Na Półwyspie Iberyjskim Portugalia zawsze była w cieniu Hiszpanii, jeśli chodzi o piłkę ręczną. Sygnałem, że coś się z hiszpańskim handballem dzieje złego, były już zeszłoroczne mistrzostwa Europy - drużyna będąca kandydatem do medalu zakończyła je, tak jak Polacy, na fazie grupowej. Dobry występ w mistrzostwach świata rok wcześniej dał jednak Hiszpanom prawo gry w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. I tę szansę jeszcze wykorzystali, zdobyli w Paryżu brązowe medale. Mistrzostwa świata pokazują jednak, że wymiana pokoleniowa następuje zbyt wolno, a nastoletni bracia Cikusa, Petar i Djordje, nie są jeszcze w stanie decydować o sile reprezentacji. A już na pewno nie w takim stopniu, w jakim czyni to Portugalczyk Francisco Costa. Kuriozalna scena na mistrzostwach świata. W roli głównej as z polskiej ligi Mistrzostwa świata w piłce ręcznej. Wysoka stawka starcia Portugalii z Hiszpanią Młodszy z braci Costa dopiero za niecały miesiąc skończy 20 lat, ale już trzy sezony temu dawał pokaz swoich możliwości. Dziś razem z bratem Martimem (rocznik 2002) decydują o sile kadry, ale i rewelacji Ligi Mistrzów - Sportingu Lizbona. Trzecim asem w drugiej linii był starszy od nich Miguel Martins, ale 9 dni temu, tuż przed pierwszym spotkaniem, poinformowano o jego pozytywnym wyniku testu antydopingowego. I został zawieszony. Na Portugalię nie wpłynęło to jednak negatywnie, widać to w norweskiej części mundialu, bo tam drużyna Pereiry rozgrywa swoje spotkania. Do drugiego etapu Portugalia przystępowała z dorobkiem cennych zwycięstw na Norwegią i Brazylią, w środę zremisowała w szlagierze tej grupy ze Szwecją 37:37. Dzisiejszy mecz z Hiszpanią był dla niej najważniejszym testem, stawką de facto był awans jednych lub drugich do ćwierćfinału. A rok temu w podobnej próbie Portugalczycy jednak zawiedli, przegrali najważniejszy mecz w mistrzostwach Europy ze Szwecją 33:40. Hiszpanie grali z nożem na gardle, w pierwszej fazie turnieju mieli bardzo szczęśliwy remis ze Szwecją, ale już w drugiej w Oslo przegrali z Norwegią. Mimo, że w drugiej połowie prowadzili sześcioma bramkami. Dziś też długo kontrolowali sytuację, w 20. minucie mieli cztery bramki zaliczki (12:8). Portugalia w ćwierćfinale mistrzostw świata, pierwszy raz w historii. Za niecałe dwa miesiące dwa spotkania zagra z Polską I tak było jeszcze na początku drugiej części meczu, gdy dobry fragment miał Alex Dujszebajew. Mózg Industrii Kielce sam rzucał, rozdawał podania, Hiszpanie prowadzili 19:16. A gdy stracili sześć bramek z rzędu, posypali się. Koncert zaczął dawać młodszy z braci Costa (siedem trafień w drugiej połowie), wspomagał go potężny obrotowy Victor Iturriza, ważnym punktem był Salvador Salvador. No i w bramce dwoił się i troił zaledwie 20-letni Diogo Rêma (12 interwencji). To on na trzy minuty przed końcem obronił rzut Imanola Garciandii, przy stanie 31:28. Hiszpanie już się nie podnieśli, przegrali 29:35. Portugalia zapewniła sobie awans do 1/4 finału, pozostał jej jeszcze mecz z Chile, zapewne wygra go bardzo wysoko. Hiszpania zaś jest już jedną nogą w drodze do domu, ma trzy punkty, o jeden mniej od Szwecji i Brazylii. A one od godz. 18 grają ze sobą i jeśli nie będzie remisu, Hiszpanie na pewno odpadną. A nawet remis zapewne znacząco nie zmieni ich sytuacji. Dlaczego awans Portugalii jest istotny dla Polski? Bo to nasz rywal w eliminacjach mistrzostw Europy, w grupie ósmej. Portugalia ma po dwóch meczach cztery punkty, Polska - trzy. A w marcu czeka nas dwumecz z tą drużyną: najpierw 13 marca w Gdańsku, później 16 marca na terenie rywala.