ASOBAL, odnosi kolejne wiktorie w Lidze Mistrzów. W Płocku rozbiła w czwartek mistrza Polski - wygrała aż 34:24, zapewniając sobie sukces już w pierwszej połowie.
Teraz w Ciudad Real trener Carlos Ortega oszczędzał najlepszych graczy, nie wziął w ogóle do składu Emila Nielsena, najlepszego bramkarza świata. A odpoczywali w pierwszej połowie przez większość czasu Dika Mem czy Timothey N'Guessan.
Może dlatego ponad 5,5 tys. widzów w Pabellón Quijote Arena oczekiwało, że mistrz Hiszpanii będzie miał jednak ciężką przeprawę. Katalończycy stale prowadzili, ale różnicą dwóch-trzech bramek, kluczową rolę odgrywał Daniel Fernandez. Po pierwszej połowie gospodarze przegrywali 13:17.
A w drugiej gwiazdy grały już więcej, przewaga zaś stale wzrastała: do pięciu trafień, sześciu, wreszcie siedmiu (18:25 w 45. minucie). I już było jasne, że Barca to wygra. Zdobyła Ciudad Real po wielu latach przerwy, wygrała 37:27.
13 listopada Barcelona zagra rewanż w Lidze Mistrzów z Orlenem Wisłą Płock.










