Francja - Szwecja oraz Norwegia - Dania: tak będą wyglądały piątkowe pary półfinałowe w mistrzostwach świata piłkarek ręcznych. Do tego grona można jeszcze dodać Holandię, to zapewne najlepsza piątka na świecie. Nieco w cieniu jest zaś Czarnogóra, która w składzie nie ma wielkich gwiazd, ale ma ją na ławce trenerskiej. Bojana Popović w krótkim czasie zrobiła świetnie zgrany kolektyw, który znów pokazał, że trzeba się z nim liczyć. Rewanż za półfinał mistrzostw Europy. Dwanaście miesięcy temu lepsza była Dania Rok temu Czarnogóra zdobyła brązowy medal w mistrzostwach Europy, których była współgospodarzem. Wtedy w półfinale przegrała 23:27 z Danią, teraz los skojarzył te drużyny już w ćwierćfinale. Tym razem w Herning, hala Jyske Bank Boxen wreszcie wypełniła się niemal do ostatniego miejsca, jakby 11 tys. osób spodziewało się, że widowisko nie będzie jednostronne. Ledwie cztery dni temu Dunki grały w tej hali z nożem na gardle przeciwko Polsce - ewentualna porażka mogła je praktycznie wyeliminować z walki o medale, co w kraju byłoby tragedią. Wtedy w drugiej połowie rozbiły rywalki, dziś też szły w tym kierunku. I nagle sprawy przyjęły zupełnie niespodziewany obrót. Mecz od początku miał dość niespodziewany przebieg, bo choć Dania prowadziła po czterech minutach 4:2, to później przez sześć minut nie była w stanie pokonać świetnie broniącej Mariny Rajčić. Straciła trzy gole z rzędu, to Czarnogóra wygrywała 5:4. 30-latka świetnie spisywała się przez całą pierwszą połowę, ale też i po drugiej stronie parkietu rozkręcała się Sandra Toft. W końcówce Dania nieco odskoczyła, po pierwszej połowie prowadziła 13:10. Siedem bramek przewagi wicemistrzyń Europy i nagły paraliż. Chaos i walka na parkiecie Po zmianie stron, ku radości kibiców, poszła za ciosem. Rajčić przez 10 minut nie odbiła żadnej piłki, w ataku szalała zaś Anne Mette Hansen. Dania prowadziła 20:13, wszystko miała pod kontrolą. Nie mieli jednak kontroli nad tym spotkaniem sędziowie z Algierii, zupełnie inaczej interpretujący podobne sytuacje. To powodowało coraz większe emocje, tak na parkiecie, jak i poza nim. Szalała zwłaszcza Bojana Popović - i często miała rację, jej zespół kilka razy został bowiem skrzywdzony. 44-letnia trenerka Czarnogóry przez lata reprezentowała duńskie kluby, ze Slagelse i Viborgiem sześciokrotnie wygrywała Ligę Mistrzów. Jest trochę jak Bogdan Wenta w najlepszych czasach polskiej męskiej piłki ręcznej: żywiołowa, ale i kontrowersyjna. Jej zespół powolutku zaczął odrabiać straty, ale gra toczyła się już "na noże". Sporo było walki, przepychanek, wymuszeń fauli - arbitrzy nad tym nie panowali. Popović zobaczyła żółtą kartkę, później dostała karne dwie minuty, z parkietu musiała zejść zawodniczka z pola. A mimo to Czarnogóra w 46. minucie doprowadziła do wyniku 17:21, w 50. było już 19:22, a w 52. minucie - 20:22, gdy trafiła Nina Bulatović. To już był przedsmak tego, co miało się stać w końcówce. Ogromne emocje w końcówce i kontrowersyjna decyzja sędziów. Czarnogóra mogła jeszcze wszystko zmienić Dania nie grała jak faworyt do złota, była sparaliżowana. Kapitalnie broniła jednak Sandra Toft, to pozwalało utrzymywać przewagę. Dunki odskoczyły na 24:20, ale Czarnogóra zaryzykowała grę na dwie obrotowe, co przyniosło efekt. Na niespełna trzy minuty przed końcem Dijana Mugoša trafiła w ryzykownej kontrze na 23:25, została jeszcze w wyskoku pchnięta w plecy przez Trine Østergaard. To powinna być minimum kara dwóch minut, a może nawet czerwona kartka. Algierscy sędziowie nie wyrzucili duńskiej skrzydłowej, nie chcieli oglądać tej sytuacji, karę dostała za to Itana Grbić, za protesty. Dania miała awans podany na tacy, a jednak Emma Friis trafiła w słupek i to Czarnogóra dostała szansę zdobycia bramki kontaktowej, mimo, że grała w osłabieniu. Nie udało się, techniczny rzut z biodra Jeleny Despotović zatrzymała Toft, a Kristina Jørgensen rzutem do pustej bramki rozstrzygnęła sprawę. Dania wygrała więc 26:24, ale znów nie zachwyciła. A jeśli chce w końcu zdobyć tytuł, musi zachwycić w piątek. Bo starcie z Norwegią będzie dla niej znacznie większym wyzwaniem. Dania - Czarnogóra 26:24 (13:10) Dania: Toft (16/39 - 41 proc.), Reinhardt (0/1 - 0 proc.) - S. Iversen 2, Elver 1, Anne Mette Hansen 5, Heindahl 2, Haugsted, Andrea Hansen 2, Jørgensen 3, Østergaard 2, Burgaard 2, Petersen 1, Højlund 1, Friis 5, R. Iversen, Scaglione. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 6/7. Czarnogóra: Rajčić (11/33 - 33 proc.), Babović (0/3 - 0 proc.) - Pletikosić 1, Godeč 1, Mugoša 6, Nada Ćorović, Popović, Ivanović 1, Malović, Nataša Ćorović, Babović, Brnović 3, Bulatović 4, Klikovac, Despotović 3, Pavićević 1, Grbić 4. Kary: 12 minut. Rzuty karne: 3/5.