"Teraz przyszedł czas na młodych" - dodał skrzydłowy z Płocka, który oficjalnie nie ogłosił zakończenia reprezentacyjnej kariery, choć taką decyzję podjął już wcześniej. "Kadra jest dla mnie tematem zamkniętym, podobnie jak dla wielu moich kolegów, którzy zdecydowali i ogłosili, że już nie będą grać w reprezentacji. Na mistrzostwa we Francji powołany został całkiem młody skład, który ma zastąpić nas, starszych zawodników. Powrotu nie będzie, za to z ciekawością będę obserwował poczynania Michała Daszka, Adama Morawskiego, braci Gębalów, będę im przede wszystkim kibicował. Także pozostałym młodym zawodnikom, którzy dopiero zaczynają karierę reprezentacyjną. Przed nimi są sukcesy, my powoli schodzimy ze sceny" - tłumaczył swoją decyzję. W koszulce z orłem na piersiach grał od 2003 roku, debiutował w meczu przeciwko Białorusi zakończonym zwycięstwem Polaków 27:25. Przez 13 lat wystąpił w 153 spotkaniach, zdobywając 293 bramki. Uczestniczył w mistrzostwach Europy w 2004, 2006, 2012, 2014 i w odbywających się w Polsce, w 2015 roku. Z powodu zerwania więzadeł krzyżowych pauzował od 2006 do 2009 roku, dlatego nie grał w drużynie odnoszącej w tym czasie wielkie sukcesy. Na swoim koncie ma tylko jeden brązowy medal wywalczony w mistrzostwach świata w 2015 roku w Katarze. W 2016 roku wystąpił także w Igrzyskach Olimpijskich w Brazylii. Wiśniewski zapewnia, że jako reprezentant Polski czuje się spełniony. "Na pewno dobrze będę wspominał te czasy, zawsze gdzieś łezka w oku się zakręci, gdy teraz będę oglądał mecze kolegów tylko w telewizji. Przez tyle lat przeżywałem wielkie chwile, zawsze czuję wzruszenie, jak słyszę kibiców śpiewających hymn narodowy, dopingujących, skandujących moje imię i nazwisko. Ale to już skończone" - przyznał. Płocczanin obiecuje, że oficjalnie ogłosi swoją decyzję po mistrzostwach we Francji. "Umówiłem się z trenerem Tałantem Dujszebajewem, że na razie kończę karierę na 99 procent. Na wszelki wypadek zostawiamy ten jeden, bo jeśli zajdzie taka potrzeba na mistrzostwach, to może wrócę. Jestem w szerokiej kadrze, trener może w wyjątkowej sytuacji mnie powołać. Dlatego nie mówię stop, czekam do końca stycznia, wtedy powiem na 100 procent, że rozstaję się z reprezentacją" - wyjaśnił. Najbardziej z decyzji zawodnika cieszy się trójka jego dzieci. "Wreszcie będę miał miesiąc wolnego, od lat nie pamiętam, żebym tak długo był w domu, przez całe święta, a potem prawie cały styczeń. Owszem, będziemy mieć indywidualne treningi, ale już cieszę się na spokojny czas, bez wyjazdów. Do tej pory były tylko podróże i piłka ręczna. Ten rok był wyjątkowy, nie miałem urlopu, prawie nie było mnie w domu, nie widziałem się z dziećmi. Teraz będę mógł ten czas nadrobić. A poza tym, będę po raz pierwszy pomagał zdmuchnąć świeczki na torcie mojego najstarszego 6-letniego syna. Byłem przy jego narodzinach, wtedy trener Bogdan Wenta zwolnił mnie na kilka dni, ale potem, przez kolejne lata, zawsze w styczniu byłem na zgrupowaniu kadry i nigdy razem nie świętowaliśmy. Wreszcie powinno nam się udać" - tłumaczy. 36-letni Adam Wiśniewski nie zamierza jeszcze kończyć kariery w drużynie Orlen Wisły, w której gra, z przerwą tylko na leczenie kontuzji, od 1999 roku. Jego marzeniem jest zdobycie w tym sezonie złotego medalu mistrzostw Polski i awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Jeśli to się uda, będzie całkowicie spełnionym sportowcem.