Ekipa Łomży Vive Kielce przegrała w rzutach karnych z Barceloną w finale Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Po spotkaniu zawodnik polskiej drużyny Arkadiusz Moryto nie krył rozgoryczenia. Na nic zdały się pocieszające go słowa prowadzącego wywiad reportera Eurosportu, który podkreślał, że kielecki zespół stworzył kapitalne widowisko w tym finale. - Nie o kapitalne widowisko nam chodziło, tylko by wygrać ten mecz. Przegraliśmy go w najgorszy możliwy sposób. Szkoda, karne to loteria - utyskiwał Moryto. - Po to gramy cały sezon i przechodzimy tę drogę, by w tym finale wygrać. W LM drugie miejsce nic nie znaczy, liczą się tylko zwycięzcy - kręcił głową. Łomża Vive Kielce. Arkadiusz Moryto chce znów grać o zwycięstwo w LM Akurat 25-letni krakowianin wykorzystał swoją próbę w konkursie rzutów karnych, ale w trakcie meczu jego rzut obronił bramkarz "Barcy". - Cała drużyna mi ufa - przyznał. Moryto zwrócił się też do kibiców. - Bardzo dziękujemy, z każdej możliwej strony czuliśmy, że nas wspieracie. Możemy tylko przeprosić. Wierzcie w nas, bo dzięki wam jesteśmy tutaj i w następnym sezonie będziemy chcieli zagrać o to samo trofeum - zadeklarował.