Polskie piłkarki ręczne miały łzy w oczach, gdy ledwie dziewięć dni temu w starciu z Niemkami praktycznie grzebały swoje szanse na awans do czołowej ósemki mistrzostw Europy. Fakty były bowiem takie, że właśnie z zespołem Markusa Gaugischa miały walczyć o pierwsze miejsce w grupie eliminacyjnej i zabranie kompletu punktów do dalszej fazy. Tak się nie stało, Polkom kompletnie nic wychodziło, zostały brutalnie stłamszone przez rywalki. Wynik 17:33 mówił sam za siebie. Dziś w podobnej sytuacji znalazła się reprezentacja Niemiec. Kompletna niemoc reprezentacji Niemiec, Szwecja perfekcyjnie broniła. W pierwszym kwadransie rozstrzygnął się awans Stawką jej meczu ze Szwecją był awans do półfinału mistrzostw świata. Niemki sporo sukcesów, włącznie z mistrzostwem świata, zanotowały trzy dekady temu, w XXI wieku już takich osiągnieć nie mają. 16 lat temu zajęły trzecie miejsce na mundialu, później już przeważnie odpadały w ćwierćfinale, czasem nawet wcześniej. Dyspozycja, jaką pokazywały w Danii, dawała im nadzieję, że w końcu znów powalczą o medal. Szwecja nie jest takim potentatem, jak Norwegia, Francja czy Dania, ale też ostatnio grała świetnie. Szczególnie w obronie, ale też trzeba pamiętać, że nie miała za sobą żadnego bardzo mocnego sprawdzianu. Ogranie Węgier, Czarnogóry czy Chorwacji nie powinno być bowiem wielkim wyzwaniem dla kandydata do medalu. Niemcy i Szwecja grały ze sobą dwumecz tuż przed startem mistrzostw świata, podzieliły się zwycięstwami, ale lepszą lekcję wyciągnęły z tamtej potyczki Szwedki. W pierwszej połowie zagrały koncertowo, odebrały wszelkie złudzenia swoim rywalkom. Linn Blohm i Anna Lagerquist, czyli formalnie dwie obrotowe, kapitalnie dzieliły się defensywą na środku, całkowicie zablokowały Alinę Grijseels. Umiejętnie też przesuwały, odbierając miejsce na bokach rozegrania Xeni Smits czy Emily Bölk. Bezradne Niemki ściągały akcje na skrzydła, rzuty z tamtych pozycji broniła doświadczona Johanna Bundsen. Szwecja zaś punktowała raz za razem, w 14. minucie Elin Hansson podwyższyła już na 7:0. Coś niewiarygodnego na tym poziomie. I dopiero wtedy Bölk znalazła sposób na szwedzką bramkarkę. Trener Markus Gaugisch już w 21. minucie musiał po raz drugi brać czas na żądanie, próbował ratować sytuację. Niewiele mógł zrobić, skoro szwedzka defensywa była tak świetnie dysponowana. Po 30 minutach było aż 16:6, mimo, że Szwedki popełniły o jeden błąd techniczny więcej. Kluczowe okazało się jednak jednak dziewięć parad bramkarskich Bundsen - na 15 rzutów Niemek. Niemki walczyły do końca, Szwecję już trochę dopadła nonszalancja. Trener musiał reagować Drugą połowę Niemki zaczęły nieco lepiej, Szwedki na pierwsze trafienie czekały blisko pięć minut. Bardzo dobrze spisywała się w bramce Sarah Wachter, która impuls dała już pod koniec pierwszej części gry. Czy losy tego meczu mogły się jeszcze odwrócić? Mogły, bo Szwecja ewidentnie zaczęła grać nonszalancko w ataku. Jedynie Bundsen utrzymywała znakomity poziom - raz za razem broniła rzuty rywalek, gdy te tylko zyskiwały jakąś nadzieję. Tylko Viola Leuchter na prawym rozegraniu miała pomysł, jak pokonać wysoką bramkarkę, ale to było za mało. W 44. minucie Tomas Axnér w końcu nie wytrzymał, po którejś z kolei nieskutecznej akcji jego drużyny. Przez kwadrans Szwedki zdobyły tylko trzy bramki, ale dzięki Bundsen zaliczka wciąż była dość pokaźna. Trener Szwecji poprosił o przerwę przy stanie 19:12, za chwilę zrobiło się już 19:13. Niemki miały jeszcze jakąś szansę, ale musiałyby zagrać w końcówce perfekcyjnie. Jak tu jednak mówić o perfekcji, gdy kapitan i mózg drużyny Alina Grijseels popełnia banalny faul w ataku, a inna gwiazda Emily Bölk podaje prosto w ręce? A była szansa, w 53. minucie Amelie Berger miała okazję ze skrzydła, by doprowadzić do 18:22 - znów jednak na przeszkodzie stanęła Bundsen. Za chwilę jednak Johanna Stockschläder trafiła po raz 18., ale wtedy Szwedki odpowiedziały trafieniem. A później kolejnym, i kolejnym. Marzenia Niemiec wtedy całkowicie prysły. Szwecja dość spokojnie wywalczyła awans do piątkowego półfinału - po raz drugi w historii. Sześć lat temu w Hamburgu zatrzymały je na tym etapie Francuzki, teraz... dojdzie do rewanżu. Szwecja - Niemcy 27:20 (16:6) Szwecja: Bundsen (15/35 - 43 proc.), Eriksson - Koppang, Mellegård 5, Strömberg, Blohm 5, Roberts 5, Dano, Lagerquist, Eriksson, Lindqvist, Hagman 5, Thorleifsdóttir, Hvenfelt, Hansson 2, Carlson 4, Axnér 1. Kary: 0 minut. Rzuty karne: 2/3. Niemcy: Filter (2/11 - 18 proc.), Wachter (13/21 - 42 proc.) - Berger 4, Grijseels 4, Schmelzer 2, Antl 1, Thomaier, Smits, Bölk 1, Weigel, Lott 1, Döll 1, Behrend, Leuchter 4, Behnke, Stockschläder 2. Kary: 0 minut. Rzuty karne: 2/3.